Filmy w projekcie:
1927 -
ZEW MORZA
(2 role: Stach, syn młynarza, kapitan statku / królewicz, bohater powieści czytanej przez Stacha)
1933 -
ZABAWKA
(Jurek, syn Łatoszyńskiego)
1935 -
WACUŚ
(2 role: Roman, brat cioteczny Kazi; diabeł, postać ze snu Wacusia)
PEŁNA FILMOGRAFIA:
Aktor:
1927 - ZEW MORZA (2 role: Stach, syn młynarza, kapitan statku / królewicz, bohater powieści czytanej przez Stacha)
1927 - MOGIŁA NIEZNANEGO ŻOŁNIERZA (profesor Piotr Głowiński)
1928 - DIE HÖLLE DER JUNGFRAUEN film niemiecki
1928 - PAN TADEUSZ (Stanisław Szczęsny Potocki)
1928 - TAJEMNICA STAREGO RODU (Ryszard, sekretarz księcia)
1928 - NIEWOLNICY ŻYCIA (Włodzimierz Gzowski, technik)
1929 - POD BANDERĄ MIŁOŚCI (Jerzy Rzęcki, sekretarz poselstwa w Sztokholmie)
1929 - POLICMAJSTER TAGIEJEW (Kazio, syn Horskiego, student)
1929 - TAJEMNICA SKRZYNKI POCZTOWEJ (inżynier Sław Lechowicz)
1930 - BURZA NAD ZAKOPANEM (lekarz)
1930 - TAJEMNICZY GENTELMAN film krótkometrażowy
1930 - W.42 film krótkometrażowy
1931 - KRWAWY WSCHÓD
1932 - PUSZCZA (markiz Toledo)
1932 - SZYB L-23 (szlifierz Antek)
1933 - ZABAWKA (Jurek, syn Łatoszyńskiego)
1934 - AWANTURKI JEGO CÓRKI (Jerzy Biduliński, mąż Krystyny)
1934 - KOPCIUSZEK film krótkometrażowy
1934 - ZA KULISAMI EKRANU film krótkometrażowy
1935 - RAPSODIA BAŁTYKU (Jerzy Jedyński, porucznik)
1935 - WACUŚ(2 role: Roman, brat cioteczny Kazi / diabeł, postać ze snu Wacusia)
1937 - KSIĄŻĄTKO (fordanser)
1938 - SZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA (Jerzy Runicz, kapelmistrz)
1939 - TESTAMENT PROFESORA WILCZURA
Inne funkcje:
1936 - WIERNA RZEKA (asystent reżysera)
1938 - TY, CO W OSTREJ ŚWIECISZ BRAMIE (asystent reżysera)
Jerzy Marr tak mówił o sobie w roku 1929:
„Nie pamiętam siebie zgoła – jako dziecka. Mając lat 13 zgłosiłem się na ochotnika do armii. Niewielki to był wprawdzie żołnierz, ale dzielny i ambitny, niczem grenadjer armji napoleońskiej. Pomimo, że jestem jeszcze b. młody, przeszedłem twardą szkołę życiową. Jeżeli nie zginąłem w nieustannych potyczkach i bitwach, zawdzięczam to jedynie niezwykłemu szczęściu i „twardej głowie”. Dwukrotnie raniony odłamkiem szrapnela w kość czołową nad okiem i w nogę, kuruję się w szpitalu blisko rok. Mimo to biorę udział w dalszych walkach. Podczas obrony mego kochanego Lwowa, z którego pochodzę, należałem do tzw. „Pierwszej Załogi”. Lwów i wszystko, co lwowskie ma dla mnie specjalny urok i niesłychaną wartość. W obronie Lwowa walczyłem do ostatniej kropli krwi. Odznaczony kilkoma medalami i krzyżem, wracam wreszcie do domu „syt chwały”.
Wziąłem się wówczas ostro do nauki. Miałem duże zaległości, które dość szybko uzupełniłem i wstąpiłem do gimnazjum. Gimnazjum ukończyłem… bez odznaczenia, poczem wstąpiłem na politechnikę. Ale i tu prędko połapałem się, że to zajęcie niezupełnie mi odpowiada. Dawno już uważałem, że mam zdolności aktorskie. Postanowiłem zostać śpiewakiem, gdyż miałem piękny głos, ale sprzeciwiła się rodzina. Narazie grywałem… w amatorskich teatrzykach na cele dobroczynne. Dwa lata temu przyjechałem do Warszawy. Znajomi namawiali mnie, abym spróbował szczęścia na srebrnym ekranie. Rozmaitość i burzliwość zawodu pociągała mnie. I stało się. Reżyser Henryk Szaro zaangażował mnie do swego filmu Zew morza, gdzie partnerką moją była Marja Malicka. Dobre recenzje prasy i „niepisane” recenzje publiczności zapewniły mi dalsze engagement”.
(Przegląd Filmowy i Teatralny 1929 nr 8)
„Przyłapałem Jerzego Marra in flagranti… z kartami. Rozkładał sobie pasjansa. I zacząłem badanie.
- Czy pan jest przesądny?
Marr łapie się za trzeci guzik od kamizelki i mówi tajemniczym szeptem:
- Barrdzo! Wierzę w pawie pióra, w poniedziałki, w piątki, w trzynastkę i wszelkie liczby do 131.313 dzielące się przez 13, wierzę w koty, w onyksy, w talizmany…
- Dość, dość! – przerwałem. – A jaki wpływ mają te wszystkie rzeczy, dni i liczby na pana konstelację życiową?
- Wszystkie – dodatnie! Cokolwiek rozpocznę w piątek 13, z kotem na ręce, z onyksem na palcu i talizmanem uwieszonym na szyi, musi się udać. A gdy to wszystko, co innym przynosi pecha, mnie daje powodzenie, to pocóż mówić o reszcie dni w tygodniu, o pozostałych liczbach, o…
- Szczęściarz z tego Marra – pomyślałem – a czy pasjansa rozkładał pan sobie na wróżbę roku 1932?
- Nie! Poco? Wszak pierwszy stycznia przypadł w piątek. Szczęśliwy dzień, drogi panie! Wszystko wszystkim się uda. Niechaj tylko każdy szanujący się Polak urżnie się dokumentnie, bo spirytus… wywabia plamy i odpędza złe duchy. A reszta pójdzie sama. Wróżyłem sobie z kart, czy pewna urocza moja wielbicielka nie zapomni o mnie i przyśle mi kilka słów powinszowań z racji mojego nowego filmu Szyb L 23.
- Skoro pan jest taki wspaniały znawca tajemnic przyszłości, to proszę mi powiedzieć cośkolwiek o roku 1932.
- To będzie dziwny rok, obfitujący w niezwykłe zdarzenia. Będzie się składał z 366 dni, 52 tygodni, a każdy tydzień z 7 dni…
- Pan żartuje…
- A coby pan chciał, abym ten karnawał rozpoczynał z grobową miną? Furda, mój panie! Napijmy się tej wspaniałej wódeczki, mówmy sobie po imieniu i z radością witajmy tłusty czwartek, inaczej się przestraszy i zacznie czkać… Wówczas może być nieprzyjemnie.
A więc: prosit!!!”
(M. Szczęsny, Jerzy Marr wróży z kart, Kino 1932 nr 7)
Jerzy Marr (właśc. Oktawian Zawadzki) urodził się 21 marca 1901 roku we Lwowie.
W wieku 13 lat zgłosił się na ochotnika do armii. Wspominał po latach – „Jeżeli nie zginąłem w nieustannych potyczkach i bitwach, zawdzięczam to jedynie niezwykłemu szczęściu i „twardej głowie”. Był dwukrotnie ranny, prawie rok spędził w szpitalu. Mimo to brał udział w dalszych walkach. W roku 1918 uczestniczył w obronie Lwowa. Należał do tzw. „Pierwszej Załogi”. Za ofiarną walkę został odznaczony, jak mówił, „kilkoma medalami i krzyżem”.
Po maturze rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej, ale ich nie ukończył. „Prędko połapałem się, że to zajęcie niezupełnie mi odpowiada. Dawno już uważałem, że mam zdolności aktorskie. Postanowiłem zostać śpiewakiem, gdyż miałem piękny głos”. Rodzina była jednak przeciwna jego artystycznej drodze. W tym czasie grał jednak w amatorskich teatrzykach.
W roku 1927 Jerzy Marr przyjechał do Warszawy. Za namową kolegi zgłosił się do wytwórni Leo-Film, która szukała aktora do swojego nowego filmu. Reżyser Henryk Szaro zaryzykował i powierzył mu główną rolę w dramacie sensacyjnym Zew morza. Nikomu nieznany naturszczyk zwrócił na siebie uwagę. Nie tylko doskonałą prezencją i fotogenicznością, ale również, jak pisał recenzent dziennika ABC, „talentem bardzo dobrze zapowiadającym się”.
Jeszcze w tym samym roku pojawił się w drugoplanowej roli na planie Mogiły Nieznanego Żołnierza (reż. Ryszard Ordyński), ekranizacji powieści Andrzeja Struga.
Kilka miesięcy później Jerzy Marr dostał następną główną rolę. W Tajemnicy starego rodu (reż. Emil Chaberski, Zbigniew Gniazdowski, 1928) na tyle dobrze partnerował Jadwidze Smosarskiej, że ugruntował swój wizerunek amanta i opinię, że „jest materiałem na dobrego aktora” (Kurier Poranny).
W szybko rozwijającej się karierze nie uniknął jednak wpadek. Jak sam mówił, zagrał „idiotyczną rolę” w śląskim dramacie Niewolnicy życia (reż. Artur Twardyjewicz, 1929), wyprodukowanym przez aferzystę Antoniego Pierzchalskiego. Równie złą sławą cieszył się Aleksander Reich, reżyser dramatu Tajemnica skrzynki pocztowej (1929), finansowanego przez Polską Agencję Telegraficzną. Produkcja zakończyła się finansowym skandalem. Film okazał się nieudany, a Jerzy Marr, grając u boku debiutującej Marii Bogdy, wypadł „jak zwykle poprawnie” (Kurier Warszawski). Kilka miesięcy później oboje wystąpili tym razem w udanym i cieszącym się dużą popularnością dramacie Policmajster Tagiejew (reż. Juliusz Gardan, 1929).
Niedługo potem Jerzy Marr razem z Michałem Waszyńskim, Zbigniewem Sawanem, Marią Bogdą i Jagą Borytą założyli Zjednoczenie Artystów Filmowych. W połączeniu z kapitałem firmy Lux mieli produkować filmy własne, na dobrym poziomie. Pierwszy z nich (i ostatni, bo spółka nie utrzymała się na rynku) Pod banderą miłości, reklamowany jako „polski film morski o wybitnie emocjonującej akcji”, okazał się dużym sukcesem.
Jerzy Marr w roli wytwornego dyplomaty „poprawił się bardzo i właściwie pierwszy raz zwracał uwagę widzów; on, który dotychczas, nawet grając rolę główną, przechodził przez ekran bez śladu” – pisała Maria Jehanne Wielopolska, recenzentka Kuriera Porannego.
W kinie dźwiękowym lubiany, zwłaszcza przez płeć piękną, aktor stracił popularność. Reprezentował typ „gładkiego amanta”, wciąż niezbyt dobrze radził sobie z aktorstwem (miał też problemy z dykcją), więc reżyserzy nie mieli dla niego wielu propozycji. Najciekawszą zaoferował mu w roku 1932 Leonard Buczkowski.
W dramacie Szyb L 23 o życiu robotników pól naftowych Jerzy Marr zagrał szlifierza kochającego się w córce wiertacza (Barbara Orwid, przyrodnia siostra aktora). „Sprawił nam miłą niespodziankę, trochę się rozruszał i był interesujący. Jego zawsze nieruchoma twarz nareszcie ożywiła się, to już jest postęp” – oceniał recenzent dziennika ABC.
W następnych latach Jerzy Marr występował już tylko w rolach drugoplanowych m.in. w filmach Michała Waszyńskiego Zabawka (1933) i Wacuś (1935) oraz w Rapsodii Bałtyku Leonarda Buczkowskiego (1935).
Na początku lat 30-tych Jerzy Marr zaczął występować na scenie. Mówił w jednym z wywiadów, że „flirtuje z Muzą teatru, wtedy gdy Muza filmu jest dla niego niełaskawa”. Pojawiał się najpierw w rewiach w Wesołej Papudze, potem w operetkach w Teatrze 8.30.
W roku 1935 należał do zespołu Teatru Ateneum.
W czasie okupacji Jerzy Marr pracował jako kelner. Należał do Korpusu Bezpieczeństwa, konspiracyjnej organizacji wojskowej. Razem z jego oddziałem brał udział w Powstaniu Warszawskim. Potem trafił do niemieckiej niewoli, ale nie jest znane miejsce jego pobytu.
Po II wojnie światowej Jerzy Marr nie zagrał już w żadnym filmie. Poświęcił się pracy scenicznej. W latach 1946-47 występował w Teatrze Studio Milicji Obywatelskiej w Warszawie. Potem przeniósł się do Teatru Miejskiego w Lublinie. W latach 1949-51 należał do zespołu Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Potem wrócił do Warszawy i związał się z Teatrem Ludowym, w którym występował do śmierci.
Jerzy Marr zmarł 9 maja 1962 roku w Warszawie.