- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1929
- Premiera: 30 III 1929
Tytuł roboczy
PAN POLICMAJSTER TAGIEJEW
Tytuł angielski
THE POLICE CHIEF TAGIEJEW
Pierwowzór literacki
powieść Gabrieli Zapolskiej
Kierownictwo administracyjne
Obsada aktorska:
Bogusław Samborski (policmajster Tagiejew),
Zbigniew Sawan (Władysław Klicki, malarz),
Antoni Różański (Horski),
Maria Bogda (Jania, córka Horskiego),
Jerzy Marr (Kazio, syn Horskiego, student),
Nora Ney (Józia, pokojówka w domu Horskich),
Marta Flantz (ciotunia),
Eugeniusz Bodo (Siergiej Iwanowicz Markowskij, oficer carskiej ochrany),
Adolf Dymsza (Siemipudow, policjant),
Julian Krzewiński (właściciel hotelu),
Lili Romska (pieśniarka),
Halina Rapacka (tancerka),
Wiesława Morecka (tancerka),
Maria Chaveau (Matołkowska, właścicielka knajpy),
Henryk Rzętkowski (policjant),
Mura Starkówna (przyjaciółka Jani),
Michał Halicz (oficer rosyjski),
Aleksander Maniecki (oficer rosyjski),
Czesław Danecki,
Jan Czapski
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
W małym miasteczku w zaborze rosyjskim rządzi niepodzielnie policmajster Tagiejew. Prześladuje zarówno chłopów, jak i „panów”. Popiera tylko tych, którzy wręczają mu duże łapówki. Student Kazimierz Horski namawia zgnębionych mieszkańców, by wnieśli skargę do gubernatora. Tagiejew dowiaduje się o tym od Józi, pokojówki w domu Horskich, którą zna z dawnych czasów, kiedy pracowała jako kelnerka w warszawskiej knajpie. Zmusza ją, by mu donosiła, w przeciwnym razie trafi do znanego w miasteczku domu publicznego. Przypadkowo Tagiejew dostaje papiery, które kompromitują studenta Horskiego. Szantażuje jego ojca – zwróci mu papiery, jeśli mieszkańcy wycofają skargę. Tymczasem Józia, zakochana w Horskim, pomaga mu w ucieczce. Wściekły policmajster umieszcza ją w domu publicznym. Józia zabija Tagiejewa, kradnie też dokument, dzięki któremu wychodzi na wolność, aresztowana wcześniej, Jania, siostra Horskiego. Obie razem z Władkiem, narzeczonym Jani, uciekają w kierunku granicy. Strzela do nich patrol. Józia zostaje ranna.
Juliusz Gardan, jeden z najważniejszych reżyserów polskiego kina przedwojennego, rozpoczął swoją karierę w wytwórni Leo-Film. Zadebiutował w roku 1928 filmem Kropka nad i, uznanym za ciekawy przykład kina autorskiego.
Policmajster Tagiejew, drugi film w jego dorobku z roku 1929, przyniósł wytwórni Leo-Film sukces kasowy, a reżyserowi zasłużone pochwały i pozytywne recenzje. Juliusz Gardan wykorzystał bardzo dobry scenariusz, napisany na "tle powieści Gabrieli Zapolskiej", w którym świetnie przedstawiono postaci, zwłaszcza tytułowego bohatera i uwikłanej w jego losy pokojówki Józi. Wyrazista gra Bogusława Samborskiego i Nory Ney nadała tej opowieści "prawdziwie filmowy nerw". Podkreślano również logiczną i konsekwentnie poprowadzoną dramaturgię oraz tempo akcji. Juliusz Gardan pokazał w Policmajstrze Tagiejewie duże umiejętności reżyserskie, rzetelność, dbałość o wysoki poziom artystyczny i techniczny. Konsekwentnie rozwijał te cechy w swoich następnych filmach.
Policmajster Tagiejew był pokazywany w roku 1929 także za granicą, m.in. w Berlinie, gdzie zebrał bardzo przychylne recenzje.
„Pierwszy film polski, który może zainteresować zagranicę. Pokazuje jej coś, co będąc dla zagranicznego widza zupełnym egzotyzmem, jest dlań jednak całkowicie zrozumiałe. Jest to dokument historyczny (tak wyglądało nasze życie za czasów niewoli!), a jednocześnie żywy, zajmujący, dobrze zrobiony film.
Reżyser Gardan nie zawiódł nadziei, pokładanych w nim po debiucie w Kropce nad i. Pomimo, że materjał, jaki miał do opracowania tutaj, jest zupełnie inny i z natury rzeczy musi być traktowany bardziej realistycznie. Gardan wykazał tu to samo poczucie kinowości i wiele subtelności w kojarzeniu uczuć i przeżyć swych bohaterów. Scenarjusz doskonale opracowany, bez dłużyzn, pomimo nawału materjału – przejrzysty i konsekwentny.
Gra aktorska – co za radość! Ci wszyscy ludzie grają. Nie statystują, nie myślą o tem, co powie pan czy pani X, kiedy ich zobaczy na ekranie, nie robią nieinteligentnych min do aparatu, lecz mniej lub więcej intensywnie wżywają się w odtwarzane postacie. Nie mówię już o Samborskim, który powinien wkrótce stać się naszym Janningsem. /…/ Nora Ney w roli Józi wykazała pierwszorzędne zalety fizyczne (doskonała budowa, śliczne nogi, giętkość, zwinność) i duży temperament. Marta Flantz to rutynowana, świetna siła do ról charakterystycznych. Para kochanków (Sawan i Bogda) dała to, czego od niej tutaj można było wymagać: wdzięk i urodę. Marr i Bodo, zarówno jak wszyscy inni biorący udział w tym filmie, pozwalają nam mieć nadzieję, że już wkrótce będziemy mieli zespół prawdziwych aktorów filmowych”.
(S., Policmajster Tagiejew, Kino dla Wszystkich 1929 nr 87)
„Nigdy nie spotkaliśmy w polskim kinie tak logicznie i konsekwentnie przeprowadzonego wątku dramatycznego scenariusza. Nawet usterki, które tu i ówdzie spotyka się w tym obrazie – nie są wynikiem niedopatrzenia, lecz świadomem ustępstwem, „złem koniecznem”. Zasadniczo konflikt dramatyczny rozegrać się powinien pomiędzy pokojówką Józią a policmajstrem Tagiejewem, pozostałe osoby wprowadzono jak gdyby z konieczności. Dlatego to role Sawana, Marra i Bogdy wypadły blado. Nie widać bowiem wyraźnej konieczności wprowadzenia tych postaci. Chodziło tu może po prostu o to, aby publiczność nie skarżyła się na brak : „pięknych twarzy”. /…/
Jeśli chodzi o reżyserję, to trzeba przyznać, że stoi ona na wysokości zadania. Prawdopodobnie zasługą Gardana jest koncertowa gra Nory Ney. Aktorka ta imponuje wprost szeroką skalą możliwości interpretatorskich. Kreacja Samborskiego udana. Świetnie odegrał Samborski scenę śmierci. Niektóre jednak momenty przeszarżował.
Bodo, Dymsza i Rzętkowski dali doskonałe epizody komiczne. Marr – bez roli. Marja Bogda – blada. Zdjęcia średnie, oświetlenie niedostateczne”.
(Policmajster Tagiejew, Kino Teatr 1929 nr 11)
„Pracująca od lat 7 wytwórnia Leo-Film osiągnęła sukces nielada. Wyświetlany obecnie w Berlinie Policmajster Tagiejew został przyjęty zarówno przez publiczność, jak i przez prasę wprost entuzjastycznie. Najpoważniejszy organ fachowy Licht-Bild-Buhne szeroko omawia zalety reżyserji, podkreślając równocześnie wielki talent Samborskiego i Nory Ney.
Sprawozdawca berlińskiego dziennika Tempo podziwia przedewszystkiem maskę Samborskiego i porównywa go z największymi aktorami charakterystycznymi świata. Pochlebne recenzje zamieściły również: Der Deutsche, B.Z. am Mittag, 12 Uhr Blatt i inne".
(Sukces polskiego filmu w Niemczech, Głos Narodu 1929 nr 227)
„Policmajster Tagiejew to film, po którym zdaje się każdy z moich kolegów po piórze odetchnął z radością: „nareszcie można tylko chwalić, nareszcie nie trzeba wcale wymyślać”.
Młody całkiem, prawie dotąd nieznany reżyser Gardan już swym pierwszym wystąpieniem w Kropce nad i dał się poznać jako wybitnie uzdolniony – w Policmajstrze Tagiejewie wykonał godny podziwu rozmach, doskonałą znajomość tajników ekranu i tę szczególną intuicję, bez której nie można stać się dobrym reżyserem. Z przyjemnością, z radością, z całym zapałem dać należy brawo tej młodej obiecującej sile, której pierwsze kroki od razu dały poznać, że reżyser Gardan to jeden z tych, co się przyczyni do rozwoju polskiego filmu.
Przechodząc do samego filmu, który częściowo osnuty jest na powieści Zapolskiej (druga jego część została zbudowana według zasady „dobrego końca” i dlatego zmieniono oryginał literacki) podkreślić należy element historyczno-społeczny i niezwykle lekko toczącą się akcję. Ani śladu zwykłych luk, przeładowania „wstawkami”, ani jednej extra atrakcji zbytecznej…
Akcja pędzi szybko, sytuacje są logicznie powiązane, czuć w każdym szczególe troskliwą rękę reżysera, który nie hołdował zasadzie, że film „może się sam robić”, że „można dodać to i owo, to się uzupełni”. Film jest zrobiony starannie, opracowany, wypolerowany do najdrobniejszego szczegółu, „wykończony do ostatniej nitki”.
Drugim obok reżysera kolosalnie ważnym czynnikiem, który sprawił, że film się udał jak rzadko, jest doskonałe obsadzenie ról. Pan Samborski zasługuje na gorące uznanie: prócz Jaracza nikt z polskich aktorów nie stworzył tak skończenie dobrej i tak ciekawej – nieteatralnej – sylwetki. Pan Samborski czuje się pod objektywem tak swobodnie jak na scenie, a mimiką operuje z taką subtelnością i opanowaniem jak najwytrawniejszy aktor kinowy. Można śmiało twierdzić, iż stanie się on jednym z największych naszych gwiazdorów. Obok Samborskiego w filmie tym znajdujemy wszystkich czterech „uniwersalnych” polskich aktorów filmowych, to jest Bodo i Dymszę – bardzo dobrych artystów charakterystycznych oraz Sawana i Marra – amantów ekranu, z których pierwszy zaczyna nareszcie opanowywać tajniki mimiki i czyni postępy, a drugi choć ma dobre warunki, za mało nad sobą pracuje i staje się banalny.
W rolach kobiecych iskrą prawdziwego talentu zabłysła Nora Ney, wybitnie fotogeniczna i pełna wyrazu, i Marja Bogda – posiadająca obok wdzięku dużo intuicji wróżącej dalszy rozwój jej karjery.
Nie podobna pominąć milczeniem doskonale dobranej kolekcji typów małomiasteczkowych i podpatrzonych scenek rodzajowych, i niezwykle uroczych pejzaży zakopiańskich.
Na zakończenie można śmiało stwierdzić, że Policmajster Tagiejew to najudatniejszy ze wszystkich dotychczasowych filmów polskich. Czekajmy, co nam teraz dalej reżyser Gardan pokaże”.
(IKA, Policmajster Tagiejew, Robotnik 1929 nr 96)
Przy realizacji filmu współpracowały następujące firmy:
– Pałac Sztuki ul. Trębacka 2; firma W. Golińska ul. Senatorska 25; firma R. Oghli ul. Senatorska 21 oraz firma A. Kummer ul. Rymarska 8 - urządzenie wnętrz
– firma Ludwika ul. Nowy Świat 41 - stroje Marii Bogdy
– firma M. Goldberg ul. Nowy Świat 38 - mundury Bogusława Samborskiego
– firma M. Dłutek ul. Nowy Świat 43 - kostiumy
Zdjęcia do filmu Policmajster Tagiejew nakręcono w okolicach Warszawy i w Zakopanem.
Tak Juliusz Gardan wspominał realizację filmu Policmajster Tagiejew:
„ – Czy prócz skrótów poczyniono jeszcze jakieś zmiany w powieści Zapolskiej? Czy nagięto ją tylko do ram scenarjusza, czy też zmieniono ją w sensie ideologicznym?
- Musieliśmy poczynić pewne zmiany, już choćby ze względu na czas i ewolucję pojęć, jaką z sobą przynosi. Zmodyfikowano ją w ten sposób, że złagodzono ostry naturalizm, często u wielkiej pisarki występujący w zbyt brutalnej formie, stonowano jaskrawe kontury i film posiada pewien koloryt ciepła, bez którego na ekranie wypadłby zbyt surowo. Akcja ma żywsze tempo i więcej ruchu niż w książce, a w ogóle film sam jest daleko pogodniejszy niż powieść.
- Gdzież były czynione zdjęcia, mam naturalnie na myśli plenery?
- Kręciliśmy pod Warszawą i w Zakopanem, tam się zaczyna i kończy akcja filmu.
- Jakież jest tło scenarjusza, gdzie się rozgrywają wypadki?
- W małym pogranicznym miasteczku, nie nastręcza to naturalnie trudności do filmowania.
– Czy panujące niedawno mrozy i śniegi nie przeszkadzały w zdjęciach?
– Bardzo! Szczególnie końcowy akt dał się porządnie aktorom we znaki. Film kończy się pościgiem po śniegu, jak na zaproszenie spadło go dosyć, a nawet nieco za dużo. Nasze gwiazdy i gwiazdorzy musieli się przedzierać między dwiema ścianami śniegu, konie brnęły w nim po brzuch, sanie się wywracały, słowem odegrana była ta scena, bardzo, a bardzo realistycznie, tylko że… z musu, ba, nie brakło nam nawet upadku z konia.
– Któż tak dotykalnie i namacalnie przeżywał akcję?
– Pani Bogda. Koń jej zarył się w śnieg i przewrócił się, a ona wraz z nim, szczęśliwie skończyło się bez wypadku.
- Pewnie długo aktorzy zapamiętają ten film i tę miłą pogodę?
- Dała nam się porządnie we znaki i niektóre „plenery” trzeba było kręcić w atelier. Warunki atmosferyczne nie pozwalały na pracę na powietrzu”.
(Cz. Wywiad z reż. Juljuszem Gardanem, Ilustrowane Studio 1929 nr 3)
„Reżyser J. Gardan, pragnąc uwypuklić niesamowitość i nastrój pewnych scen, mimo że w scenarjuszu były zaliczone do zdjęć pleneirowych, dokonał zdjęć w atelier, w tym celu, budując przy pomocy kierownika produkcji, znanego artysty-rzeźbiarza p. Bolesława Landa, cały zaułek uliczny w małem miasteczku i zakamarki zakazanej dzielnicy. Dzięki wytrawnej pracy p. S. Steinwurzla, zdjęcia te utrzymane w stylu „Paul Leni”, będą zaliczone do najbardziej artystycznych zdjęć w historji polskiego filmu”.
(Kino Dla Wszystkich 1929 nr 84)