Fragment wspomnień uczestnika szkolnej wycieczki w okolice jeziora Świteź - lata 30-te:
„Ryba był znakomitym kartografem, wyciągnął więc mapę i poczyniwszy należyte pomiary, rzekł głosem wyroczni: „To Zaosie”.
- Skąd Zaosie? Zaosie jest za Świtezią.
- Może być za Świtezią, a może być i przed.
- Też powiedział!
- A tak, bo to zależy od tego, skąd idziemy.
- Zdaje mi się, że idziemy z Nowogródka, nie?
- Właśnie. O patrzcie: tu jest Nowogródek, tu nasz trakt, a to…
- Ależ do Zaosia stąd jeszcze ze 20 kilometrów…
- Ale cóż tu jest?
- Tu było coś, ale już nie ma, bo… mapa wydarta…
- Niech który idzie się dowiedzieć!
- Mamut, Mamut! – zaczęli wołać. – On ma najdłuższe nogi, ganiaj Mamut!
- Ja bym też z nim poszedł – ofiarował się Jurek.
- No, to idźcie razem!
Strudzeni chłopcy posnęli pod drzewem, a gdy po dość długim czasie zjawił się Mamut, ledwie ich dobudził.
- No, co tam?
- Bycze mleko, chleb fajn, masło grubo…
- Ale nie o to idzie, gdzież Jurek?
- Wielkie nieszczęście: zginął.
- Co Ty mówisz? Gdzie?
- Jak poszedł w maliny, tak zupełnie przepadł i zginął.
- Jak to? W czyimś ogrodzie?
- Pani go zaprosiła.
- Ale jaka pani? Jak się nazywa?
- Czekajcie, mam to gdzieś zapisane… Gdzieżem u licha to wsadził.? Aha, jest pani Czombrowska.
- Więc co to za dwór?
- Czombrów. A pani zaprasza nas wszystkich na mleko.
To wezwanie porwało na nogi całą drużynę. Zaczęli porządkować ubrania, ale Ryba oświadczył, że nie może iść, bo nie ma krawata. Na szczęście Grzmot miał szeroką tasiemkę w plecaku, więc zrobiono z tego krawat i po chwili 15 par butów szurało elegancko na posadzce ganku.
Dziedzice Czombrowa znani są w całej okolicy ze swej gościnności i umiłowania Świtezi. Pani prowadzi szkoły, uczy włościan, zakłada warsztaty ludowe, pan, zaciekły botanik, oddany nauce.
Toteż zanim podano mleko, chleb, wyborne sery litewskie, pan z Czombrowa opowiadał, że Świteź jest najpiękniejszym jeziorem świata, że leży na płaskowzgórzu, że jest jeziorem bezodpływowym, bo w jej pobliżu powstają rzeczułki, ale żadna z nich nie zaczyna się z jeziora.
Mówił też pan z Czombrowa, że roślinność Świtezi i jej pobrzeży różni się bardzo od roślinności innych jezior, właśnie z tego powodu, że Świteź nie łączy się z innymi wodami, a żyje swoistym życiem. Gospodarz przy temacie botanicznym bardzo się zapalił.
- Zobaczycie tam przepyszne zbiorowiska Heleocharis palustris i Ranunculus reptans. Na wybrzeżu bujnie wyrasta Litorella uniflora…
- Ale czy będzie to mleko? – szepnął Grzmot do Mamuta.
- Cicho bądź! – była odpowiedź również szeptem.
- W głębinie jeziora rozrasta się Najas flexilis oraz Potamogeton granuneus…
- Ależ, Karolu, chłopcy głodni, znużeni, a ty im łaciną mącisz w głowie…
- Ja mogę i po polsku. Heleocharis to jest ponikło wodne, a Ranunculus to jaskier…
- No, to pogadacie sobie po podwieczorku. Prawda, chłopcy?
Piętnaście par butów szurnęło zgodnie, świadcząc, że mleko cenią wyżej niż Litorellę, a wolą chleb smarować masłem niż Potamogetonem, czyli rdestnicą.
W stołowej sali „wtenczas wszyscy siedli i chołodziec litewski, milcząc żwawo jedli”.
(Aleksander Janowski, Świteź, w: J. Balicki, S. Maykowski, Będziem Polakami. Drugi rok nauki języka polskiego w szkołach średnich ogólnokształcących, Lwów 1932)
„W odpowiedzi na nasze wystąpienie w sprawie Pańskiego Dziadka Karola Karpowicza, otrzymaliśmy załączone zaświadczenie archiwalne, wystawione przez Centrum Informacji Urzędu Spraw Wewnętrznych Karagandyjskiej obłasti Republiki Kazachstan oraz pismo z tego Centrum (załączamy odbitkę pisma).
Zaświadczenie i pismo podają, że Karol Karpowicz 22 lutego 1941 został skazany przez „Osobowe Sowieszczanije” (Kolegium Specjalne) przy NKWD ZSRR jako „element społecznie niebezpieczny” na 8 lat [pozbawienia wolności] oraz, że odbywał tę karę od 16 maja 1940 (to prawdopodobnie data jego aresztowania) do 27 sierpnia 1941, kiedy to został zwolniony z Karagandyńskiego poprawczego obozu pracy.
Dzień 27 sierpnia 1941 jest bardzo charakterystyczny jako typowa data zwolnienia na mocy amnestii dla obywateli polskich, uchwalonej 12 sierpnia 1941 w następstwie układu polsko-radzieckiego Sikorski-Majskij z 30 lipca 1941. Pański Dziadek zaginął już po wyjściu z łagru. Niestety, pod względem możliwości uzyskania wiadomości o Jego dalszym losie – jest to przypadek beznadziejny (moim zdaniem). Jeszcze ani razu nie udało nam się odnaleźć jakichkolwiek wiadomości o Polakach, którzy zginęli po wyjściu z obozu lub zwolnieniu z zesłania na mocy tej amnestii. Póki byli w obozie, lub na zesłaniu czy w „specposiołku” (przed amnestią) – ich życie było kontrolowane przez NKWD i ślady tego pozostały w archiwach. Natomiast po amnestii, szczególnie w ciągu pierwszych kilku tygodni, czy nawet miesięcy, w warunkach ogromnego kraju pogrążonego w chaosie wojennym – uszli na pewien czas spod czujnego oka NKWD – i śladu w archiwach po nich nie pozostało. Nie mam pomysłu, gdzie można by szukać dalej wiadomości o losie Pańskiego Dziadka.
W poczuciu własnej odpowiedzialności moralnej jako obywatela kraju, który zawinił wobec Polski i Polaków, proszę o przyjęcie wyrazów żalu i współczucia w związku z zaginięciem przed laty Pańskiego Dziadka Karola Karpowicza, ubolewania z powodu doznanych przez Niego cierpień i krzywd”.
(z pisma otrzymanego przez rodzinę Karpowiczów od Stowarzyszenia „Memoriał” z 17 maja 1995 roku)
 lato 1932 r. Zdjęcie z archiwum rodzinnego Joanny Puchalskiej, prawnuczki Karola Karpowicza
|
Karol Karpowicz urodził się 1 lutego 1869 roku w Czombrowie. Skończył najpierw słynne gimnazjum męskie w Słucku, a potem, w 1894 roku, studia na wydziale fizyczno-matematycznym uniwersytetu w Moskwie. Był chemikiem i przyrodnikiem, wielkim entuzjastą stosowania w rolnictwie nawozów sztucznych. Przez wiele lat zajmował się badaniami flory i entomofauny Mińszczyzny i Grodzieńszczyzny. Gromadził zbiory entomologiczne (głównie chrząszcze) oraz botaniczne. Jest autorem publikacji naukowych: Świteź Nowogródzka jako rezerwat przyrody (1923), Przyczynek do znajomości flory powiatu Nowogródzkiego (1930) oraz Świteź jako rezerwat (1925). Utrzymywał kontakty z Benedyktem Dybowskim. Jego biogram znajduje się w Słowniku biologów polskich.
Karol Karpowicz był też wielkim społecznikiem. W 1908 roku założył Wschodnie Biuro Agrotechniczne, od 1911 działające w Wilnie, które miało upowszechniać użycie nawozów sztucznych. Z tej dziedziny wydał broszurkę Nawożenie tomasówką z uwzględnieniem potasowych i azotowych nawozów (1913). Miał zamiar, wspólnie ze spokrewnionym przez żonę Kazimierzem Kulwieciem, założycielem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, kupić od Moskali jezioro Świteź. Zakładał Kasę Zapomogową w Nowogródku, Bank Ludowy, pracował społecznie w Syndykacie Rolniczym, Spółdzielni Mleczarskiej i Kole Porad Sąsiedzkich. Mimo tak licznych zajęć, cały czas gospodarował w majątku, co łatwe nie było, zwłaszcza w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, jako że po dwóch wojnach bolszewickich praktycznie za każdym razem zaczynał niemal od pierwszej krowy (nie mówiąc o stratach poniesionych podczas I wojny światowej, kiedy w Czombrowie stacjonowały wojska niemieckie i austriackie, łupiące zajęte tereny bez litości).
Okres międzywojenny to czas ciężkiej, ale przynoszącej owoce pracy, działalność naukowa i społeczna, przywracanie majątku do dawnej świetności, dorastanie dzieci, przyjście na świat wnuków… Ciekawym epizodem z tego okresu jest fakt, że w roku 1928 Karol Karpowicz przyjął w Czombrowie ekipę filmową realizującą Pana Tadeusza. Dwór „gra” w filmie Soplicowo, a sam gospodarz pojawia się przez moment w filmie jako gość Sędziego.
Ponad dziesięć lat później nadszedł tragiczny dla całych Kresów dzień 17 września 1939 roku. Po kilku miesiącach ostatni właściciel Czombrowa został aresztowany przez NKWD, a jeszcze wcześniej jego zbiory przyrodnicze wywieziono w niewiadomym kierunku: podobno do Moskwy, ale ludzie mówili też, że wyrzucono je do rowu pod Kołdyczewem. Po dziewięciu miesiącach spędzonych w więzieniu w Nowogródku, 72-letni starszy pan, jako "element społecznie niebezpieczny", został skazany na osiem lat ciężkich robót i wywieziony w okolice Omska. Wiadomo tylko, że na mocy amnestii w następstwie układu Sikorski-Majski zwolniono go z Karagandyńskiego Poprawczego Obozu Pracy 27 sierpnia 1941 roku. Tu ślad się urywa. Zmarł prawdopodobnie w 1942 roku.
Karol Karpowicz ma swój symboliczny grób na cmentarzu w Brwinowie.
opracowanie: Joanna Puchalska, prawnuczka Karola Karpowicza