„Zapełniona sala jednego ze stołecznych teatrów rewjowych. Na scenę wbiega… przemiłe, a trudne do określenia zjawisko. Przemiłe, bo obdarzone srebrnym głosikiem i wdzięcznym, niezwykle ujmującym uśmiechem. Trudne do określenia, bo już wyrosłe z dziewczęcia – a które nie zdążyło chyba jeszcze stać się… dorosłą kobietą. Zosia Terne. Malutka, szczupła, ginie po prostu w ogromie otaczających ją dekoracyj scenicznych, schowana w dodatku za wielki, przybrany w pęk kolorowych wstążek instrument, zwany gitarą.
Śpiewa specjalnie dla niej napisaną piosenkę: „O jej, ach gdybym ja nie była taka mała”. Piosenka jest rzewna i tworzy jakby wyraz marzeń małej Zosi. Zosia narzeka, ze jest taka malutka. Śni o tem, by być taką dużą, aby w tramwaju choć raz ująć za zwisającą od sufitu rączkę. Choć raz zgiąć się, przechodząc przez drzwi lub komuś zasłonić w kinie widok swą głową. Marzenia Zosi są nieziszczalne i wreszcie dochodzą do okrzyku rozpaczy: „Pięć razy tyle mieć lat co dziś, lecz być za to dwa razy wyższą! O jej, ach gdybym ja nie była taka mała…”
Wzrusza się we mnie widz. Walę brawo i domagam się „bis”. Po chwili jednak przychodzi zastanowienie. Budzi się zamaskowany w widzu dziennikarz. /…/
- Dobry wieczór. Co pana do mnie sprowadza?
- Pani piosenka.
- Doprawdy? A która?
- Ta ostatnia. Dzisiejsza. Zazwyczaj śpiewa pani przecież tylko lekkie, wesołe piosenki. Nawet, że tak powiem, frywolne.
- No tak.
- A dziś tak sentymentalnie. Dlaczego?
Zosia Terne robi minkę zakłopotaną. Wreszcie zadaje mi głębokie filozoficzne pytanie:
- Czy nie uważa pan, że ja istotnie jestem za mała?
- Za mała? Do czego?
- No do śpiewania, do sceny.
- Ależ nic podobnego! Cały wdzięk pani, cała prostota tkwi właśnie w pani drobnej figurce.
- Tak pan myśli?
- Zaryzykuję nawet dalsze stwierdzenie. Sądzę, że gdyby pani była dużą, nie miałaby zapewne takiego miłego głosu.
- Cóż ja poradzę jednak – żali się Zosia Terne – że chce mi się być dużą. Nie ma rady na te marzenia.
- No, a gdyby tak los uśmiechnął się do pani?
- W jaki sposób?
- Na przykład… – wyczekuję chwilę dla nadania wagi mym słowom – na przykład gdyby pani miała miljon?
- Gdybym miała miljon? Ach, panie! Natychmiast pojechałabym do Ameryki. Ameryka! Kraj wynalazków! Nowoczesnych maszyn i najbardziej absurdalnych możliwości…
- Co takiego? Ameryka, maszyny, wynalazki, pocóż pani to wszystko?
Zosia Terne robi uśmiechniętą minkę i tonem rozbawionego dzieciaka oświadcza:
- Kupiłabym tam sobie maszynę do wydłużania ludzi. Co pan myśli, że w Ameryce nie ma takich maszyn? Napewno są! A ja chcę być dużą! dużą! Słyszy pan? Oto jedyne moje pragnienie…”
(R. Burzyński, Co bym zrobiła, gdybym miała miljon? Zofja Terne, As 1935 nr 31)
Niecały rok przed śmiercią, podczas koncertu z okazji pięćdziesięciolecia pracy artystycznej, Zofia Terne powiedziała: "Cieszę się, że biorę udział w tej dzisiejszej imprezie i to nie sama, a w towarzystwie tej naszej wielce utalentowanej młodzieży. O tak... talentu im odmówić nie można. Ale co to za generacja! A wiecie co w niej jest najgoszszego? Że ja do niej już nie należę..."
Koncert ten zakończyła słowami: "Jak Państwo się domyślają, dość długo i uważnie przypatrywałam się sobie w lustrze, zanim się tutaj ukazałam. Otóż, gdy się tak przypatrywałam, to doszłam do przekonania, że takich luster jak dawniej, teraz już nie wyrabiają..."
Zofia Terné urodziła się w Równem na Wołyniu. W 1920 uciekając przed sowiecką ofensywą trafiła wraz z rodziną do Lwowa. Uczęszczała tam do gimnazjum, a od 1922 uczyła się śpiewu w szkole muzycznej w Stanisławowie. Naukę kontynuowała w konserwatorium lwowskim w klasach śpiewu i fortepianu. Zadebiutowała wiosną 1927 roku w Kole Literackim we Lwowie. Z początku wykonywała repertuar poważny i pieśni. Chciała zostać śpiewaczką, jednak jej warunki zewnętrzne (bardzo niski wzrost) uniemożliwiały jej karierę operową. Podczas jej debiutanckiego występu dostrzegł ją Seweryn Majde, dyrektor warszawskiego teatru Qui pro Quo. Po zdaniu egzaminu śpiewaczego w ZASP została przez niego zaangażowana na sezon 1927/28. W Qui pro Quo została do końca jego istnienia, tj. do 1931 roku. Pomimo odnoszonych sukcesów, nadal uczyła się śpiewu: pobierała lekcje u śpiewaczki Stanisławy Korwin-Szymanowskiej.
Pierwszy sukces Terné odniosła w 1928 roku w rewii Rób coś. Legendarny Fryderyk Járosy postanowił wykorzystać jej warunki zewnętrzne. Zabronił jej chodzenia na obcasach i noszenia wysokich fryzur i w ten sposób z jej maleńkiego wzrostu uczynił jej sceniczny atut. Śpiewała później piosenki nawiązujące do jej aparycji: Miła mała Lady, Mała, ale zuchwała, Mała kobietko czy Gdybym ja nie była taka mała. Piękny kryształowy głos pozwalał jej z wielkim powodzeniem śpiewać liryczne piosenki, a dzięki lilipuciemu wzrostowi znakomicie odnajdywała się w także rolach charakterystycznych w skeczach kabaretowych. Publiczność darzyła ją dużą sympatią i przez kolejne kilkadziesiąt lat pieszczotliwie mówiła o niej: Zosia Terné. W 1929 roku w rewii Gabinet figur wo(j)skowych po raz pierwszy zaśpiewała Kiedy znów zakwitną białe bzy. Piosenka z miejsca zdobyła wielką popularność i stała się jej największym szlagierem, który Zosia Terné musiała bisować na niemal każdym koncercie do końca życia.
Po zamknięciu teatru Qui pro Quo w 1931 roku została zaangażowana do teatru Banda. Grała tam zarówno w rewiach, jak i w operetkach. Na sezon 1933/34 przeniosła się do powstałego w miejsce Bandy kabaretu Cyganeria, potem grywała w pojedynczych przedstawieniach teatrów Hollywood i Stara Banda, w międzyczasie jeździła z gościnnymi występami, a od sierpnia 1935 do marca 1939 grała w Cyruliku Warszawskim. Była jedną z czołowych pieśniarek, ale grała także w skeczach i scenkach kabaretowych. W tym okresie związała się z kierownikiem tego teatru, konferansjerem Fryderykiem Járosym. Latem 1939 została zaangażowana do nowopowstałego teatrzyku Figaro. Wybuch wojny przekreślił jego działalność.
Zaraz po wybuchu II wojny światowej została aresztowana, po miesiącu została zwolniona z nakazem opuszczenia Generalnej Guberni. Udała się na wschód i zaangażowała się do lwowskiego Teatru Miniatur. Wraz z zespołem teatru jeździła po Związku Radzieckim z gościnnymi występami. W 1941 roku podczas pobytu w Kazachstanie przedostali się do Buzułuku, na obszar formowania się armii polskiej. W październiku otrzymała przydział do Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet, potem służyła w Armii Polskiej na Wschodzie, następnie w II Korpusie, początkowo w Wydziale Kultury i Prasy, potem z Wydziale Dobrobytu Żołnierza.
Występowała w Teatrze Żołnierza Polskiego Feliksa Konarskiego (Ref-Rena). W Egipcie wspólnie z Teatrem Polowym II Korpusu występowali jako zespół Polish Parade. Nazywano ją "małym kapralem II Korpusu". Czynnie uczestniczyła w życiu rozrywkowym i kulturalnym polskiego wojska na całej trasie jego przemarszu od Rosji przez Iran, Bliski Wschód, północną Afrykę aż do Włoch.
Latem 1945 roku we Włoszech dowiedziała się, że Fryderyk Járosy stworzył w Brukseli polski zespół pod dawną nazwą Cyrulik Warszawski. Odłączyła się od II Korpusu i przedostała do Francji, a stamtąd wraz z zespołem Járosyego w 1946 roku dotarła do Londynu. Mocno związała się z londyńską Polonią, bardzo dużo występowała w teatrach i ośrodkach kulturalnych, założyła własny elitarny lokal Chez Sophie. Śpiewała po angielsku, francusku, rosyjsku i oczywiście po polsku. Regularnie występowała w audycjach Mariana Hemara w Radiu Wolna Europa. Kilkakrotnie przyjeżdżała do Polski, co londyńskie środowiska artystyczne miały jej za złe. W 1958 roku dała koncerty w Teatrze Syrena i w Pałacu Kultury, wystąpiła w Podwieczorku przy mikrofonie, a także dokonała kilku nagrań dla Polskiego Radia. Ponownie odwiedziła Warszawę w 1967 i raz jeszcze wystąpiła w Podwieczorku przy mikrofonie oraz dokonała kilku nagrań radiowych i telewizyjnych. Do końca życia koncertowała, występowała w teatrze i brała czynny udział w życiu kulturalnym polskiego Londynu. Zmarła 17 sierpnia 1987 w Londynie. W testamencie cały swój majątek zapisała Domowi Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Dzięki jej darowiźnie na terenie ośrodka wzniesiono nowy budynek dla pensjonariuszy.
W 1929 Zofia Terné zaczęła nagrywać płyty. Pierwsze jej nagrania wydała polska firma Syrena-Record. W latach 1932-1934 współpracowała z warszawskimi filiami zagranicznych koncernów: Odeonu, Parlophonu i Columbii. Jej ostatnia przedwojenna sesja nagraniowa odbyła się w 1937 roku w Syrenie-Record. Porównując jej nagrania z pierwszych trzech lat słychać wyraźnie duży postęp wokalny - efekt jej ciągłej nauki śpiewu. Przed wojną nagrała ponad 40 piosenek, kilka z nich z udziałem słynnego Chóru Dana i Chóru Juranda. Dużą część jej repertuaru stanowiły piosenki zagraniczne. Z wielkim powodzeniem śpiewała po polsku m.in. piosenki z repertuaru Lucienne Boyer (Mów, że kochasz mnie, Nie dziś, Nie przysięgaj mi), Poli Negri (I tak mi żal), Tino Rossiego (Okna na świat). Piosenki cieszyły się tak dużym powodzeniem, że kilka z nich nagrała nawet dwukrotnie dla różnych wytwórni, co w tamtych czasach było w Polsce niezwykle rzadkie.
Po wojnie związana była z londyńską wytwórnią Polonia, dla której w latach pięćdziesiątych nagrała kilkanaście piosenek z akompaniamentem Orkiestry Tanecznej Ryszarda Franka, kilka jej piosenek wydała także chicagowska firma Melodia-Records. Stale współpracowała z Radiem Wolna Europa i z polonijnymi ośrodkami kulturalnymi w Londynie. Kilkakrotnie odwiedziła Polskę, w latach 1958 i 1967 dokonała kilkunastu nagrań dla Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Do jej największych przebojów, których publiczność domagała się na każdym koncercie, należą piosenki: Kiedy znów zakwitną białe bzy, Kiedy będziesz zakochany i Mała kobietko.
W filmie Zofia Terné wystąpiła trzy razy. Raz w Córce generała Pankratowa, gdzie jako rosyjska pieśniarka śpiewała romanse rosyjskie przy własnym akompaniamencie na bałałajce (umiała świetnie grać na gitarze i na fortepianie). Drugi raz pojawiła się na ekranie w 1937 roku w Paradzie Warszawy (reż. Konrad Tom) - filmowej rewii zawierającej popisowe numery ulubionych artystów polskich. Śpiewała wtedy Kiedy będziesz zakochany. W 1943 roku wystąpiła w filmie dokumentalnym Dzieci, zrealizowanym przez Michała Waszyńskiego i Konrada Toma.