„Scenarjopisarz jest to osobnik, którego rola w filmie jest najmniej wdzięczna. Skrępowany tysiącznemi trudnościami, musi on przy robocie pamiętać o oszczędności, o warunkach technicznych atelier,
o możliwościach pracowników. Scenarjusz jego ulega ciągłym przekształceniom, nawet bez winy realizatorów. Ta scena jest za droga, tego się nie dało zrobić, do tej roli nie było odpowiedniego aktora. Te sceny wypadły dłużej, owe krócej, innych znów brak i trzeba je zastąpić napisem, tą najstraszliwszą zmorą w filmie (nie było jeszcze wypadku, żeby ktoś nie naurągał, przynajmniej w prywatnej rozmowie, napisom w polskim filmie).
Ten oto osobnik nie tylko dostaje się pod nóż bezlitosnych rzeźników, którzy rżną go za to, co im się nie podoba, częściej jeszcze cierpi on za winy drugich lub stanowi rodzaj kozła ofiarnego; jeśli nie ma nic do skrytykowania, albo nie chce się robić przykrości reżyserom, operatorom, aktorom, wtedy można sobie użyć na scenarzyście. On nieborak wszystko i tak przetrzyma – przyzwyczajony.
Wielu recenzentów nie czytało zapewne porządnego scenarjusza filmowego i stąd pochodzą najrozmaitsze nieporozumienia. Tak np. jakiś recenzent „zjeżdża” scenarjusz danego filmu, a potem zachwyca się montażem i tempem akcji oraz ciekawemi pomysłami, które przypisuje oczywiście reżyserowi i operatorowi, podczas gdy są one częstokroć właśnie dziełem tego „zjedzonego” scenarzysty. Nie piszę tego, aby ująć sławy reżyserom i innym pracownikom filmów; mają jej i tak dość za swoje ciężkie i ofiarne wysiłki. Idzie tylko o odwikłanie naplątanych nieporozumień”.
(Jerzy Braun, Kłopoty scenarzystów, Kino-Teatr 1929 nr 15)
Pola Negri
„Brzydka i smutna jest jesień w małych uliczkach nad Wisłą.
Deszcz siny zmywa bruki i strugi cieką z rynien.
Ze szynków klątwy słychać i czuć kapustą skisłą.
Dziś dramat z Polą Negri. Tłum siedzi w dusznem kinie.
Niegdyś w tem samem miejscu dziewczynka – oficyny
stała z bijącem sercem przed barwnym, pstrym plakatem.
Była też brzydka jesień i deszcz z chmur padał siny.
A wewnątrz biały ekran wabił nieznanym światem.
O jakże stąd daleko do złotych miast Południa,
do palm nad chwiejnem morzem, do mew nad stadem żagli.
Majakiem żądz szalonych myśl dziecka się zaludnia
i serce, śmiałe serce już snem o Sławie nagli.
Burzą się czarne loki nad gładkiem, białem czołem,
namiętne, dzikie oczy sztychami biją w plakat.
Sława! Za każdą cenę! Z djabłami czy z aniołem!
Czy pomnisz, księżno Mdivani, że dawniej byłaś taka?
Śmigają limuzyny po szosach Kalifornji.
Lokaje, czarne negry, podają coktail na tacach.
W salonach Poli Negri najświetniej, najwytworniej…
Złoto ze słońcem się pieści w jej lazurowych pałacach.
A tam, daleko… jesień. Tysiące mil. Nad Wisłą.
Tłum w kinie. Klątwy z szynków. I czuć kapustą skisłą.
W wielkich, płonących oczach cień jakiś się kołysze.
„Dziewczynko z oficyny, czy słyszysz mnie? – Ach, słyszę”.
(Lucjan Faleński *, Kino 1930 nr 30)
* pseudonim Jerzego Brauna
Wezwanie o film polski
„Puśccie kantem nareszcie „Szlaki hańby”, „krew w mieście”,
Uwiedzione dziewczęta, prostytutki i spleen!
Życie czeka za bramą, a wy w kółko to samo:
Fabrykacja mdłych kiczów, zgniły pokarm dla kin.
Reżyserzy, panowie! dość już stania na głowie,
Dość kiepskiej imitacji zagranicznych tych bzdur.
Krzyżyk zróbcie nad niemi. Od dziś chodźcie po ziemi,
Bo ta ziemia jest nasza, bo jest twarda jak mur.
Poco czynić ten zamęt, kiedy macie fundament,
Kiedy macie grunt polski pod nogami na schwał.
Zaczerpnijcie oddechu, niech grzmi w płucach jak w miechu!
Oto czeka instrument, byś go ujął i grał.
Oto czeka kraj Boży, uśmiechnięty z pod zorzy,
Kraj od morza po góry rozpostarty jak błam,
Zboża na nim się chwieją, wartkie rzeki szaleją,
Skrzypią studnie z żórawiem, psy szczekają u bram.
Wszędzie rojno i gwarno, wszędzie sypie się ziarno,
Młócą cepy klepiska, pełno dźwięków i ech.
Gdy kur pieje o świecie, we wsi całej ruch, życie,
Już rżą konie po stajniach, słychać śpiewy i śmiech.
Wy tu śpicie w Warszawie, gdzieś w Ziemiańskiej przy kawie,
A tam lasy Polesia szumią pieśnią bez miar,
Tam hucułki na koniach, w kraśnej chuście na skroniach.
Tam krakowskie wesele tańczy sobie w sto par.
Czy znasz nastrój ten nocą, kiedy żaby rechocą,
A na mostku dziurawym diabeł straszy i rży?
A czyś był na Podhalu, kiedy drzewa się walą,
Bo wiatr halny z Tatrami wziął się nagle za łby?
Tu wichr z lasem gra w kręgle; tam Śląsk kopie swe węgle,
Ówdzie w sztolniach Wieliczki górnik żłobi się w sól.
Ten stubarwny poemat – to twój motyw i temat.
Tylko wyjdź mu naprzeciw, w przestrzeń wiatrów i pól.
Albo sięgnij we Wczoraj i z historją się poraj.
Wgryź się w złoża przeszłości, pełne cudów i sił.
Niech husarja z ekranu oszołomi tych panów,
Co cocktailem w Hollywood przyspieszają krew żył.”
(Lucjan Faleński *, Kino 1931 nr 16)
* pseudonim Jerzego Brauna
„I znowu dopisało mi szczęście: trafiłem do celi, gdzie miałem możność spotkać wyjątkowo dużo ciekawych i wybitnych ludzi. Niemal od razu, wieczorem, po wkroczeniu do celi, uderzył mnie niezwykły widok: przy dość długim stole siedziała na ławkach grupa – jak się później okazało – kryminalistów, a wśród nich, pośrodku, na honorowym miejscu, Jerzy Braun. Pod jego dyrygenturą śpiewali wszyscy zgodnym chórem jakieś nieznane mi pieśni, przy czym autorem i kompozytorem jednej z nich był Braun. /…/
Odznaczał się fenomenalną pamięcią i po dwukrotnym przeczytaniu jakiegoś, wprawdzie niezbyt długiego tekstu, potrafił powtórzyć go wiernie: miał wiele wiadomości z różnych dziedzin, a będąc dobrym kolegą, dzielił się swoją wiedzą z innymi. Szczególnie znakomite były jego wykłady o Hoene-Wrońskim. Cały dzień miał wypełniony od pobudki do apelu, ale zawsze potrafił znaleźć czas dla więźniów pospolitych, którzy go uwielbiali. /…/ Wyłącznie z myślą o nim, skazanym na dożywocie, kryminaliści z naszej celi uchwalili jednogłośnie, że dożywotnicy mają być zwolnieni z pełnienia dyżurów”.
(Władysław Minkiewicz, Mokotów, Wronki, Rawicz. Wspomnienia 1939-1954, Novum, Warszawa 1990)
Jerzy Braun urodził się 1 września 1901 roku w Dąbrowie Tarnowskiej w rodzinie o dużych tradycjach niepodległościowych. Gimnazjum ukończył w Tarnowie. Wtedy zainteresował się ideą harcerstwa.
Najpierw został drużynowym, a tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości - komendantem Hufca Harcerzy w Tarnowie. W listopadzie 1918 roku napisał tekst i skomponował muzykę jednej z najbardziej popularnych pieśni harcerskich Płonie ognisko i szumią knieje, którą opublikował w wydawanym przez siebie miesięczniku harcerskim Czuwaj w roku 1920. Zainteresowania i zdolności literackie skłoniły go do podjęcia studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przerwał je, by wziąć udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po powrocie na studia działał w różnych kołach poetyckich, wydawał tomiki wierszy, m.in. w 1922 roku ukazał się w Wilnie zbiór 11 pieśni harcerskich Nasze harce (większość z jego muzyką).
W latach 1926-1928 założył w Krakowie Gazetę Literacką, która skupiała młodych pisarzy o różnych światopoglądach, m. in. Leona Kruczkowskiego, Tadeusza Kudlińskiego, Adama Polewkę. Poza poezją i muzyką Braun pisał także powieści oraz sztuki teatralne.
W tym czasie zaczął też swoją współpracę z kinematografią. W ciągu trzech lat napisał scenariusze ważnych i cenionych filmów tego okresu: Huragan (reż. Józef Lejtes, 1928), Mocny człowiek (reż. Henryk Szaro, 1929), Pod banderą miłości (reż. Michał Waszyński, 1929), Halka (reż. Konstanty Meglicki, 1930). Planowana w roku 1930 produkcja Nocy listopadowej w reżyserii Michała Waszyńskiego nie doszła do skutku.
Razem z Anatolem Sternem i Sewerynem Lusztigiem redagował też dwutygodnik KinoTeatr. Publikował w nim artykuły na temat polskiego kina. Również w poezji dawał wyraz swojej fascynacji filmem. Pod pseudonimem Lucjan Faleński publikował w tygodniku Kino wiersze poświęcone np. znanym aktorom m.in. Poli Negri. Krótka, ale owocna współpraca Jerzego Brauna z kinematografią przypadła na schyłek kina niemego. Śmiało można powiedzieć, że film polski tego okresu wiele mu zawdzięcza.
W roku 1930 Jerzy Braun zamieszkał w Warszawie. Z pełnym przekonaniem zaangażował się w działalność Instytutu Mesjanistycznego, który miał na celu badanie i propagowanie myśli filozoficznej Józefa Hoene-Wrońskiego. Fascynacja tym XIX-wiecznym matematykiem, który był przede wszystkim filozofem zaważyła na światopoglądzie i dalszej drodze twórczej Brauna. W roku 1932 założył dwutygodnik Zet, w którym propagował idee mesjanizmu Hoene-Wrońskiego, według których świat zbawi nie Polska, ale odnowione chrześcijaństwo i kościół.
We wrześniu 1939 roku Jerzy Braun brał udział w obronie Warszawy. Potem ze względów bezpieczeństwa wyjechał do Krosna, w rodzinne strony swojej żony. Tam został przywódcą podziemnej organizacji Nowa Polska. Pół roku później wrócił do Warszawy, by kontynuować działalność konspiracyjną. Stanął na czele dużej organizacji katolickiej Unia, której członkami byli też znani literaci i aktorzy m.in. Karol Wojtyła, Jerzy Turowicz, Stefan Jaracz, Juliusz Osterwa. Jej działania były różnorodne – od produkcji granatów i organizacji własnych oddziałów wojskowych, przez wydawanie prasy podziemnej aż po opiekę nad krakowskim Teatrem Rapsodycznym. W roku 1942 Unia połączyła się ze Stronnictwem Pracy. W czasie Powstania Warszawskiego Jerzy Braun razem z oddziałami Unii brał czynny udział w walce. Tuż po zakończeniu wojny pełnił obowiązki ostatniego Delegata Rządu RP na Kraj. Było to najwyższe stanowisko w strukturach Państwa Podziemnego, podporządkowane Rządowi RP na uchodźstwie.
W listopadzie 1945 roku Jerzy Braun i jego żona zostali aresztowani w Cieszynie podczas próby nielegalnego przekraczania granicy. Kilka miesięcy później grupa literatów i naukowców zwróciła się do prezydenta Bolesława Bieruta z prośbą o uwolnienie „wielkiego syna Ojczyzny” i jego żony. Prośba została rozpatrzona pozytywnie.
W roku 1948 Jerzy Braun ukończył studia filozoficzne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jednocześnie rozpoczął współpracę z katolickim Tygodnikiem Warszawskim. Jego teksty miały wyraźny wydźwięk antyrządowy. We wrześniu 1948 roku został ponownie aresztowany. Sądzono go za „całokształt” życiorysu – poglądy polityczne, działalność konspiracyjną w latach wojny i pełnienie wysokich funkcji w strukturach Państwa Podziemnego. Skazano go na dożywocie. Karę odbywał w więzieniach w Warszawie, Rawiczu i we Wronkach. W wyniku sadystycznych tortur i bicia stracił wzrok w jednym oku i nabawił się ciężkiej choroby serca. Po śmierci Stalina więzienny reżim nieco złagodniał. Jerzy Braun napisał wtedy dwa poematy: Moja Matka, poświęcony zmarłej wtedy matce i Prometej Adam z okazji setnej rocznicy śmierci Adama Mickiewicza. Po 8 latach więzienia, w roku 1956, na mocy amnestii karę dożywocia zamieniono mu na 12 lat. Zawieszono jej wykonanie na rok z powodu złego stanu zdrowia. Do więzienia już nie wrócił. W roku 1957 karę uchylono, a rok później Jerzy Braun został zrehabilitowany.
Dzięki staraniom Związku Literatów otrzymał odszkodowanie za lata więzienia, mieszkanie z puli premiera, a potem - rentę zasłużonych. Mimo kłopotów ze zdrowiem wrócił do pracy społecznej, literackiej i publicystycznej. Publikował artykuły i rozprawy w pismach katolickich: w Znaku, Więzi, Zeszytach Naukowych KUL-u. Współpracował z prymasem Stefanem Wyszyńskim i członkami Episkopatu. Brał udział w pracach przedsoborowych laikatu polskiego i ruchu ekumenicznego. W 1965 roku przeniósł się do Rzymu, gdzie m. in. uczestniczył w IV Sesji Soboru Watykańskiego II, współpracował z Radiem Watykańskim oraz gazetą watykańską Osservatore Romano. Odbywał liczne podróże z odczytami po Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Zmarł nagle 17 października 1975 roku w Rzymie, w czasie trwania Kongresu Filozoficznego poświęconego Mądrości Krzyża, na parę godzin przed wygłoszeniem swojego referatu.
W czasie pogrzebu na rzymskim cmentarzu zaśpiewano pieśń Płonie ognisko i szumią knieje.
Rodzina sprowadziła ciało Jerzego Brauna do kraju. Pochowano go na warszawskich Powązkach w Alei Zasłużonych.
Instytut Mesjanistyczny, który przed wojną badał i propagował myśli Józefa Hoene-Wrońskiego, nosi obecnie imię Jerzego Brauna. Jest miejscem badań jego dorobku oraz historii idei i pojęcia mesjanizmu.
11 listopada 2006 roku prezydent Lech Kaczyński przyznał Jerzemu Braunowi pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.