- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1938
- Premiera: 8 IX 1938
Tytuł angielski
SECOND YOUTH
Pierwowzór literacki
dramat Henri Bataille’a
Aparatura
Tobis-Klangfilm
Produkcja
Warszawskie Biuro Kinematograficzne Feniks
Dystrybucja (na Małopolsce, Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim)
Poloniafilm
Obsada aktorska:
Maria Gorczyńska (Irena Mohort),
Kazimierz Junosza-Stępowski (Ludwik, mąż Ireny),
Mieczysław Cybulski (Ryszard, syn Mohortów),
Włodzimierz Łoziński (Paweł, syn Mohortów),
Witold Zacharewicz (Jerzy Olędzki, przyjaciel Ryszarda),
Stanisława Wysocka (babka Jerzego),
Michał Znicz (Klaudiusz, lokaj Mohortów),
Elżbieta Kryńska (Janina, narzeczona Ryszarda),
Mieczysława Ćwiklińska (matka Janiny),
Tamara Wiszniewska (Tamara Korska),
Wanda Jarszewska (matka Tamary),
Paweł Owerłło (ojciec Tamary),
Stefan Hnydziński (lokaj Mohortów),
Henryk Małkowski (profesor w restauracji),
Tadeusz Kański (góral Franek),
Aleksander Bogusiński (góral),
Aleksander Suchcicki (mężczyzna rozmawiający z Ireną w restauracji),
Wacław Zdanowicz (sekretarz Ludwika),
Leopold Morozowicz (gość na przyjęciu zaręczynowym),
Oktawian Kaczanowski (gość na przyjęciu zaręczynowym),
Halina Marska (gość na przyjęciu zaręczynowym),
Jagna Janecka (pokojówka mecenasa Massalskiego)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
- Piosenki
|
Maria Gorczyńska
|
Irena jest nieszczęśliwą żoną bogatego przemysłowca. Czuje się bardzo samotna: mąż od wielu lat nie ma czasu dla rodziny, a synowie są już dorośli i zajmują się swoimi sprawami. Jej syn Ryszard dla żartu przedstawia ją swemu przyjacielowi jako swoją siostrę. Niedługo potem Irena chce wyprowadzić Jerzego z błędu, jednak jest już za późno - Jerzy zakochał się w niej, a ona spragniona uczuć nie może mu się oprzeć. Romans Ireny wychodzi na jaw i staje ona przed wyborem: rodzina lub kochanek. Opuszcza dom i zamieszkuje z Jerzym w górskiej chacie.
Pewnego dnia podczas śnieżnej zamieci Jerzy ratuje młodą i piękną turystkę Tamarę. Rodzice ocalonej w dowód wdzięczności zapraszają Jerzego i Irenę do siebie, jednak Irena zostaje w domu. Odwiedza ją babka Jerzego i w rozmowie trzeźwo ocenia ich szanse na wspólną przyszłość. Po tej rozmowie Irena postanawia wycofać się i zwrócić Jerzemu wolność. Wyrusza w podróż po Europie, bawi się w kasynach i nocnych lokalach, w końcu jednak kończą jej się pieniądze. Za ostatnie grosze wraca do Warszawy. Uświadamia sobie, że sięgnęła dna, straciła wszystko w życiu i chce popełnić samobójstwo. Spotyka na ulicy swojego syna, który zabiera ją do domu. Rodzina przebacza Irenie i przyjmuje ją z powrotem.
Jeden z najwybitniejszych filmów obyczajowych okresu międzywojennego. Przyczynił się do tego Anatol Stern, znakomity poeta – futurysta, krytyk filmowy i scenarzysta, który podjął się adaptacji dramatu Henri Bataille'a. Reżyser Michał Waszyński, jeden z najwybitniejszych i najbardziej wszechstronnych reżyserów dwudziestolecia międzywojennego, zrealizował film, który jest ambitnym studium psychologicznym.
Obsadzona w głównej roli znakomita Maria Gorczyńska, stworzyła postać dojrzałej kobiety, rozpaczliwie poszukującej miłości i zrozumienia. U jej boku wystąpili m.in. Kazimierz Junosza-Stępowski, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów pierwszej połowy XX wieku, i Mieczysław Cybulski.
Dojrzałość dramaturgiczną filmu wspomagała dbałość realizacyjna. Świetne zdjęcia Alberta Wywerki. Muzyka Henryka Warsa. Film powstał w jednym z najnowocześniejszych ówcześnie warszawskich atelier filmowych – Falanga.
„Temat tego filmu – psychologicznie bardzo ciekawy, a życiowo bolesny – poruszający zagadnienie niewspółmierności pragnień człowieka i jego możliwości – jest w filmie polskim zjawiskiem nowym i bardzo radosnym. Jest to jakby próba nawiązania kontaktu duchowego ze współczesnym filmem francuskim i jego poważnymi ambicjami artystycznymi. Nie znaczy to bynajmniej, że Druga młodość jest filmem równie dobrym, jak filmy francuskie, ale – co na jej plus zapisać należy – wzięła sobie za wzór to, co mogła wybrać najlepszego. Gdybyż i scenarzysta i reżyser zdobyli się na więcej finezji, gdyby staranniej umotywowali załamania psychologiczne bohaterki, walczącej o swe prawa do drugiej młodości – moglibyśmy mieć film doprawdy pierwszorzędny. Jaka szkoda, że właśnie tu, gdzie surowiec był europejskiej klasy – realizatorzy nie zdobyli się na bogatszą inwencję artystyczną.
Z obsady aktorskiej na plan pierwszy wybijają się Maria Gorczyńska i Stanisława Wysocka, obydwie mocno narysowane i prawdziwie przekonywujące. Subtelna uroda Gorczyńskiej wymaga jednakże specjalnej – nie szablonowej – charakteryzacji, a także specjalnie dla niej opracowanego oświetlenia, któreby podkreśliło wytworność jej rysów. Tego wszystkiego nie wzięto – niestety – pod uwagę, wyrządzając mimowolną krzywdę pięknej artystce. /.../ Reżyseria Waszyńskiego staranna i fachowa, ale pozbawiona polotu”.
(Kino 1938 nr 39)
„Dramat krajowej produkcji, niestety, jest nędzną imitacją francuskiego lub amerykańskiego. Ciekawy, ale bynajmniej nie oryginalny temat, spłycony przez autora scenariusza, został zrealizowany w skandaliczny sposób. Reżyser Michał Waszyński nie ma ani żadnych zdolności, ani większej inteligencji do uprawiania swojego dotychczasowego zawodu, który mu zresztą nie skąpi… zawodów. Momenty tragiczne w jego ujęciu budzą najczęściej ogólną wesołość, komiczne zaś usposabiają do melancholii. Mimo, że wyprodukował wiele obrazów, niczego się nie nauczył – pragnął stworzyć „dogłębny” dramat, a stworzył nieciekawy, a miejscami nawet ordynarny kicz. Nie dopisali również wykonawcy. Kazimierz Junosza-Stępowski grał bardzo słabo, a powierzenie głównej roli kobiecej Marii Gorczyńskiej należy uważać za przykre nieporozumienie. Znana aktorka dramatyczna, której wielką urodę niejednokrotnie podziwialiśmy na scenie – nie jest fotogeniczna. Prezentowała się bardzo niekorzystnie, a dopiero w końcowych scenach filmu, gdy występowała jako staruszka, zdołała należycie opanować swoją rolę. Doskonałe natomiast były aktorki starszego pokolenia: Stanisława Wysocka i Mieczysława Ćwiklińska. W epizodzie pokazano Elżbietę Kryńską, która łączy wybitnie fotogeniczną urodę z dojrzałym już talentem dramatycznym i zasługuje na daleko większą rolę”.
(Aleksander Piskor, Druga młodość, Prosto z Mostu 1938 nr 41)
„Problemat kobiety w „niebezpiecznym wieku”, nieraz poruszany w powieści i na scenie, daje pole do popisu Marji Gorczyńskiej, na której skupia się prawie wyłącznie uwaga widzów. Ta przeniesiona na bruk warszawski Maman Colibri ma w interpretacji świetnej aktorki akcenty wzruszające. Jest to jedyna żywa postać w dramacie naogół bezdusznym, w otoczeniu papierowych komparsów. Wygląda to tak, jak gdyby ta tylko postać, Irena Mohortowa, poruszała się w świetle reflektora; wszystkie inne są pogrążone w cieniu jako figury epizodyczne, nie wyłączając klasycznego młodego kochanka (Witold Zacharewicz).
Co do gry, to nie wychodzi ona poza rutynę teatralną. Momentów filmowych w Drugiej młodości tak jakby nie było. Zbyto je sposobem najtańszym: wędrówkę opuszczonej, starzejącej się kochanki po różnych kurortach i badach pokazano w serji nalepek bagażowych z nazwami hoteli i miejscowości.
Reżyserja zredukowana do zera: żadnej troski o wywołanie złudzenia prawdy, a więc tego, co stanowi właśnie istotę kina. Kiedy w Zakopanem dwaj górale wyruszają na poszukiwanie turysty, zbłąkanego w górach podczas wichury, a po chwili wracają z niczem, to widz ani na jedną sekundę nie odnosi wrażenia, że trud ich był mozolny i niebezpieczny. Ot, wracają jak wyszli, starannie uczesani, w nowych, prosto z rekwizytorni kostiumach, jak statyści w operze. Gdyby choć zlepione od potu włosy na czole górala, gdyby choć garść kwasu bornego na kapeluszu i serdaku, choć gest śmiertelnego znużenia! Ale nawet na to nie zdobywa się inwencja reżysera! Tak nie można, panie Waszyński! Musi być przecież jakieś minimum, jak zalecał w znanej piosence Lopek Krukowski. Obowiązek wyświetlania w kinach pewnego procentu filmów krajowych chyba jeszcze nie upoważnia do takiej nonszalancji.
Tem bardziej, że operator (Albert Wywerka) wysilił się tym razem na dobre rzeźbienie światłem posągowych rysów twarzy p. Gorczyńskiej (w niektórych udatnych zbliżeniach), a charakteryzacja nagle postarzałej kobiety – może nazbyt krańcowo ujęta – świadczy jednak o chwalebnej trosce o należyty efekt.
Jeden jeszcze zasadniczy zarzut (odnosi się on wogóle do produkcji krajowej). Zarzut nadmiernej brutalności w dialogach i w rysunku charakterów. Żadnego cieniowania uczuć, żadnych przejść, żadnego umiaru! Czuły przed chwilą kochanek zachowuje się jak ostatni cham wobec kobiety, która poświęciła dla niego dom, dzieci i dobre imię. Sądząc z filmów krajowych, społeczeństwo nasze składa się z ludzi złych i głupich, rozczulających się tylko przy kieliszku lub w końcowym „happy end”. Tak znowu nie można, panowie scenarzyści!
Zapewne, nie brak jaskrawości i brutalności także w pewnych zagranicznych filmach, ale te niemiłe zgrzyty są tam powetowane porywającem tempem i czysto filmowemi zaletami akcji, gry, reżyserji. A w naszej produkcji nic ich nie usprawiedliwia i nic nie równoważy”.
(B. Druga młodość, Kurier Polski 1938 nr 256)
„Mało pociechy dał polski film Druga młodość. Sceny z łezką, sentymentalizm rozmazany, tendencja: chcę być moralną (nie szalejcie, szanujące się baby, bo gorzko odpokutujecie”). Ale brak tchnienia prawdziwej sztuki.
To tylko robota – rzemiosło. Wydobyła z tego wszystko, co mogła wspaniała aktorka dramatyczna – Maria Gorczyńska”.
(Anna Zahorska, Druga młodość, Kultura 1938 nr 45)
„Wielka hala zastawiona przybudówkami. W jednym rogu wbudowana dekoracja wyobrażająca zaciszny buduar. Na ścianie znany akt Nowickiej. Na kanapce siedzi Gorczyńska z Zacharewiczem. Właśnie ukończyli nakręcać miłosną scenę. Gorczyńska po chorobie* wysubtelniała jeszcze bardziej. Gdy powiedziałem to znakomitej artystce odparła ze zmęczonym uśmiechem:
- Widać cierpienie uszlachetnia.
Z krótkiej rozmowy dowiedziałem się, że proponowano jej grę w teatrze, ale nie czuje się jeszcze ze zdrowiem na tyle dobrze, aby siedzieć na próbach po 6 godzin.
- A film przecież równie, a może i więcej wyczerpuje.
- O, nie. W garderobie mam kanapkę, na niej wypoczywam. Reżyser woła mnie na ostatnią chwilę. Gram scenami, a to tak nie wyczerpuje”.
* W kwietniu 1937 roku Maria Gorczyńska została ofiarą wypadku miejskiego autobusu. Doznała poważnego urazu kręgosłupa.
(Druga młodość w atelier filmowym, Tydzień Warszawy 1938 nr 12)
Czekałem tyle dni
(muz. Henryk Wars - sł. Jerry)
[w filmie wykorzystano jedynie melodię piosenki]
Czekałem tyle dni,
Czekałem tyle lat,
A sen o szczęściu z dnia na dzień bladł.
Aż nadszedł smutny dzień,
Aż nadszedł smutny czas,
Gdy piękny sen w mym sercu już zgasł.
I w takiej chwili ty się zjawiasz u mnie
I zdajesz sie zupełnie nie rozumieć,
Że ślad tych dni już znikł,
Nie wróci ich już nikt,
Nie zabrzmi więcej serca tęskny krzyk.
Przedwojenne nagrania płytowe piosenki:
- Mieczysław Fogg, Orkiestra Taneczna „Syrena-Record” pod dyr. Iwo Wesby’ego, 1938
- Orkiestra Taneczna „Gloria” pod dyr. Jerzego Gerta, refren śpiewa Albert Harris, 1939