- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1929
- Premiera: 19 II 1929
Pierwowzór literacki
dramat Stefana Żeromskiego
Produkcja
Diana-Film Poznań, Klio-Film
Obsada aktorska:
Stanisława Wysocka (Rudomska, właścicielka majątku),
Mieczysław Cybulski (Wincenty, syn Rudomskiej),
Zofia Koreywo (Irena),
Zorika Szymańska (Helena),
Stefan Jaracz (Joachim, młynarz),
Karol Benda (Fryderyk Światobor, adwokat, przyjaciel Wincentego),
Bolesław Olechnowicz (Olelkowicz, sąsiad Rudomskiej),
Jerzy Kobusz (młynarczyk),
Tadeusz Fijewski (Felek)
- Treść
- Głosy prasy
- Ciekawostki
Rudomska jest właścicielką majątku Łuży na Kresach. Wiko, jej syn, kocha Irenę, daleką krewną, która po śmierci swoich rodziców wychowywała się w majątku Łuży. Zgodnie z wolą matki zaręczył się jednak z Heleną. Rudomska przychylnie odnosi się do Olelkowicza, sąsiada, który chce poślubić Irenę. Lojalnie uprzedza go jednak, że jej wychowanica nie ma posagu. Irena, która nie chce konfliktu z despotyczną ciotką, przyjmuje jego oświadczyny.
W dniu ślubu wylewa okoliczna rzeka. Wiko, zaślepiony zazdrością, otwiera zaporę , woda zalewa wsie i pola. W czasie powodzi ginie Olelkowicz.
Rudomska przeklina syna. Wiko przenosi się wraz z Ireną do małego miasteczka. Jego przyjaciel Światobor uwodzi Irenę, która wyjeżdża z nim w daleki świat.
Wybucha wojna. Trwa mobilizacja. Wiko traci w czasie walk rękę i nogę. Dzięki Helenie, która otacza go opieką, nabiera sił. Razem wracają do Łuży. Rudomska przyjmuje syna ze łzami w oczach. Niedługo potem zostaje zabita przez bolszewików. Wiko i Helena rozpoczynają nowe życie.
„Doprawdy, że brak nam w Polsce tylko reżyserów. Mamy świetnych operatorów - Wywerko jest świetny! – mamy tu i ówdzie dobrych artystów – ale nie mamy reżyserów. Dowodem nowym jest Ponad śnieg. /…/
Wciąż stoimy na jednem miejscu, albo się cofamy. Tu błąkają się aktorzy po scenie, nieświadomi własnych celów, niezorjentowani w akcji, niedobrani do swoich ról i wyglądający jakby nigdy nie słyszeli, że był, że żył, że egzystował jakiś Stefan Żeromski. Dlaczego p. Cybulskiemu, mającemu twarz źle ucharakteryzowanego chruba, oddano dramatyczną rolę Wika? Co za szanse miała p. Koreywo? Rusza się dobrze, ale nie umie się szminkować (co z ustami zrobiła?!), nie umie się wypowiedzieć. Jeszcze jako panienka na dworze była jako tako, ale „robiąc” kokotę, była niemożliwa. Szymańska ma przedziwnie wyraziste oczy, ale same oczy są może dobre jako reklama dla zakładu okulistycznego, na ekranie nie wystarczają. /…/ O panu Bendzie nawet mówić nie można. Niestety, tylko teatr okazał się „a la hauteur!” Gdyby Wysocka miała reżysera filmowego, stworzyłaby pierwszorzędną kreację, wniosła jednak za dużo powiewu teatralnego, a przez to nie osiągnęła dostatecznych rezultatów. Źle ekranowo chodziła, dając ruchom rąk i całej postaci drewnianą sztuczność, mimo to powtarzam, ona jedna z Jaraczem grała i miała momenty pełne siły i prawdy. Stworzyła idealny typ Rudomskiej – któżby się jednak spodziewał po wielkiej tragiczce, że na ekranie okaże się lepszą jako surowa, zapobiegliwa, spokojna ziemianka kresowa, krzątająca się po folwarku niźli jako dramatyczna matka, ciskająca klątwę na syna i przeżywająca rozpaczliwą walkę wewnętrzną!? Tu pokazał ekran pazury: jest zawsze i wciąż czemś teatrowi obcem”.
(Kino Teatr 1929 nr 9)
„Skąpy dorobek polskiej sztuki filmowej wzbogacił się o jeden obraz niebanalny, poważnie traktowany, brzmiący chwilami akcentem prawdziwego dramatu, nienaganny pod względem technicznym, interesujący w treści, ciekawy w szczegółach. Dla wybrednych miłośników kina miłą niespodzianką są niektóre plenery, czarujące miękkością kolorytu i traktowane wybitnie po malarsku (zasługa Alberta Wywerki). Reżyser Konstanty Meglicki, artysta teatralny i filmowy, „homo novus” w dziedzinie realizacji filmowej, umiał podpatrzeć i przejąć dobre wzory zagraniczne, czego, niestety, nie można powiedzieć o wszystkich naszych filmowcach. Pomimo pewnej nierówności wykonania, mimo że w niektórych momentach reżyser i artyści zapominają o kinie i operują manjerą teatralną – jednak, na ogół, film sprawia bardzo dodatnie wrażenie. Po raz pierwszy w Polsce ośmielono się wprzęgnąć żywioły do rydwanu sztuki w kapitalnej scenie powodzi, będącej „gwoździem” filmu…
Wśród wykonawców, poza parą wybitnych artystów, kreujących te same role w teatrze (Stanisława Wysocka i Stefan Jaracz) wyróżnia się przedewszystkiem Zofja Koreywo w odpowiedzialnej roli Ireny; debiut bardzo udatny, rokujący najlepsze nadzieje.
Należy z uznaniem podkreślić staranną ilustrację muzyczną z udziałem organów, których potężny głos przyczynia się niemało do podniesienia efektu scen dramatycznych”.
(Kurier Warszawski 1929 nr 50)
„Nowy film reż. Konstantego Meglickiego przerósł wszelkie oczekiwania i może śmiało reprezentować produkcję polską zagranicą. Porównanie poziomu artystycznego filmu Ponad śnieg z przeróbką Przedwiośnia przemawia całkowicie na korzyść wytwórni Kliofilm, chociaż i tutaj akcji brak dramatycznego ośrodka. Natomiast sama faktura zbliża ten film do najlepszego produktu krajowej kinematografji, jakim był Huragan.
Znać w inscenizacji pewne niedociągnięcia i szczerby. Synoptyczne zdjęcia miasta są całkowicie zbędne. To samo należy powiedzieć o wprowadzeniu do filmu życia nocnych lokalów w stolicy, jako parareli świetnych fragmentów batalistycznych. Tego rodzaju motywy, w dodatku banalnie zrealizowane, nalezą do rudymentów, których prawdopodobnie reż. Meglicki wyzbędzie się przy pracy nad następnym filmem. Od siebie dodamy, że szczerze mu tego życzyć należy, gdyż inne motywy jako to krajobraz wiejski, środowisko chłopskie, pozatem cały materjał aktorski – potrafił znakomicie wyzyskać.
Dzięki umiejętnym i pomysłowym ustawieniom objektywu, akty filmu rozgrywające się na wsi i we dworze odznaczają się prostotą, żywością i szczeremi walorami fotogenicznemi. Tutaj zdjęcia operatora Alberta Wywerki wytrzymują surową krytykę. Takiej powodzi, jaką ujrzeliśmy w filmie Ponad śnieg, nie powstydziłby się reżyser amerykański. Bardziej nas jeszcze przekonały do tego filmu sceny zbiorowe, w których reżyser operuje gromadą chłopską w sposób psychologicznie trafny, a zgodny zarazem z wymaganiami ekspresji kinematograficznej.
Zespół artystów stanął na wysokości zadania. Jak łatwo było przewidzieć, na czoło wysunęli się Stefan Jaracz i Stanisława Wysocka. W roli Szymona Jaracz tak opanował technikę gry kinematograficznej, że daje widzowi złudzenie, jakoby nigdy na scenie nie występował. To paradoksalne zjawisko zmusza nas do zrewidowania naszego sumarycznego sądu o polu działalności wielkich artystów teatralnych na ekranie. Do kreacji Stanisławy Wysockiej wdzierają się niekiedy echa teatru. Zbliżenia natomiast osiągają efekt imponujący.
Mieczysław Cybulski w drugiej części filmu dostroił swoją skalę ekspresji do gry potężnych partnerów. Umiar i powściągliwość cechuje kreację Zofji Koreywo. Zorika Szymańska należy do tej samej szkoły. Na ogół trzeba stwierdzić wyraźny postęp w kulturze gry aktorskiej na ekranie.
Ponad śnieg pozwala nam zapomnieć o niewesołych doświadczeniach Tajemnicy skrzynki pocztowej, świadczy o wysiłku nietylko skierowanym na opanowanie techniki, ale i twórczym”.
(Ponad śnieg, Nasz Przegląd 1929 nr 54)
„Pan Meglicki przegrał na całej linji. Cofnął się artystycznie, daleko poza Trędowatą. Bardzo daleko! A to już jest karygodne. Po Szaleńcach, Przedwiośniu, a nawet Dzikusce nie wolno nam już się cofać, zważywszy, że stoimy jeszcze i tak poza nawiasem twórczości filmowej wielkoświatowej. Stumilowemi butami musimy nadążać za produkcją Europy, Ameryki i nawet Bolszewji. Mamy już wzory i przykłady, co można, a czego w Polsce produkować nie można, więc analfabetyzm jakikolwiek w dziedzinie ekranowej jest niedopuszczalny. Nie wolno też używać imion wielkich pisarzy, nieświadomych możliwości i… złośliwości ekranu, dla tegoż ekranu!
Ponad śnieg jest przedewszystkiem filmem słabym pod względem reżyserji. Wprawdzie tłumaczył mi ktoś, że jest to debiut reżyserski p. Meglickiego, więc należy być pobłażliwym itp. Stwierdzić mogę jedynie, że debiut ten należy do nieudanych pod każdym względem. Tego rodzaju bawienia w reżysera nie zniesie publiczność nawet w Pipidówce.
Z wykonawców wyróżniła się p. Zofja Koreywo nieprzeciętną urodą i inteligentnem potraktowaniem roli. Przy dużej pracy i odpowiedniej reżyserji może stać się gwiazdą dużej miary, której Polskiej Filmonie brak. Jest jeszcze epizodyczna figura w pierwszych aktach – młynarczyka (Kobusz) o bardzo dobrej mimice i doskonałej grze wogóle, jest b. dobra charakteryzacja p. Wysockiej i nawet dobra, aczkolwiek teatralna jej gra – pozatem z winy reżyserji jest cały stek nonsensów, stanowczo niedopuszczalnych i przeciw którym musimy złożyć protest w imieniu Sztuki filmowej, w imieniu dobrej sławy literatury polskiej.
Zdjęcia są niektóre ładne, światło miękkie, ale to nie rozgrzesza całości”.
(Kajot, Ponad śnieg, Nowy Kurier 1929 nr 41)
Sceny plenerowe nakręcono w Sochaczewie i okolicach. Sceny powodzi zrealizowano na rzece Bzurze.
Zdjęcia atelierowe powstały w atelier wytwórni Diana-Film w Poznaniu.
Premiera filmu odbyła się 19 lutego 1929 roku w kinie Colosseum. Muzykę na żywo wykonała orkiestra przy udziale organów kinematograficznych Wurlitzera pod kierunkiem prof. Feliksa Rybickiego i Adama Elertowicza.
"Filmowanie Ponad śnieg, głośnego dramatu Stefana Żeromskiego, nastręczało trudności, które wobec warunków, w jakich znajduje się polski przemysł filmowy, wydawały się dotąd rzeczą nie do pomyślenia.
Żywioł natury, powódź, która jest w Ponad śnieg niezwykle ważnym czynnikiem – wobec braku odpowiednich urządzeń, wobec szalonego wysiłku, na jaki się nikt ważyć nie chciał, to było główną przeszkodą w przeniesieniu na ekran wybitnego dzieła wielkiego pisarza. Wytwórnia Klio-Film, która swe możliwości filmowo-twórcze zadokumentowała już realizacją Szaleńców, postanowiła godnie sprostać temu zadaniu. Zmobilizowano nieomal cały sztab wybitnych techników, którzy pod kierownictwem świetnego operatora Alberta Wywerki zainscenizowali powódź, godną najgłośniejszych realizatorów amerykańskich”.
(Trudności przy filmowaniu Ponad śnieg, Kino Dla Wszystkich 1929 nr 80)
„Szanowny Panie Redaktorze! Nie chcąc bynajmniej umniejszać zasług osobistych innych, którzy współpracowali ze mną w wielu filmach krajowej produkcji, a w szczególności P. A. Wywerki i P. H. Rouca, dla których pracy jestem pełen uznania, pragnę sprostować małą niedokładność, jaka się wkradła do ostatniego nr poczytnego pisma Pańskiego, a mianowicie: Katastrofę powodzi do filmu Ponad śnieg wraz z tamami i śluzami budowałem osobiście na rzece Bzurze w okolicach Sochaczewa. Wnętrza oraz budowy na plenairze do Tajemnicy skrzynki pocztowej również wykonałem sam.
Proszę o zamieszczenie niniejszego sprostowania w ramach, jakie Sz. Redakcja uzna za stosowne.
Z poważaniem – S. G. Norris. Warszawa 3 stycznia 1929”.
(List Stefana Norrisa do redakcji, Kino Dla Wszystkich 1929 nr 81)
Zofia Koreywo, aktorka jednej z głównych ról, tak wspominała realizację filmu Ponad śnieg:
„Nastrój! Przedewszystkiem dbaliśmy o to. Mało było tego, filmowaliśmy przy dźwiękach muzyki ściśle dostosowanej do każdej poszczególnej sceny, że zapomniałam tygodniami zupełnie o swej własnej osobie, nawet w czasie przerw, w czasie odpoczynku, wczuwając się w rolę Ireny. Reżyser Meglicki sugestjonował mnie do tego stopnia, że nawet (nielitościwiec!) nie pozwalał mi doręczać prywatnej korespondencji, nadchodzącej od mojej rodziny z Warszawy. W poznańskiem atelier, jak również przy zdjęciach plenerowych w Sochaczewie – odcięci byliśmy przez długi czas od świata. Jedyną myślą – film. Jedynem życiem – życie każdego poszczególnego bohatera Ponad śnieg”.
(Kino Dla Wszystkich 1929 nr 83)