- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1930
- Premiera: 29 III 1930
Tytuł angielski
THE MORALITY OF MRS. DULSKA
Pierwowzór literacki
dramat Gabrieli Zapolskiej
Reżyseria zdjęć dźwiękowych
Obsada aktorska:
Dela Lipińska (Hanka),
Marta Flantz (Aniela Dulska),
Ludwik Fritsche (Felicjan Dulski),
Tadeusz Wesołowski (Zbigniew, syn Dulskich),
Juliusz Lubicz-Lisowski (Antek, syn Tadrachów),
Józefa Modzelewska (Tadrachowa, matka Antka),
Jan Szymański (Tadrach, ojciec Antka),
Zofia Batycka (Matylda Strumf, artystka, lokatorka w kamienicy Dulskich),
Maria Chaveau (Juliasiewiczowa, krewna Dulskiej),
Anna Daszyńska (Mela, córka Dulskich, siostra Zbigniewa),
Stanisława Kawińska (Marysia, gospodyni Dulskich),
Helena Sokołowska (Zofia Madrygał, matka panny młodej),
Krystyna Ankwicz,
Adolf Dymsza (rewirowy),
Roman Dereń (dozorca),
Leopold Morozowicz (mężczyzna w tłumie przed kościołem)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
Hanka jest wychowanką małżeństwa Tadrachów. Mieszka razem z nimi na wsi. Kocha z wzajemnością ich syna, Antka.
Zbyszek, syn Dulskich, właścicieli kamienicy w Warszawie, prowadzi hulaszczy tryb życia. Po kolejnej całonocnej zabawie wraca pijany do domu. Uwodzi ponętną sąsiadkę, Matyldę. Dulska, by ukrócić amory syna, chce wyrzucić „artystkę” na bruk. Dochodzi do awantury.
Tymczasem na wsi Hanka i Antek pracują przy sianokosach. Potem razem z mieszkańcami wsi uczestniczą w obrzędach dożynkowych i zabawie. Przerywa ją sołtys, który ogłasza, że młodzi mężczyźni zostają wcieleni do wojska. Wśród nich jest Antek, który czule żegna się z Hanką. Po jego wyjeździe Tadrachom powodzi się coraz gorzej. Hanka wyjeżdża do miasta, by podjąć pracę i pomóc swoim opiekunom.
Dulska za radą swojej przyjaciółki, Juliasiewiczowej, przyjmuje do pracy młodą, ładną pokojówkę. Zbyszek jest oczarowany urodą Hanki. Dulska próbuje oszpecić dziewczynę – obcina jej włosy, zmienia garderobę. Zbyszko jednak nadal uwodzi dziewczynę i któregoś dnia wykorzystuje ją.
W czasie urlopu Antek odwiedza rodziców. Pisze list do Hanki, w którym obiecuje jej, że zaraz po skończeniu służby wojskowej, wezmą ślub.
Tymczasem romans Zbyszka i Hanki kwitnie. Dziewczyna zwierza się Meli, jego siostrze, że jest w ciąży. Kiedy dowiaduje się o tym Dulska, chce wyrzucić Hankę z domu. Zbyszko na to nie pozwala, chce ożenić się ze swoją kochanką. Antek odwiedza Hankę i dowiaduje się o wszystkim. Nakłania matkę, by przyjechała do miasta i zabrała dziewczynę do domu. Dulska wykorzystuje sytuację i przekupuje Tadrachową, byle tylko Hanka zniknęła z jej domu.
W czasie spaceru Hanka widzi Zbyszka z inną kobietą. Myśli o samobójstwie, osłabiona mdleje przed kościołem. Z pomocą przychodzi jej Antek. Oddaje ją pod opiekę swojej ciotki, praczki. Wkrótce chora Hanka trafia do szpitala. W tym czasie Zbyszko bierze ślub z córką bogatego i szanowanego małżeństwa Madrygałów. W czasie wesela wybucha skandal, pijany rewirowy rozpoznaje w matce panny młodej barmankę z nocnego lokalu na prowincji.
Po porodzie dziecko Hanki umiera. Antek zabiera ukochaną ze szpitala. Idą razem „ku nowemu szczęściu”.
Filmowej adaptacji Moralności pani Dulskiej, popularnej sztuki Gabrieli Zapolskiej, podjęli się Borys Newolin i Bolesław Land, twórcy, którzy większość swojego zawodowego życia spędzili w wytwórniach austriackich i niemieckich. Autorem zdjęć był z kolei Giovanni Vitrotti, znany włoski operator, który wcześniej współpracował w Polsce z Henrykiem Szaro przy realizacji głośnego filmu Mocny człowiek.
Film nie jest wierną adaptacją pierwowzoru literackiego. Autorzy zrezygnowali z problemu „dulszczyzny”, a na plan pierwszy wysunęli historię Hanki, wiejskiej dziewczyny, która przyjeżdża do miasta, by podjąć pracę. W efekcie zrealizowano opowieść, którą reklamowano jako „odwieczną walkę zdrowej moralności, reprezentowanej przez wieś z hipokryzją i zepsuciem wielkiego miasta”.
Zdjęcia ukończono pod koniec 1929 roku. Z inicjatywy wytwórni fonograficznej Syrena-Rekord, która właśnie wtedy sprowadziła do studia w Warszawie aparaty do nagrywania filmów dźwiękowych, produkcja Moralności pani Dulskiej przedłużyła się. Ambicją twórców stało się udźwiękowienie filmu. Ilustrację muzyczną zamówiono u znanego kompozytora Ludomira Różyckiego. Do jej wykonania zaproszono orkiestrę Filharmonii Warszawskiej pod batutą Bronisława Szulca, dwa chóry oraz dwoje solistów: Wiktora Bregy z Opery Warszawskiej i Stefanię Różycką. Nagrano też wstęp do filmu w wykonaniu Józefa Węgrzyna oraz kilka dialogów i efektów akustycznych. Całość ścieżki dźwiękowej, zsynchronizowanej z obrazem, nagrano na płytach gramofonowych w wytwórni Syrena-Rekord. Odtwarzano je na seansach w kinach, które były wyposażone w aparaturę dźwiękową.
Film cieszył się dużą popularnością. Opinie recenzentów były jednak zróżnicowane. Chwalono aktorów, zwłaszcza Delę Lipińską, znaną berlińską i wiedeńską śpiewaczkę, która z dużym wyczuciem wcieliła się w rolę Hanki i jej partnera Tadeusza Wesołowskiego (Zbyszko), a także parę grającą małżeństwo Dulskich - Martę Flantz i Ludwika Fritsche. „Gorącym” nazwiskiem w obsadzie była Zofia Batycka, która jeszcze w trakcie realizacji filmu została uznana za najpiękniejszą Polkę w konkursie Miss Polonia 1930.
Twórców filmu krytykowano natomiast za „(do)wolną przeróbkę” utworu Gabrieli Zapolskiej oraz techniczną jakość ścieżki dźwiękowej, która z racji pionierskich prób pozostawiała wiele do życzenia.
Film Moralność pani Dulskiej uznaje się za pierwszy polski film dźwiękowy. Niestety, do naszych czasów nie zachowały się płyty gramofonowe z nagranym dźwiękiem. Ocalały jedynie dwie nieme, niekompletne kopie filmu.
„Przedewszystkiem stwierdzić należy czysto kinową wartość Moralności pani Dulskiej. Od pierwszej sceny wyczuwa się nerw reżyserski, który nie słabnie aż do końca. Największe niebezpieczeństwo groziło filmowi ze strony scenarjusza: można się było obawiać, że film utonie w szarzyźnie małomieszczańskiej „familiendramy” i że publiczność, która tak chętnie szuka w kinie ucieczki od szarzyzny i od codzienności, nie będzie z tego zadowolona.
Obawy te były płonne: z utworu Zapolskiej umiano wykroić scenarjusz tętniący życiem, a groźba szarzyzny zniknęła pod jaskrawym pokostem scen, intensywnie wyczutych i dobrze odtworzonych.
Kino raz jeszcze skorygowało literaturę, wplatając do gorzkiej satyry na „moralność” mieszczuchów epizod o wiele jaśniejszy: wytrwałą, wierną, chłopską miłość Antka, miłość, która ocaliła biedną Hankę od zagłady.
Dużą zaletą wersji filmowej jest umiejętny splot motywów emocjonalnych o różnej tonacji, co znajduje również swój wyraz w podkładzie dźwiękowo-muzycznym. Słyszymy więc naprzemian ochocze motywy taneczne, raz ludowe, to znów miejskie: słyszymy charakterystyczny gwar warszawskiego podwórka, to znów hulaszczy motyw wesela, wreszcie – głęboki akord muzyki kościelnej.
Reżyser Newolin jest u nas „homo novus”, lecz łatwo wyczuć można w fakturze filmu wytrawną rękę fachowca. Zespół wykonawców stanął również, naogół, na wysokości zadania. Trudno wyobrazić sobie lepszą, klasyczniejszą Dulską, niż p. Marta Flanzowa, na której znać dobrą niemiecką szkołę. Brawurowo spisała się Zofja Batycka w epizodycznej roli aktorki, a przemiłem zjawiskiem na ekranie jest Dela Lipińska, znana wiedeńska „diseuse”, debjutująca w filmie polskim bardzo udatnie. Można jej zarzucić jedynie monotonny wyraz uśmiechu i spojrzenia. Ludwik Fritsche jako pan Dulski jest bez zarzutu, a Tadeusz Wesołowski z przekonaniem odtwarza rolę cynicznego Zbyszka. /…/
Moralność pani Dulskiej zasługuje na wyróżnienie: ten film rozpoczyna serję dźwiękowców polskich i rozpoczyna pomyślnie”.
(Kino 1930 nr 9)
„Scenarjusz B. Newolina i B. Landa, osnuty na temacie znanej sztuki Gabrjeli Zapolskiej, jest naprawdę bardzo wolną przeróbką. Wiele scen przejaskrawiono, wiele niedociągnięto, słowem ze sztuki Zapolskiej wypożyczono jedynie sytuację i troszkę satyry. Być może iż sztuka Zapolskiej nie nadaje się do wersji filmowej, co w znacznej mierze tłumaczy autorów scenariusza, dlaczego jednak nie zauważono tego przed nakręcaniem filmu?
Jest to wina reżysera p. B. Newolina, który będąc fachowcem, powinien był to wyczuć i prawdopodobnie wyczuł lecz zbyt późno, to też staranną reżyserją i pomysłowemi efektami starał się zatrzeć braki scenarjusza, co mu się w dużej mierze udało. Pan Giovanni Vitrotti wykazał się jako pierwszorzędny operator filmowy. Czystość i plastyka zdjęć, zwłaszcza plenerów, nic nie ustępują najlepszym zdjęciom zagranicznym.
Obsada ról dość szczęśliwa, gra artystów z pp. Martą Flanzową, Delą Lipińską, Marją Chaveau, Stanisławą Kawińską, Ludwikiem Fritsche, Tadeuszem Wesołowskim i J. Lubicz-Lisowskim na czele, bardzo poprawna i dyskretna. /…/ Tylko p. Zofja Batycka. Ta sympatyczna skądinąd artystka stanowczo schodzi na… złą drogę. Czyż na tem polega artyzm, ażeby zupełnie niepotrzebnie obnażać od dołu i od góry swe, zresztą już za bardzo otyłe, ciało? Czy też liczy się może na efekt wśród najniższych warstw społecznych z powodu kasy? A gdzież cenzura filmowa, która z takiem zamiłowaniem wycina filmy zagraniczne?
W reklamach zapowiedziano, iż Moralność pani Dulskiej jest pierwszym polskim obrazem dźwiękowym. I rzeczywiście, usłyszeliśmy wiązankę muzyczną złożoną z różnych naszych i miłych melodyj, uzupełnioną przez mistrza Ludomira Różyckiego, synchronizowaną na płytach Tow. Syrena Record. Lecz o tej synchronizacji, jak również o kilkunastu dźwiękach głosowych lepiej nie mówić. To stanowczo nie jest to, co być powinno, ale należy mieć nadzieję, że z czasem te rzeczy się poprawią, a narazie lepiej płyty schować do kosza, a obraz ilustrować tąż samą muzyką, lecz w wykonaniu oryginalnego zespołu orkiestrowego.
Również i prolog p. Węgrzyna wypadł bardzo niefortunnie. Odniosło się wrażenie, iż p. Węgrzyn zostawił zęby w domu, a przecież znany jest wszystkim prześliczny, metaliczny timbr głosu naszego mistrza słowa”.
(Kinoświat 1930 nr 6)
„Polski film przemówił – jest to prawdziwy ewenement w świecie filmowym, w rodzimej naszej produkcji. Oceniając ten film, musimy go oceniać pobłażliwie, musimy pamiętać, iż to są pierwsze kroki niemowlęcia, które może przekształcić się niezadługo w „cudowne dziecko”, musimy pamiętać, jak bardzo prymitywne i nieudolne były pierwsze dźwiękowce zagraniczne, które mają o tyle doskonalsze środki techniczne.
Faktem jest, iż tworząc Moralność pani Dulskiej usiłowano od razu dać maximum dźwięków. Jeśli nie doskonale dźwiękowy, to jednak jest to film udźwiękowiony w znacznej części, udźwiękowiony więcej od wielu importowanych z zagranicy obrazów. To oczywiście należy do stron dodatnich. Jeśli chodzi o techniczną stronę tej dźwiękowości, przedstawia się ona jeszcze nieco niedoskonale. Poprostu brak technicznego wykończenia: film skrzypi i zgrzyta, mowa ludzka jest szalenie niewyraźna, chwilami poprostu przykra dla ucha, to samo rzec można o śpiewie. Mimo tych usterek wiele momentów charakterystycznych (np. dożynki) wypadło dźwiękowo bardzo dobrze, oczywiście w dużej mierze jest to zasługą doskonałej ilustracji muzycznej Ludomira Różyckiego.
Nieco gorzej przedstawia nam się scenarjusz, właśnie to, co powinno być dobre. Wygląda to poprostu tak, iż całą uwagę pochłonęła myśl o dźwiękowości i nie zostało czasu nad zastanawianiem się nad samym scenariuszem. Jest nietylko naiwnie zbudowany, nietylko rozwlekły i miejscami poprostu nudny, ale obfituje w takie nonsensy, których ukazanie się na ekranie budzi nietylko zdumienie, ale i niesmak (np. spacer bohaterów w akcie ostatnim przez całe miasto z trumną dziecka pod pachą). Dlaczego autorzy scenarjusza chcieli koniecznie tak upiększyć scenarjusz, trudno poprostu zrozumieć.
Zdjęcia naogół są niebrzydkie, niektóre ładne.
Mówiąc o wykonawcach należy przedewszystkiem z zadowoleniem powitać ukazanie się nowej gwiazdki na polskim ekranie w osobie Deli Lipińskiej. Młoda ta artystka posiada dużo słodyczy i zupełnie swoistego wdzięku. Jej pierwsze ukazanie się na ekranie budzi szczere zainteresowanie jej dalszemi kreacjami, które mamy nadzieję zobaczyć. Obok niej na pochwałę za bardzo subtelną i pełną umiarkowania grę zasługuje p. Hanka Daszyńska. Dobrym i „niepapierowym” amantem był p. Wesołowski. Dymsza jak zawsze grał świetnie. Co do p. Batyckiej, to umieszczenie jej na reklamach na trzeciem miejscu jest conajmniej zabawne, gdyż gra ona znowu podrzędną rólkę, w której zaledwie chwilę ukazuje się na ekranie, nie mając formalnie okazji zaprodukowania swoich umiejętności aktorskich. /…/
Pomijając wszystkie niedociągnięcia, film może liczyć na pewne powodzenie, gdyż każdy z przyjemnością pośpieszy usłyszeć głos pierwszego polskiego filmu i z zadowoleniem będzie słuchał nawet skrzypiących, ale zrozumiałych djalogów we własnym języku”.
(I. K. Moralność pani Dulskiej w Casino, Robotnik 1930 nr 94)
Zdjęcia dźwiękowe nakręcono w Warszawie w atelier Towarzystwa Syrena Rekord przy ul. Wiśniowej 30.
Muzykę wykonała orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod batutą Bronisława Szulca, partie śpiewane - chóry Stanisława Kazury i Wacława Lachmana, a partie solowe - artysta Opery Warszawskiej Wiktor Bregy i śpiewaczka Stefania Różycka, żona kompozytora Ludomira Różyckiego.
„Stronę techniczną postawiono w Moralności pani Dulskiej na bardzo wysokiej stopie; dość powiedzieć, że zespół techniczny, zatrudniony przy zdjęciach, liczy 40 osób! Ale największą nowością z technicznego punktu widzenia – jest zastosowanie, po raz pierwszy w Polsce, taśmy panchromatycznej (ultraczułej) przy świetle reflektorów żarowych, zamiast dotychczasowych oślepiających i ostrych jupiterów.
To też wszyscy filmowcy i miłośnicy kina w Polsce oczekują z ciekawością premjery tego filmu, w którym po raz pierwszy splata się zagraniczna technika z polskim artyzmem”.
(A. K. Za kulisami polskiej produkcji, Kino dla Wszystkich 1929 nr 100)
- Fotosy
- Materiały prasowe
- Programy filmowe