- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1936
- Premiera: 4 IV 1936
Tytuł roboczy
PIĄTA DYWIZJA SYBERYJSKA
Tytuł angielski
HEROES OF SIBERIA
Konsultacja historyczna i wojskowa
Kierownictwo scen batalistycznych
Aparatura
British Acoustic
Dystrybucja (na Małopolsce i Śląsku)
Klara Mechel
Obsada aktorska:
Krystyna Ankwicz (Janka, żona Stefana),
Adam Brodzisz (porucznik Stefan Winiarski),
Eugeniusz Bodo (sierżant Władek Barcik ),
Kazimierz Junosza-Stępowski (oficer armii carskiej),
Leon Wyrwicz (żołnierz Ziuńcio),
Ludwik Fritsche (Matuszewski, dziadek Janki),
Lala Górska (Zosia, córka Stefana i Janki),
Eugenia Magierówna,
Eugeniusz Koszutski (Gienek, żołnierz),
Stanisław Daniłowicz (Felek Bochenek, żołnierz piszący pamiętnik),
Jerzy Roland (żołnierz),
Jan Kurnakowicz (Stiopa, pomocnik Stefana),
Feliks Chmurkowski (inżynier Tomasz Krysicki, ochotnik),
Stefan Hnydziński (Wojciech Groma, buntownik),
Mieczysław Cybulski (Roman Kłosowicz, student rosyjski),
Stanisław Grolicki (Stary, żołnierz),
Jan Bonecki (rotmistrz),
Feliks Żukowski (żołnierz, syn Sybiraka),
Stefan Szczuka (dentysta)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
- Piosenki
|
Eugeniusz Bodo (w środku), Krystyna Ankwicz
|
Stefan Winiarski żyje na Syberii w wyzwolonym obozie jenieckim żołnierzy armii austriackiej. W obozie przebywa także wielu innych Polaków. W pobliskim miasteczku powstaje punkt werbunkowy do polskiego wojska. Jeńcy polscy organizują oddział, którego porucznikiem zostaje Stefan i wyruszają do zajętego przez "białych" Mikołajewska. Razem z oddziałem ruszyła w drogę żona Stefana - Janka, wnuczka zesłanego powstańca styczniowego oraz ich córeczka Zosia. Niestety, wśród żołnierzy są także zdrajcy, którzy podczas jednego z postojów zabijają wartownika, kradną sanie i uciekają. Oddział kontynuuje wędrówkę pieszo. Udaje im się zmylić jeden z oddziałów bolszewickich i odbić pociąg, którym dalej zmierzają do celu. Zatrzymują się w miasteczku, które jak się okazuje, jest już zajęte przez bolszewików. Władek wraz z kilkoma ochotnikami, aby odwrócić uwagę "czerwonych" i ułatwić ucieczkę swemu oddziałowi, uciekają pociągiem. Wszyscy giną podczas strzelaniny, w końcu Władek wysadza pociąg w powietrze. Reszta oddziału dociera do Polski.
Niezwykła historia polskiej formacji wojskowej – 5 Dywizji Strzelców Polskich (nazywanej także Dywizją Syberyjską) – działającej w czasie wojny domowej na rosyjskiej Syberii. Żołnierze rekrutowali się spośród polskich jeńców z armii niemieckiej i austriackiej oraz Polaków, którzy znaleźli się na Syberii na zesłaniu. Wśród żołnierzy znaleźli się nawet ochotnicy - zesłańcy, którzy ponad 50 lat wcześniej (!) walczyli w Powstaniu Styczniowym. Jednostka walczyła u boku „białych” Rosjan i wojsk Ententy u boku admirała Kołczaka. Po zwycięstwie bolszewików zdziesiątkowana dywizja po długiej i niebezpiecznej podróży dostała się do wolnej Polski. Żołnierze Brygady Syberyjskiej wzięli udział w wojnie polsko- bolszewickiej w 1920 roku i walnie przyczynili się do zwycięskiej kontrofensywy pod Borkowem, Zawadami i Jońcem.
Film nie mógł być rozpowszechniany w komunistycznej Polsce. Mistrz reżyserii Michał Waszyński stworzył ciekawą wojenną epopeję rozgrywająca się na Syberii. Do filmu zaangażował znakomitych aktorów – Eugeniusza Bodo (był także współautorem scenariusza), Adama Brodzisza i Kazimierza Junoszę- Stępowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów pierwszej połowy XX wieku. W filmie w charakterze statystów zagrali także byli sybiracy. Obraz powstał dzięki pomocy Związku Sybiraków.
„Sybir tym razem z 1918 roku, co zresztą wcale nie wpływa na wprowadzenie nowych motywów do znanych sybirskich kiczów sprzed lat. Rozszerza tylko możliwości frazesu patrjotycznego pozwalając oczywiście zaczepić i o rok 1863 i o 1905. Ale są i orgie białogwardiejców i czerń bolszewicka i rewolucja i stary powstaniec, śnieg i reszta znanych akcesorjów.
Ogólnie biorąc są to oderwane epizody różnych rodzajów znanych już z innych filmów bohaterskich śmierci, przeplatane potwornie banalnemi oracjami zaczerpniętemi znowu z oficjalnych przemówień (np. „sens państwa to mocna armja, gotowa bronić oświaty i sztuki”). Dwa razy hymn narodowy (podczas którego publiczność nie wstaje), raz pierwsza brygada, raz Marszałek Piłsudski (portret z ostatnich lat w roku 1918), raz Powrót taty i raz orzełek powstańczy – to może już zawiele dewocjonaljów jak na jeden film. Szczególnie, że podane są niesmacznie, z fałszywym patosem, po straganiarsku. Wykorzystanie sentymentów patrjotycznych, miłości do armji, hymnu narodowego do celów geszeftu powinno być raz na zawsze jaknajsurowiej napiętnowane”.
(Prosto z Mostu 1936 nr 15-16)
"Tego rodzaju film powinien dawać maximum wzruszeń różnego rodzaju, a zwłaszcza wzruszeń natury uczuciowo-patrjotycznej. Bohaterowie Sybiru będą działać w ten sposób tylko na publiczność zupełnie niewyrobioną i bezkrytyczną. Dla innej – za dużo w tym filmie patosu, deklamacji, za dużo czegoś, co przypomina szablony obchodów patrjotycznych – za mało bezpośredniości i prostoty. A przecież przy niewielkim wysiłku możnaby było wiele rzeczy zretuszować i wycieniować, gdyby twórcy nie lubowali się właśnie w jaskrawych efektach.
Kulminacyjne sceny, jak np. podstępne wyprowadzenie w pole „czerwonych” i opanowanie pociągu – wypadły bardzo naiwnie. Metoda wywoływania większego napięcia dramatycznego przez komplikowanie niebezpiecznych sytuacyj i momentów wzruszeniowych obecnością dziecka, może w zasadzie jest celowa, ale tutaj stosowano ją nieudolnie i ordynarnie. Gdyby porucznik, prowadzący oddział nie był żonaty i dzietny, film nicby na tem nie stracił; rola Ankwiczówny jest zupełnie niepotrzebna, tembardziej, że wykonawczyni też zawodzi. Kilka zbiorowych scen wypadło udatnie (obóz jeńców, wyścigi karaluchów), całości jednak brak duszy, brak tego czynnika, który wciąga publiczność w orbitę zdarzeń, rozgrywających się na ekranie. To nie jest atmosfera bohaterów Sybiru; czuje się raczej, że te wszystkie dramatyczne i patrjotyczne chwyty były kalkulowane na zimno. Może być, że przyczyniają się do tego również rzeczy zewnętrzne, jak np. nieodpowiedni teren zdjęć: brudno-szary pejzaż przypomina raczej zimę podwarszawską, niż śnieżne pola dalekiej północy”.
(Bluszcz 1936 nr 17)
„Bohaterowie Sybiru to dzieje garści Polaków, tworzących Piątą Dywizję na Dalekim Wschodzie. Mógłby z tego powstać film epicki, męski, zwarty. Tembardziej, że w scenarjuszu i w realizacji współpracował rtm. W. Olszowski, oficer V Dywizji, uczestnik i naoczny świadek tych wydarzeń. Jeśli rzecz wypadła nie tak, jak się spodziewać można było, wina to przedewszystkiem słabej reżyserji. Osobiści odradzam usilnie p. Waszyńskiemu nakręcanie scen batalistycznych, które najwidoczniej nie odpowiadają ani jego zdolnościom, ani gustom.
Najlepiej wypadły dwie sceny: wyścigi karaluchów i scena w restauracji, gdzie ucztowali „biali”. Jedna przepyszna, epizodyczna postać K. Junoszy-Stępowskiego w roli pułkownika – kokainisty, posiada ważkość gatunkową większą niż role wszystkich innych komparsów, razem wziętych. Śmierć pułkownika, przypominająca nieco Ostatni rozkaz Sternberga, wywiera także mocne wrażenie. Z plenerów syberyjskich jest jeden bardzo udatny: odejście bohaterów Sybiru od mogiły, gdzie spoczął jeden z nich. Nie wyzyskano możliwych efektów kinowych w scenie pościgu kawalerji „czerwonej” za pociągiem, bronionym przez dwóch Polaków (Bodo i Halicz). A scena pomyślana była dobrze. Cóż, kiedy nawet karabin maszynowy nie był dźwiękowo wyzyskany; ot, stukał sobie, jak maszyna do szycia, nie czyniąc najmniejszej szkody napastnikom. Czyżby Bodo źle celował? Nie, to raczej Waszyński źle reżyserował.
Humor, który w eposie żołnierskim gra pierwszorzędną rolę, tu świeci nieobecnością. Jedynym reprezentantem humoru jest Wyrwicz jako Lwowiak, cierpiący stale na zęby. Lwowskie dykteryjki Wyrwicza byłyby kopalnią przedniego humoru, gdyby umiano je wyzyskać. Tymczasem kazano świetnemu humoryście stękać i narzekać! /…/
Piękny epizod stworzył w pierwszej części Fritsche jako stylowy powstaniec 1863-go roku, błogosławiący wnuków na nową, tym razem zwycięską walkę.
Nie można pominąć milczeniem efektownej postawy i pięknej maski A. Brodzisza. Co do Krystyny Ankwiczówny – to pomimo niektórych dobrych momentów dramatycznych, zdolna ta i urodziwa artystka nie znalazła pola do popisu.
Wreszcie, co do techniki, należy podkreślić dobre brzmienie głosów i fatalne, w scenach masowych, oświetlenie.
Pomimo różnych braków, są Bohaterowie Sybiru, choćby ze względu na temat i nastawienie, pozycją dodatnią w naszym bilansie filmowym. Wartość wykonania byłaby większa, gdyby umiano zdobyć się na grę naturalną. Pochód bohaterów przez pokrytą śniegiem tajgę syberyjską, wygląda, niestety, jak spacer za karawanem. A przecież film tem się właśnie różni od teatru, że odrzuca konwencjonalizm i stara się dać bezpośrednie złudzenie życia. Zwłaszcza, gdy chce być rekonstrukcją wydarzeń historycznych, jak Bohaterowie Sybiru”.
(L. B. Bohaterowie Sybiru, Kurier Polski 1936 nr 107)
„Film o szlachetnych tendencjach. Reżyser Michał Waszyński usiłował w skrócie kinematograficznym przedstawić dzieje Polaków pozostałych w Rosji, w dalekich stepach Sybiru, a którym nagle zaświeciła jutrzenka wolności: dowiadują się w miasteczku, że tworzy się wojsko polskie, podejmują więc ogromny wysiłek, aby znaleźć się w szeregach tego wojska. Uciążliwy pochód przez stepy, zima, śród zawiei śnieżnej obfituje w mocne epizody dramatyczne. Tych momentów jest jednak mało, na ogół film jest trochę papierowy, ujęty szablonowo. Najładniejsze sceny to ucieczka z Kirgizami, zdobycie pociągu, a potem napad na pociąg konnej watahy bolszewickiej. Gdyby wszystkie sceny miały to napięcie i ten rytm, akcja filmu miałaby zwartość i tempo.
Z grających wyróżnić należy szczerą i miłą Ankwiczównę, Stępowskiego, Fritschego, Cybulskiego i Wyrwicza”.
(K. Bohaterowie Sybiru, Kurier Warszawski 1936 nr 112)
„W atelier filmowym na Woli pracują od pewnego czasu dziwni goście. Nowicjusze w robocie filmowej, a jednak pracownicy doskonali. Niezmęczeni. Karni. Interesuje ich temat, znają go na wylot. Nic dziwnego, gdyż są to, statystujący do nowego obrazu Urania-Film: Bohaterowie Sybiru, członkowie Związku Sybiraków. Grają przecież swoje role. A obok nich inne grupy statystów, niemniej ciekawe. Tu kilku ludzi rozmawia po niemiecku… z drugiego końca dochodzą strzępy mowy węgierskiej… Tam siedzi dwóch milczących Mongołów. Istna wieża Babel. Ale czyż nie były wieżą Babel obozy jeńców na Syberji w roku 1918?”
(Kurier Warszawski 1936 nr 26 wyd. wiecz.)
Tak Eugeniusz Bodo wspominał realizację filmu Bohaterowie Sybiru:
„Cały prawie film byliśmy zmuszeni nakręcić w atelier. Szereg śnieżnych plenerów miało zobrazować prawdziwą Syberję, a tu śniegu ani śladu. Tegoroczna słaba zima dała się nam szczególnie we znaki. Wybudowaliśmy tedy całą wioskę syberyjską w atelier. Kilkaset ton soli i naftaliny z powodzeniem imitowało śnieżny puch. Rezultat jednak przeszedł wszelkie oczekiwania. Wczoraj oglądałem próbne zdjęcia szarży Kozaków na miasteczko, niech mi pan wierzy, jestem dumny, że udało się nam uzyskać takie wspaniałe efekty. /…/ Wyjechaliśmy pospiesznie w okolice Brześcia, zaalarmowani wiadomością o obfitych opadach śnieżnych w tamtych stronach. Któż opisze nasze rozczarowanie, kiedy zastaliśmy tylko odwilż i błoto. Trzeba było puścić w ruch szczotki i zasmarowywać białem wapnem świeże, zielone kępki trawy, wyglądające kokieteryjnie spod cienkiej warstwy śniegu. Nie obeszło się również bez niebezpiecznych momentów w czasie filmowania przeprawy przez ściętą lodem rzekę. Cieniutka powłoka lodowa z trudem utrzymywała grupę aktorów. W pewnym momencie, po paru ostrzegawczych trzaskach, zaczął lód pękać pod nami. Skończyło się jednak tylko na paru przymusowych kąpielach”.
(Eugenjusz Bodo w filmie Bohaterowie Sybiru, Kino 1936 nr 13)
Co, jak, gdzie
(muz. Henryk Wars - sł. Jerzy Walden)
wykonanie w filmie: Eugeniusz Bodo
Jedzie sobie żołnierz chwat,
Poprzez śniegi jedzie w świat
Co? Jak? Gdzie?
Diabeł go tam wie!
A nie diabeł, bo i ja,
Więc do kraju każdy gna,
Co? Jak? Gdzie?
Dojdę tam, gdzie chcę.
Głowę w górę bracie młody,
Gwizdnij na przeszkody,
Przejdziesz góry, przejdziesz wody,
Przejdziesz cały świat!
W ogniu, bracie, wrogich kul
Stłumisz, w sercu zdusisz ból,
Co? Jak? Gdzie?
Nie poddamy się!
Wisła, Wołga, Ob czy San,
Polski żołnierz wszędzie pan
Co? Jak? Gdzie?
Dobrze mu czy źle.
Z niebezpieczeństw sobie drwi
Bo ze śmiercią jest na ty
Co? Jak? Gdzie?
Żołnierz co się zwie.
A gdy czasem z pustym brzuchem
Ale mocny duchem
Spotka w drodze śmierć-kostuchę
To jej mówi tak:
Serwus stara, chcesz mnie zjeść,
Ale przedtem pal cię sześć…
Co? Gdzie? Jak?Ciebie trafi szlag!
Przedwojenne nagranie płytowe piosenki:
- Chór Juranda z towarzyszeniem akordeonu i fortepianu, 1936
Płyń Wisełko
(muz. Henryk Wars - sł. Jerzy Walden)
wykonanie w filmie: zbiorowe
Płyń Wisełko, szara Wisło,
Z gór wysokich płyń
Przepłyń śmiało Polskę całą
W sinem morzu zgiń.
Dzieli nas tyle ziemi
Tyle lat, cały świat...
Wisło, rzeko
Tyś daleko,
Nam bez ciebie źle,
W mrozie śniegów
Do twych brzegów
Serce nam się rwie.
Płyń Wisełko, szara Wisło
Poprez polski kraj
Daj nam wrócić, pieśń zanucić,
Szczęście w kraju daj.
Dzieli nas tyle pracy,
Tyle lat, cały świat...
Daj nam wodo
Wrócić młodo,
Zatopimy żal.
W nocnej ciszy
Serce słyszy:
Wisła płynie w dal.
Przedwojenne nagranie płytowe piosenki:
- Chór Juranda z towarzyszeniem akordeonu, fortepianu i gitary, 1936