- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1938
- Premiera: 7 IV 1938
Tytuł angielski
LUCKY THIRTEEN
Scenografia
Jacek Weinreich (Wajnrajch)
Aparatura
Tobis-Klangfilm
Kierownictwo administracyjne
Obsada aktorska:
Stanisław Sielański (Stanisław Koziołek, pracownik domu towarowego),
Helena Grossówna (Hanka Doboszanka, tancerka),
Józef Orwid (profesor Bończa, były kapelmistrz, sąsiad Koziołka),
Maria Chmurkowska (Lola Vulpi, śpiewaczka),
Czesław Skonieczny (Słowikowski, dyrektor teatru Miraż),
Władysław Grabowski (Burlicki, dyrektor domu towarowego),
Lucyna Messal (Wanda, pianistka),
Julian Krzewiński (profesor Buńczykiewicz),
Irena Skwierczyńska (Tomaszowa),
Jerzy Marr (Jerzy Runicz, kapelmistrz),
Jan Ciecierski (konferansjer),
Jerzy Kordowski (Konstanty, woźny),
Jerzy Roland (szef reklamy w domu towarowym),
Franciszek Dominiak,
Adam Dobosz,
Eugenia Ludecka (sekretarka w teatrze),
Zofia Wilczyńska (ekspedientka),
Ziutek Kudła (członek orkiestry)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
- Piosenki
|
Helena Graossówna, Stanisław Sielański
|
Koziołek jest człowiekiem niezwykle przesądnym. Pracuje w domu towarowym. Pewnego dnia na jego kupony loteryjne pada główna wygrana. Czując już zapach wielkich pieniędzy, robi awanturę szefowi i rzuca pracę. Szybko jednak okazuje się, że gazeta w ogłoszeniu o wygranej źle wydrukowała numer kuponu. Koziołek skruszony wraca do domu towarowego, jednak traci posadę po awanturze z gwiazdą rewiową Lolą Vulpi.
W tym samym czasie wskutek fanaberii kapryśnej Loli, tancerka Hanka zostaje wyrzucona z teatru. Pozbawiona środków do życia, postanawia ze sobą skończyć. Na moście poznaje Koziołka. Po pewnym czasie Lola nakłania pracowników teatru do strajku i w przeddzień premiery nowego przedstawienia odchodzi. Hanka występuje w jej zastępstwie i odnosi niebywały sukces. Los uśmiecha się także do Koziołka, który dostaje stanowisko kierownika domu towarowego. Młodzi postanawiają się pobrać, a ich ślub odbywa się... trzynastego.
Potraktowany nieco przymrużeniem oka dramat obyczajowy, rozgrywający się w środowisku artystów warszawskich kabaretów. Jeden z nielicznych filmów, w których Stanisław Sielański, znakomity aktor charakterystyczny, znany z dziesiątków świetnych drugoplanowych ról, miał szansę wystąpić w roli głównego bohatera. U jego boku zagrała piękna i znakomita aktorsko Helena Grossówna. W roli pianistki Wandy pojawiła się słynna Lucyna Messal, obok Wiktorii Kaweckiej - największa diwa przedwojennej operetki polskiej. Była to jej jedyna rola filmowa! Wspaniała muzyka Jerzego Petersburskiego. Piosenka ze słowami Emanuela Szlechtera i Ludwika Solskiego Młodym być i więcej nic do dziś zachwyca melomanów.
"Kilkakrotnie już wyrażaliśmy pogląd, że Helena Grossówna nie otrzymała dotąd w filmie polskim roli odpowiadającej jej urodzie i wspaniałemu talentowi. Dotyczy to także Dymszy i Sielańskiego, dwu najlepszych naszych komików filmowych, którym każe się występować w tzw. filmach kasowych uważając, że sugestia ich nazwisk może zastąpić wszystko, a więc i reżysera i scenarzystę. Takiemu założeniu nie byli zapewne obcy i realizatorzy Szczęśliwej trzynastki, choć – przyznać trzeba – reżyseria tego filmu była inteligentniejsza i staranniejsza. Scenariusz natomiast i sposób jego opracowania pozostawiał dużo do życzenia. I jeżeli film mimo wszystko – może być zabawny – zasługę jedyną i wyłączną należy przypisać wykonawcom ról głównych – Grossównie i Sielańskiemu, którzy swym wspaniałym humorem zasłaniali wszystkie niedociągnięcia filmu”.
(Kino 1938 nr 17)
„Są to dzieje szarego człowieczka, zanurzonego po uszy w drobnych przesądach i zabobonach. Ma on wiecznego pecha, na co nie pomagają żadne „odstukiwania”. Zdobywa wreszcie sukces i szczęście dzięki zrywowi energji, pod wpływem sympatji dla również pechowej panienki.
Możnaby zrobić z takiego tematu studjum psychologiczno-obyczajowe albo rozhukaną burleskę. Autorzy scenarjusza, pp. Szlechter i Starski, nie zdobyli się ani na jedno, ani na drugie. Poprzestali na wątłej anegdocie, którą ożywia od początku do końca Stanisław Sielański swoim specyficznym, sentymentalnym humorem. Pomimo całego uznania dla energji p. Czauskiego, który tę komedyjkę zrealizował, pomimo szczerej uciechy, jaką budzi vis comica Sielańskiego, musimy wytknąć tu zasadniczy błąd, polegający na montowaniu całego rusztowania komedji dokoła postaci jednego tylko bohatera, choćby był nim tak utalentowany komik, jak Dymsza albo Sielański. Zdaje się, że naśladownictwo Chaplina wpędza naszych filmowców na manowce. Ale Chaplin jest wyjątkiem. Komedja filmowa nie może składać się z jednego zasadniczego dania; żeby zadowolić publiczność, potrzeba bardziej urozmaiconego menu. Humor amerykański wypełnia wszystkie luki „gagami”; zawód „gagmana” u nas nie istnieje, więc, by uniknąć pustki, należy obok głównego bohatera – komika – wprowadzać do akcji równorzędną postać amanta. Tego właśnie amanta brak w komedjach filmowych z Dymszą i Sielańskim. Brak również dobrze zarysowanych i wyzyskanych postaci kobiecych. Helena Grossówna jest świetną wodewilistką i tancerką.
W Szczęśliwej trzynastce dano jej banalnie płaczliwą rólkę, którą mógłby jeszcze uratować „gwóźdź” – popisowy występ taneczno-wokalny w zakończeniu. Ale na to nie starczyło już inwencji twórczej realizatorom i w rezultacie Grossówna jest niewyzyskana nawet w dziesięciu procentach.
Jeszcze gorzej obeszli się twórcy Szczęśliwej trzynastki z Marją Chmurkowską, bardzo lubianą w Warszawie fantastką-recytatorką. Chmurkowska jest wysoka, zgrabna i sympatyczna. Kazano jej być na ekranie niską i grubą jędzą, jak gdyby na złość aparycji i publiczności. Takie błędy są w naszej produkcji filmowej zjawiskiem stałem: „koczkodana” robiono uporczywie z uroczej Zuli Pogorzelskiej, „koczkodana” robi się zawsze z ujmującej i finezyjnej Ćwiklińskiej, „koczkodana” zrobiło się z efektownej i przemiłej Chmurkowskiej. Stanowczo nie znają się nasi filmowcy na kobietach. Zaś nasi operatorzy rzadko potrafią wydobyć z kobiet fotogeniczne wartości urody. Zarzut ten nie stosuje się do p. Henryka Vlassaka, który naogół poprawnie obszedł się z Grossówną i Chmurkowską.
To są zastrzeżenia natury ogólnej. Przechodząc do szczegółowej oceny filmu, przyznajemy mu chętnie zalety dobrego i zabawnego pomysłu, niedość jednak „rozrobionego”. Centralną postacią jest popularny Sielański, doprowadzający widownię w niektórych scenach do wybuchów rzetelnej wesołości. Do najlepszych momentów należą kapitalne sceny z płaczem „na zawołanie”. Pomysł nie nowy, ale dobrze wyzyskany. Józef Orwid nie ma tym razem pola do popisu. Ani Irena Skwierczyńska. Władysław Grabowski mniej tym razem szarżuje, a Juljan Krzewiński odnosi rzetelny sukces w drobnym epizodzie. Piękny głos Lucyny Messal mógłby być podany w sposób więcej pomysłowy, ale i za tę scenkę muzyczną przy pianinie warto podziękować”.
(B. Szczęśliwa trzynastka, Kurier Polski 1938 nr 101)
Suknię ślubną Heleny Grossówny zapewniła firma Ewelina ul. Chmielna 24.
Młodym byc i więcej nic
(muz. Jerzy Petersburski, sł. Ludwik Starski i Emanuel Schlechter)
wykonanie w filmie: Lucyna Messal
Dopókiśmy młodzi i sercem i duszą
Nie wiemy co znaczy ten skarb,
Dopiero, gdy włosy się srebrem przypruszą
Widzimy co skarb ten był wart.
Żałujemy tych dni,
A po nocach się śni
Jedna prawda, a prawda ta brzmi:
I srebro i złoto
To nic, chodzi o to
By młodym być
I więcej nic.
Nie rozgłos, nie sława,
Nie stroje, zabawa,
Lecz młodym być
I więcej nic,
A jeszcze do tego
Mieć kogoś bliskiego
I kochać go
I więcej nic.
Najbiedniejszym być, najskromniejszym być,
Ale mieć przed sobą świat,
Zakochanym być i kochanym być
I mieć wciąż dwadzieścia lat.
Przedwojenne nagrania płytowe piosenki:
- Orkiestra Taneczna „Odeon” pod dyr. Jerzego Gerta, refren śpiewa Albert Harris, 1938
- Orkiestra Taneczna „Syrena-Record” pod dyr. Iwo Wesby’ego, refren śpiewa Mieczysław Fogg, 1938
Odpukaj pan
(muz. Jerzy Petersburski, sł. Ludwik Starski i Emanuel Schlechter)
Jak już pecha ktoś posiada,
To przeważnie pecha ma.
Taka to już jest zasada,
A przykładem jestem ja:
Mam dwie nogi - każda lewa,
Którą wstanę - zawsze źle.
W prawym oku zez
W lewym oku zez,
To wystarczy chyba, nie?
Jeżeli pana, proszę pana gnębi pech,
Odpukaj pan, odpukaj pan
Bo to pomaga, to nie blaga, to nie śmiech
Odpukaj pan, odpukaj pan
Przebiegnie kot –
Odpukać trzeba w lot,
Gdyś lustro stłukł
Tak samo: puk, puk, puk,
Bo to pomaga,
To nie blaga, to nie śmiech,
Odpukaj pan i zniknie pech.
Przedwojenne nagrania płytowe piosenki:
- Tadeusz Dziadosz, orkiestra „Lonora”, 1938
- Orkiestra Taneczna „Syrena-Record” pod dyr. Iwo Wesby’ego, refren śpiewa Mieczysław Fogg, 1938
***
(muz. Jerzy Petersburski, sł. Ludwik Starski i Emanuel Schlechter)
wykonanie w filmie: Helena Grossówna
W życiu trzeba zawsze optymistą być,
Powtarzać wszędzie: jakoś to będzie
Cała sztuka w tym, ażeby umieć żyć,
Ażeby śpiewać, tańczyć właśnie gdy jest źle.
Mnie jeżeli los dokuczy i mam losu tego dość,
Wtedy tańczę, tańczę, tańczę, tańczę, tańczę mu na złość!
Cały świat wiruje ze mną jakby się szampanem spił,
A ja tańczę, tańczę, tańczę, tańczę, tańczę co mam sił!
Momentalnie znika smutek, momentalnie znika pech,
Widzę cały świat różowo i na każdej twarzy śmiech!
Nie narzekam nigdy na nic, czy mam więcej, czy mam mniej,
Tylko tańczę, tańczę, bo gdy tańczę zaraz jest mi lżej!
Przedwojenne nagrania płytowe piosenki:
Nie nagrano
- Fotosy
- Materiały prasowe
- Plakaty