- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1935
- Premiera: 31 X 1935
Aparatura
Tobis-Klangfilm
Produkcja
Produkcja Filmów Stefan Gulanicki
Atelier i laboratorium
Falanga
Obsada aktorska:
Alma Kar (Marysia Kochańska, urzędniczka na poczcie),
Aleksander Żabczyński (Adam Olszewicz, przemysłowiec),
Michał Znicz (pan Smith, przemysłowiec amerykański),
Mieczysława Ćwiklińska (pani Smith, żona przemysłowca),
Bazyli Sikiewicz (John Ingersol, sekretarz pana Smitha),
Władysław Walter (Dobrzyński, dyrektor biura Olszewicza),
Romuald Gierasieński (Pękalski, kontroler w firmie Olszewicza),
Stefan Gulanicki (Jean Krawczuk, kucharz ojca Olszewicza),
Fryderyk Jarossy (sprzedawca w sklepie w Wiedniu),
Julian Krzewiński (portier w hotelu w Budapeszcie),
Roman Dereń (kelner w kawiarni w Dubrowniku),
Józef Orwid (pracownik poczty),
Helena Zarembina (kobieta na poczcie),
Aleksander Bogusiński (mężczyzna na poczcie),
Michał Halicz (żandarm w pociągu),
Monika Carlo,
Maurycy Król,
Konrad Narkiewicz,
Jan Rogoziński
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
Marysia Kochańska, młoda pracownica poczty, wybiera się na miesięczny urlop. Jej opiekunem jest Dobrzyński, dyrektor biura bogatego przemysłowca, Adama Olszewicza.
Jest zaskoczony depeszą od szefa z prośbą o wysłanie do niego do Budapesztu sekretarki, której nigdy nie zatrudniali. Proponuje ten wyjazd Marysi. Wkrótce okazuje się, że depesza zawierała błąd – chodziło o przysłanie sekretarza i kucharza. Aby ratować sytuację, Dobrzyński wysyła w podróż Pękalskiego, pracownika biura i Jeana, kucharza.
W Wiedniu, w czasie postoju pociągu, Marysia odbiera korespondencję dla szefa i kupuje mu elegancki notes. Kiedy wraca na dworzec, zastaje w luksusowej salonce mężczyznę, który przedstawia się jako Olszewicz. Jest zdumiony obecnością nieznajomej kobiety, która twierdzi, że jest jego sekretarką. Zgadza się jednak, by pomogła mu uporządkować dokumenty.
Tymczasem Pękalski i Jean docierają do Budapesztu. Okazuje się, że salonka z Wiednia pojechała inną trasą do Sarajewa.
Olszewicz przyjmuje w salonce Smitha, swojego amerykańskiego wspólnika i Ingersola, jego sekretarza. Smith jest oczarowany Marysią. Bierze ją za żonę przemysłowca, choć wie, że tak nie jest. Olszewicz nie wyprowadza go z błędu. Smith ma nadzieję, że jego kłamstwo wykorzysta w negocjacjach.
Tymczasem Pękalski i Jean docierają samolotem do Jugosławii. Na dworzec kolejowy przyjeżdżają spóźnieni. Kontynuują podróż samochodem. Kiedy auto ulega awarii, ruszają dalej piechotą.
Adam i Marysia nadal udają małżeństwo. Nie są zadowoleni, że muszą nocować w jednym przedziale sypialnym. Ta niezręczna sytuacja zbliża ich jednak do siebie.
Tymczasem Pękalski usiłuje skontaktować się z Olszewiczem. Telefon odbiera Smith. Umawia się z Pękalskim w Dubrowniku. Olszewicz jest gotowy podpisać umowę. Amerykanin zwleka. Zaprasza Olszewicza i Marysię do Dubrownika na swój jacht.
W czasie zwiedzania okolic Dubrownika Adam i Marysia są świadkami lokalnego wesela. Potem docierają na jacht. W kajucie całują się i wyznają sobie miłość.
Na jacht docierają też Pękalski i kucharz. Smith szantażuje Olszewicza. Zamierza zainteresować miejscową prasę fikcyjnym małżeństwem przemysłowca. Sugeruje też, że podpisze umowę na swoich warunkach. Okazuje się, że Adam i Marysia wzięli tego samego dnia ślub na morzu. Zdenerwowany Smith dostaje depeszę o strajku w jego amerykańskich zakładach. Ta sytuacja zmusza go do podpisania umowy.
Olszewiczowie zostają na jachcie gośćmi żony Smitha.
Komedia Panienka z poste restante jest jedną z trzech, które wyprodukowała wytwórnia Stefana Gulanickiego, zamożnego inżyniera i miłośnika kinematografii. We wszystkich główną rolę zagrała Alma Kar, młoda urodziwa aktorka, którą Stefan Gulanicki (starszy od niej o blisko 40 lat) lansował na gwiazdę ekranu. Kosztowne produkcje, angażowanie najlepszych reżyserów i aktorów, intensywna reklama w prasie nie przyniosły jednak spodziewanego sukcesu. Alma Kar, krytykowana najczęściej za brak umiejętności, pozostała aktorką jedynie trzech filmów.
Panienka z poste restante to pogodna opowieść o młodej dziewczynie, która przemierza kilka krajów Europy, by znaleźć szczęście u boku bogatego przemysłowca. Pod względem realizacji był to najbardziej kosztowny projekt Stefana Gulanickiego. Większość zdjęć nakręcono za granicą m.in. w Austrii, Jugosławii, Albanii i na Węgrzech. Producent zatrudnił aż dwóch reżyserów (Michał Waszyński i Jan Nowina-Przybylski), dwóch scenarzystów (Maurycy Król i Marian Hemar) oraz dwóch operatorów (Frederik Fuglsang i Albert Wywerka). Partnerem Almy Kar został Aleksander Żabczyński, a w rolach drugoplanowych wystąpili specjaliści od komedii m.in. Michał Znicz, Mieczysława Ćwiklińska, Romuald Gierasieński i Władysław Walter.
Film cieszył się sporą popularnością. U krytyków najwięcej zastrzeżeń budził banalny scenariusz. Za plus uznali dobre tempo akcji, rozmach realizacji i dużą ilość malowniczych południowoeuropejskich plenerów, co było ewenementem w ówczesnym polskim kinie. Pozytywnie też ocenili aktorów drugiego planu, którzy nadali filmowi „ton komediowy na dobrym poziomie”.
„Wśród filmów krajowych wyróżnia się Panienka z poste-restante rozmachem, nie widzianym od czasów przedkryzysowych, kiedy to polska ekspedycja dotarła do Sahary, budząc sensację wśród Arabów. Tym razem nasi filmowcy poprzestali na mniejszym zasięgu: Wiedeń, Budapeszt, Czarnogóra, Dalmacja – oto kres ich wędrówki… W porównaniu z ciasnotą horyzontów, używanych w naszej produkcji komedjowej, ta magnacka szerokość gestu, ten odskok w daleką perspektywę, ta rozlewność akcji wywiera bardzo dodatnie wrażenie i decyduje o powodzeniu filmu. Należy się więc śmiałemu producentowi inż. Stefanowi Gulanickiemu, szczere i serdeczne podziękowanie za tak smakowity i kosztowny rarytas.
Fabuła Panienki z poste-restante posiada cechy komedji europejskiej. Wyróżnia się przedewszystkiem dobry „start”: kilka pierwszych scen to naciśnięcie sprężyny, która powoduje odjazd tytułowej panienki w świat romantycznej przygody skąd powróci szczęśliwa u boku przystojnego i bardzo bogatego męża. Będzie to coś w rodzaju Miłości w aucie albo Ich nocy – słowem jeszcze jedna bajeczka o Kopciuszku i pięknym królewiczu, bajeczka zawsze chętnie słuchana przez miljony starych dzieci.
Pedantyczny krytyk przyczepi się zapewne do tego przemysłowca polskiego, podróżującego własnym wagonem salonowym po Europie (kto dziś jeździ u nas własną salonką poza dygnitarzami kolejowymi?) lub do tego mistera Smitha z nieprawdziwego zdarzenia. Ale po co tu pedanterja? Zresztą scenarjusz jest przeróbką niemieckiej czy austrjackiej powieści i bynajmniej nie upiera się przy kolorycie swojskim. Takich panienek, pracujących na poczcie, naliczyć można setki w każdem wielkiem mieście. A takich Olszewiczów, którzy się z niemi żenią jest wprawdzie znacznie mniej, ale… to są przecież królewicze z bajki. Więc dajmy spokój analizie.
Główną i wybitnie kinową zaletą filmu jest ruchliwość akcji, znaczonej rytmem pociągów pospiesznych i przerzucanej do Wiednia, Budapesztu, Dubrownika aż na brzeg Adrjatyku. Dużo powabnych, a dla nas egzotycznych plenerów. Sporo momentów komicznych, reprezentowanych przez Waltera, Gierasieńskiego, Znicza i Guckiego. Trochę romantyzmu i sentymentu w wykonaniu dorodnej pary: Almy Kar i Aleksandra Żabczyńskiego. Mieczysława Ćwiklińska, którą nareszcie wyzwolono z powijaków groteski, krasi to wszystko finezją komedjową wysokiej klasy, a widok Romualda Gierasieńskiego na osiołku na tle Dalmacji wprawia publiczność w doskonały humor.
Aż dwóch scenarzystów (Król i Hemar), dwóch operatorów (Fuglsang i Wywerka) i dwóch reżyserów (Waszyński i Przybylski) składa się na całość, pomimo pewnych niedociągnięć, ujmującą i powabną”.
(L. B. Panienka z poste-restante, Kino 1935 nr 46)
„Twórcy tego filmu bez wątpienia mieli na celu stworzenie pogodnego, miłego obrazu w stylu wiedeńskim, na wzór tych przyjemnych filmów ze Slezakiem, Martą Eggerth czy Franciszką Gaal, których tyle oglądaliśmy niedawno na ekranach warszawskich.
Aby uczynić podobieństwo większem, realizatorzy przenieśli akcję z Warszawy do Wiednia, Budapesztu, Jugosławji, wprowadzając do niej obcych ludzi i obce pejzaże. Film zyskał przez to wiele: plenery są bardzo ładne. Natomiast scenarjusz nie nowy w pomyśle (który zresztą mógł być interesujący, gdyby akcję poprowadzić trochę inaczej, bardziej ją urozmaicić) – na dość wątłych wspiera się rusztowaniach.
Reżyserja Waszyńskiego i Nowiny-Przybylskiego nie zawsze dawała sobie radę z sytuacjami. Jest naogół poprawna, nic ponadto. Sceny efektowniejsze, dające więcej pola do popisu, grają Gierasieński, Znicz, Ćwiklińska – wszyscy bardzo dobrzy. Bardzo miły jest Żabczyński, partner Almy Kar, która może z czasem wyrobić się na wybitną siłę w filmie krajowym, pod kierunkiem dobrego reżysera. Dobry epizod charakterystyczny dał p. Gucki. Bardzo dobrzy są: Orwid i Walter.
Należy podkreślić dobre intencje wytwórni, która Panienkę z poste-restante zrealizowała, nie szczędząc kosztów. Zdobędzie się ona niewątpliwie z czasem na daleko lepiej zmontowane filmy”.
(K-c. Panienka z poste-restante, Kurier Warszawski 1935 nr 305)
„Podczas przerwy w zdjęciach artyści polscy, bawiący w Dubrowniku, korzystając z pięknej pogody, plażują niemal codziennie nad Adriatykiem. Przed kilkoma dniami Michał Znicz w czasie kąpieli oddalił się zbyt daleko od brzegu. W pewnej chwili zaczął tonąć, wołając o ratunek. Natychmiast pospieszyli mu z pomocą Alma Kar i Aleksander Żabczyński. Pierwsza dopłynęła do Znicza Alma Kar, której udało się utrzymać go przez kilka chwil na powierzchni. Sytuacja stała się jednak tragiczna, ponieważ Alma Kar również zaczęła tonąć. Na szczęście do tonących artystów dopłynęli ratownicy na łodzi i wyciągnęli ich z wody.
Wypadek ten wywołał zrozumiałą sensację na wybrzeżu Dalmatyńskiem. Rozpisują się o tem obszernie dzienniki jugosłowiańskie, podnosząc poświęcenie i bohaterstwo polskich artystów filmowych, którzy pospieszyli na pomoc tonącemu koledze”.
(Wypadek Michała Znicza i Almy Kar, Wiadomości Filmowe 1934 nr 16)
„Polscy filmowcy podczas pobytu swego w Jugosławji byli przedmiotem niezwykłego zainteresowania ze strony miejscowego społeczeństwa. Zarówno w Dubrowniku, jak i w Cetinje oraz w Sarajewie towarzyszył im specjalny delegat jugosłowiańskich władz rządowych, który polskim artystom ułatwiał dokonywanie zdjęć w szeregu miejscowości.
Zanim zdjęcia się rozpoczęły, inż. Gulanicki, kierownik produkcji Król i reżyser Waszyński, zwiedzili szczegółowo okolice, wybierając krajobrazy najbardziej malownicze. Ostatnio ukończono w Dubrowniku niezwykle interesujące zdjęcia na jachcie. Według scenarjusza jacht ten stanowi własność pewnego miljonera amerykańskiego, który do spółki z polskim przemysłowcem zamierza objąć w dzierżawę większe tereny w Albanji. Po dłuższych poszukiwaniach udało się wynająć luksusowy jacht, stanowiący własność jednego z greckich potentatów przemysłowych. Zdjęcia na jachcie odbywały się nie tylko w zatoce Katorskiej i w Dubrowniku, lecz również i na pełnem morzu”.
(Kino 1934 nr 32)