- Kraj: Polska-USA
- Rok produkcji: 1934
- Premiera: 28 III 1934
Aparatura
Tobis-Klangfilm
Produkcja
Universal Pictures
Obsada aktorska:
Loda Halama (Loda, kasjerka w aptece),
Eugeniusz Bodo (Władysław, praktykant w aptece),
Michał Znicz (aptekarz),
Helena Zarembina (aptekarzowa),
Zula Pogorzelska (Kunegunda, służąca aptekarzostwa),
Władysław Walter (Hipolit, stangret, narzeczony Kunegundy),
Konrad Tom (Piotr Tairowski, rosyjski reżyser),
Maria Chmurkowska (Wioletta, diwa rewiowa),
Wojciech Ruszkowski (hrabia Maurycy Stopalski),
Stanisław Sielański (Strunka, inspicjent),
Feliks Chmurkowski (Wincenty, ojciec Lody),
Ludwik Lawiński (właściciel sklepu ubrań),
Wanda Jarszewska (gospodyni Lody),
Paweł Owerłło (dyrektor agencji teatralnej),
Elżbieta Kryńska (sekretarka),
Aniela Rolandowa (sekretarka),
Jerzy Bukowski (radca Wyjczyk),
Henryk Rzętkowski (klakier),
Józef Porębski (klakier),
Eugeniusz Koszutski (mężczyzna na ulicy),
Leopold Morozowicz (woźny w teatrze),
Kazimierz Kijowski (reżyser filmowy),
Adam Aston (statysta na planie filmowym),
Stefan Sas (statysta na planie filmowym),
Franciszek Petersile (statysta na planie filmowym),
Zofia Mirska (uczennica szkoły baletowej),
Iwo Wesby (dyrygent),
Wiktor Tychowski (gitarzysta w orkiestrze),
Stanisław Dobrzyniec (skrzypek w orkiestrze)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
Władek, skromny praktykant, pracuje w aptece. Kocha się z wzajemnością w kasjerce Lodzie. Nie stać ich jednak na ślub, bo trwa kryzys gospodarczy.
W czasie pracy Władek zapada w sen.
Od klienta dowiaduje się, że kryzys się skończył. Władek sprzedaje akcje, które dostał w spadku po rodzicach. Chce od razu ożenić się z Lodą, ale ona nie myśli o ślubie, tylko o lekcjach tańca i karierze artystki.
Władek jedzie do Warszawy. Dzierżawi teatr rewiowy Olimpia i zostaje jego dyrektorem. W prasie pojawiają się ogłoszenia o naborze kandydatek do zespołu rewiowego. Zachwycona Loda zgłasza się do Tairowskiego, reżysera w Olimpii. Ten, zmęczony kaprysami Violetty, gwiazdy teatru, zgadza się, za namową Władka, by Loda została gwiazdą nowej rewii. Władek angażuje klakierów, którzy podczas premiery mają wygwizdać artystkę.
Występ Lody kończy się owacjami publiczności, także klakierów. Kiedy Loda spotyka Władka w garderobie, jest przekonana, że przyjechał specjalnie na jej występ. On nie ukrywa, że kupił teatr, by ona była w nim gwiazdą. Dopiero klakierzy, którzy przyszli oddać pieniądze, bo nie wywiązali się z umowy, uświadamiają jej, że Władek chciał ją skompromitować.
Obrażona Loda przyjmuje zaproszenie na dancing od hrabiego Stopalskiego, swojego wielbiciela. Władek idzie tam w towarzystwie Violetty. Obie artystki nie szczędzą sobie złośliwości. Loda po wypiciu szampana brawurowo tańczy fantazję węgierską. Wściekły Władek wychodzi. Następnego dnia zapewnia Lodę o swojej miłości, ale ona traktuje go z dystansem. Jej sława rośnie, bilety na kolejne przedstawienia są wyprzedane.
Hrabia obsypuje Lodę kwiatami. Zazdrosny Władek chce go wyrzucić z teatru. Awanturujący się mężczyźni wpadają na scenę, przerywając występ Lody i śpiewaków ucharakteryzowanych w stylu „blackface” („czarna twarz”). Przedstawienie ratuje Władek, który – upodobniony do Murzyna - śpiewa po angielsku przebój Alaska. W tym czasie Loda zabiera rzeczy z garderoby i jedzie na lotnisko. Władek dociera tam w chwili, gdy samolot wzbija się w powietrze.
Władek budzi się w aptece. Opowiada swój sen klientowi. Jak się okazuje, jest to reżyser filmowy. Kupuje od Władka sen-scenariusz i angażuje wszystkich obecnych do swojego filmu. Na planie trwają zdjęcia. Wszyscy śpiewają piosenkę, że kryzys minie i trzeba być optymistą.
Kocha, lubi, szanuje jest jedynym polskim filmem przedwojennym wyprodukowanym przez amerykańską wytwórnię Universal Pictures. Powstał w ramach projektu, który zakładał finansowanie filmów europejskich przez amerykański kapitał i dystrybuowanie ich w Europie i USA. Za realizację tej muzycznej komedii odpowiadał Michał Gojchrach, dyrektor Universal Pictures w Polsce, który został również kierownikiem produkcji.
Wybór pomysłowego scenariusza Napoleona Sądka nie był przypadkowy. Zabawne perypetie dwojga zakochanych, na tle ówczesnego kryzysu gospodarczego, w atrakcyjnej konwencji realistycznego snu i filmu w filmie, gwarantowały dobrą rozrywkę. Do realizacji Michał Gojchrach wybrał twórców utalentowanych i kreatywnych. Reżyserią zajął się Michał Waszyński, zdjęciami Seweryn Steinwurzel, scenografią Jacek Rotmil i Stefan Norris, muzyką Henryk Wars. W obsadzie aktorskiej producent dał szansę znanym artystkom rewiowym Lodzie Halamie i Marii Chmurkowskiej, które po raz pierwszy zagrały przed kamerą duże role. Wysoki poziom gwarantowało doświadczenie pozostałych - Eugeniusza Bodo, Zuli Pogorzelskiej, Michała Znicza, Władysława Waltera, Konrada Toma.
Do powodzenia filmu Kocha, lubi, szanuje przyczyniła się też szeroka dystrybucja i intensywna reklama. „Najwspanialszy i najdroższy film, jaki dotąd stworzony został w Polsce” spodobał się publiczności.
Krytycy docenili rozmach i jakość produkcji, ale nie brakowało głosów, że powstał film błahy. Jedna z wielu komedii, tyle że „porządnie zrealizowana”.
Najwięcej pozytywnych opinii zebrali aktorzy. Objawieniem ekranu okazała się Loda Halama, która oprócz umiejętności tanecznych i wokalnych pokazała też aktorską swobodę.
W ramach projektu wytwórni Universal Pictures artystka miała wkrótce potem wystąpić w filmie czeskim, a Michał Waszyński reżyserować kolejny polski film za amerykańskie pieniądze. Projekt nie był jednak kontynuowany i do tych realizacji nie doszło.
Po II wojnie światowej film Kocha, lubi, szanuje został uznany za zaginiony. W roku 2005 jego niekompletną kopię sprowadzono do Polski z francuskiego archiwum w Bois d’Arcy.
„Po czem poznać dobrego filmowca? Dajcie mu słaby scenarjusz, a zrobi z niego film pierwszej klasy. A jak poznać złego filmowca? Dajcie mu dobry scenarjusz, a zrobi z niego kryminał.
Pod tym względem nasi krajowi reżyserowie są chyba bez konkurencji. Nie masz tak dobrego pomysłu, któregoby oni nie potrafili zmarnować.
Byłoby niesprawiedliwe i przesadne powiedzieć, że pp. Waszyński (reżyser) i Gojchrach (kierownik produkcji) zmarnowali dobry scenarjusz p. Sądka. Tak źle nie jest. Ale byłoby lepiej, gdyby pomysł tego zdolnego scenarzysty umiano wyzyskać należycie. Pomysł polega na tem, że aptekarz (E. Bodo), zakochany w kasjerce (Loda Halama), marzącej o karjerze gwiazdy, zasypia za ladą i ma dziwny sen. Śni mu się mianowicie, że kryzys minął, że każdy ma pieniędzy w bród, a on sam ma ich tyle, że kupuje teatr w Warszawie, aby przez wynajętych ludzi wygwizdać kandydatkę na gwiazdę i obrzydzić jej karjerę artystki, co skłoni ją do przyjęcia matrymonjalnej oferty bohatera.
Coby to można było zrobić z takiego tematu a la Rene Clair! Zwłaszcza, mając takich wykonawców, jak Bodo, Walter, Halama, Pogorzelska, Sielański, Tom, Znicz, Zarembina, Ruszkowski…
Zrobiono lekką i naogół niezłą komedję muzyczną, bez balastu „szmoncesów” i bez tłuszczu trywjalnych konceptów, co już jest nielada plusem w rodzimej produkcji, ale… Ale nie wygrano wielu „gagów” pierwszorzędnych, „puszczono” sporo efektownych scen, zgaszono niejeden świetny fajerwerk talentu, stosując banalne „chwyty” po linji małego oporu.
Pomimo to wszystko, film „bierze”. Przedewszystkiem – pomysłem, następnie – grą.
Istotną rewelacją na ekranie jest Loda Halama, artystka obdarzona darem żywiołowych odruchów. Loda jest obecnie w doskonałej formie, głos ma świeży, czysty dźwięk, a i w dykcji znać duży postęp. Szkoda, że nie wyzyskano należycie tej fenomenalnej tancerki. Z czterech numerów tanecznych Lody (najlepszy – taniec węgierski) żaden nie jest frapujący.
Bodo w roli raczej charakterystycznej dowiódł raz jeszcze dużej skali talentu, któremu nie dano jednak wyładować się w żadnej brawurowej scenie. Przewodni motyw (kocha… lubi… szanuje) śpiewa kulturalnie i kunsztownie.
Niechybny Władysław Walter i pocieszna Zula Pogorzelska (ucharakteryzowana znów na czupiradło) rozśmieszają widzów w rolach groteskowych, narówni ze Zniczem i Zarembiną. Konrad Tom jako rosyjski reżyser teatralny szkicuje bardzo komiczną postać, a Ruszkowski w roli wytwornego lowelasa okazał się również dobry na ekranie, jak na scenie. Sekunduje mu dzielnie St. Sielański, komik rasowy i niezawodny. Specjalna wzmianka należy się debiutantce Marji Chmurkowskiej, która zapowiada się jako pierwszorzędna „fantaisiste”, łącząca wdzięk z humorem”.
(L. B. Nowy film polski: Kocha… lubi… szanuje, Kino 1934 nr 15)
„Pierwszy film polski produkcji amerykańskiej firmy Universal, osnuty na zręcznym scenariuszu p. Sądka, zakrawa na żart prima-aprilisowy. Motyw przewodni polega na przypuszczeniu, że kryzys minął. Dzięki takiej odskoczni można wzbić się w górny rejon fantazji i optymizmu. /…/
Wrażenie ogólne jest dodatnie. Kocha, lubi, szanuje pomimo licznych usterek i niedociągnięć, znamionuje postęp w naszej produkcji filmów lżejszego kalibru, zwykle przeciążonych „szmoncesami” i ociekających tłuszczem trywjalnych konceptów. Tym razem oszczędzono szmoncesów i trywialności; już to samo zasługuje na uznanie…
Na pierwszym planie jest Loda Halama. Obok niej zasługują na uznanie: E. Bodo w swoich metamorfozach;
K. Tom, który szkicuje postać rosyjskiego reżysera; Zula Pogorzelska i W. Walter, pocieszna, groteskowa para; Marja Chmurkowska; W. Ruszkowski, równie dobry na ekranie, jak na scenie; M. Znicz; S. Sielański, Zarembina… Reżyserja (M. Waszyński) dość nierówna: obok scen starannie opracowanych, epizody niedbale „puszczone”. Muzyka (H. Wars) i teksty piosenek (K. Tom) na poziomie rewjowym. Zdjęcia poprawne, dźwięk dobry”.
(B, Kocha, lubi, szanuje, Kurier Warszawski 1934 nr 90)
„Uosobienie życia i kobiecości. Trzpiotowata piękność, fenomenalna tancerka i doskonała artystka… To Loda Halama. Reporter prasowy nie ma do niej dostępu. Już wydaje się, że ją „przychwycono”, gdy wtem wykręca się i znika jak kamfora. Od dwóch tygodni nastawialiśmy na nią sieci. Pragnęliśmy dowiedzieć się czegoś o jej pracy. Ma wszak grać główną rolę w filmie, nakręcanym przez oddział Universalu w Polsce.
Wreszcie jest! Przyłapaliśmy ją w jednej z kawiarni warszawskich. Podkradamy się ostrożnie w kierunku stolika Lody. Jak kot, polujący na myszkę, staramy się ucieczkę uczynić niemożliwą.
- Prosimy o kilka minut rozmowy… zwracamy się błagalnie do pięknej artystki.
- Chętnie! Co pana interesuje?
- Pani zamiary artystyczne…
- Nie mam cierpliwości! A zresztą brak mi czasu. Właśnie umówiłam się z krawcową… Już siódma… Innym razem powiem panu więcej. A zresztą wiecie, że nie znoszę wywiadów, zwierzeń i wogóle prasy…
Z trudnością udaje się nam zatrzymać rezolutną artystkę i przekonać ją, że jako ulubienica publiczności, winna mimo wszystko udzielić pewnych danych o swej roli w filmie Universalu.
- Co panią skłoniło do wystąpienia w filmie? – choć na to jedno pytanie niech nam pani udzieli odpowiedzi.
- Więc dobrze! Musi pan wiedzieć, że dotąd nie grałam w polskich filmach, bo scenarjusz albo rola nie odpowiadały mi. Zaproponowano mi rolę w filmie Universalu. Wzięłam się do rzeczy jak zwykle. Z początku przeczytałam scenarjusz. Przyznam, że serce biło mi coraz żywiej, gdy czytałam wiersz za wierszem. Czułam, że rola, jaką mi ofiarowano, jest wymarzona. Oto znalazł się ktoś, scenarzysta, co wyczuł potrzebę Halamki – dodaje, ukazując w uśmiechu dwa rzędy białych, lśniących zębów.
Oczy Halamy świecą się, gdy mówi te słowa. Widać, że wielką radość i satysfakcję sprawia jej rola w filmie Universalu.
- Widzę już siebie w roli bohaterki. Jakie pole do popisu! Co za możliwości! Zwłaszcza, że film będzie zrobiony z przepychem i niezwykłym rozmachem. A partnerów też będę miała co najlepszych! Skoro się jednak rozgadałam, to muszę panu dodać kilka słów o kierownictwie tego filmu.
- Jaki jest jego tytuł?
- Kocha, lubi, szanuje…
- Panią chyba każdy.
- Ale niech pan słucha. Więc szczere słowa uznania i podzięki mam dla mych dwóch opiekunów przy filmie Universalu. Mam na myśli reż. Waszyńskiego i dyr. Gojchracha. Pierwszy postanowił uczynić mnie wielką gwiazdą polskiego ekranu. A dyr. Tow. Film. Universal swemi rzeczowemi uwagami i spostrzeżeniami wprowadził mnie wprost w zdumienie. Takie zrozumienie każdej kwestji to rzadkość!”
(Polowanie na nieuchwytną Lodę Halamę, Kino dla Wszystkich 1934 nr 1)
„Udałem się do dyrektora biura filmowego Universal, aby od niego usłyszeć bliższych informacji tyczących oczekiwanego filmu Kocha, lubi, szanuje. /…/
- Jakie jest pana zdanie o tym filmie?
- Uważam, że wypadł nadspodziewanie dobrze. Ci, co go widzieli, mówią, że jest najlepszym i najciekawszym z dotychczasowych filmów nakręcanych w Polsce. Sąd o nim zostawiam publiczności.
- Podobno obsada aktorska jest rewelacyjna?
- O, tak. Asów nam nie brak. Loda Halama jest wprost genjalną aktorką, śpiewaczką i tancerką. Żadna inna aktorka nie mogłaby jej zastąpić. Również cennym nabytkiem okazała się Marja Chmurkowska. Gra ona rolę divy rewjowej, z której wywiązała się pierwszorzędnie. Poza tem zobaczymy naszą ulubienicę, wspaniałą Zulę Pogorzelską, Waltera, Znicza, Zarembinę, Lawińskiego, Toma, Owerłę, Sielańskiego i wielu innych. Główną rolę męską gra Bodo, którego uważam za nieprzeciętnie utalentowanego i inteligentnego aktora.
- A reżyser?
- Jest nim Waszyński. Zdolny, energiczny i przedsiębiorczy człowiek. Gdyby miał odpowiednie warunki pracy, a więc przedewszystkiem dużo czasu i pieniędzy, tworzyłby filmy z pewnością nie gorsze od najlepszych zagranicznych”.
(Z. H. Wywiad z dyr. Gojchrachem przed premjerą Kocha, lubi, szanuje, Kino dla Wszystkich 1934 nr 12)