- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1938
- Premiera: 25 XII 1938
Pierwowzór literacki
powieść Kamila Nordena
Aparatura
British Acoustic
Obsada aktorska:
Maria Gorczyńska (Ada Nałęczowa),
Kazimierz Junosza-Stępowski (Józef Nałęcz),
Jadwiga Andrzejewska (Stasia, córka Nałęczów),
Franciszek Brodniewicz (Jerzy Sławomir, aktor),
Loda Niemirzanka (Amelka Kurkówna, sekretarka Nałęcza),
Ina Benita (Nina Kostówna, aktorka),
Kazimiera Skalska (Muszalska, sąsiadka Rudosławskich),
Anna Jaraczówna (Lusia Rejewska, koleżanka Stasi),
Renata Radojewska (Krysia Rudosławska, koleżanka Stasi),
Wanda Bartówna (Zosia Czerska, koleżanka Stasi),
Kazimierz Pawłowski (Henryk Rejewski, brat Lusi),
Helena Buczyńska (Marianna, kucharka Nałęczów),
Hanna Różańska (Frania, pokojówka Nałęczów),
Stanisława Kawińska (matka Amelki),
Alina Halska (nauczycielka),
Zofia Czaplińska (Urszula Prędowska, ciotka),
Gustawa Błońska (Pelagia, służąca ciotki),
Wanda Jarszewska (Rudosławska, matka Krysi),
Paweł Owerłło (Rudosławski, ojciec Krysi),
Ludwik Sempoliński (Kobiernicki, sąsiad Rudosławskich),
Janina Krzymuska (wychowawczyni w internacie),
? Majzlówna (uczennica),
Zofia Wilczyńska (Zosia, pokojówka w pensjonacie),
Aleksander Bogusiński (doktor Gardecki),
Wacław Zdanowicz (pracownik hotelu),
Bronisław Romaniszyn (recepcjonista w hotelu),
Sylwester Przedwojewski (tenisista)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
Józef Nałęcz, dyrektor banku i jego żona Ada są długoletnim małżeństwem. Ich nastoletnia córka Stasia uczy się na pensji. Od pewnego czasu między jej rodzicami nie układa się. Ojciec utrzymuje zażyłe stosunki z Amelką, swoją sekretarką, która często gości w ich domu, by „kontynuować sprawy służbowe”. Mama, która coraz to znika z domu, wdała się w skryty romans z Jerzym Sławomirem, znanym aktorem.
Koleżanki Stasi uwielbiają go. Kiedy przypadkowo spotykają aktora na ulicy, proszą o autografy. On widząc, stojącą z boku smutną Stasię, wręcza jej różę.
Jerzy zapewnia Adę o swojej miłości, ale ma do niej żal, że poświęca mu tak mało czasu. Nakłania ją do rozwodu.
Amelka ma zamiar poślubić Nałęcza. Opowiada mu o romansie jego żony z aktorem. On uważa, że to plotki.
W domu jednak pyta żonę, czy prawdą jest, że go zdradza. Ada przyznaje, że kocha Jerzego. Chce wyprowadzić się z domu, zamieszkać w pensjonacie, a Stasię oddać pod opiekę ciotki. Nałęcz zamierza zatrzymać córkę przy sobie, a żonie zakazać widywania się z nią. Zrozpaczona Stasia błaga matkę, by została w domu.
Ada przenosi się jednak do pensjonatu. Jerzy zapewnia ją, że zaraz po jej rozwodzie pobiorą się. Bagatelizuje jej wyrzuty sumienia wobec córki.
Amelka wprowadza nowe porządki w domu Nałęcza. Stasia nie może się z tym pogodzić. Za zgodą ojca święta spędza w domu swojej koleżanki Krysi w Rudosławicach. Na świątecznym balu zjawia się Jerzy w towarzystwie aktorki Niny. Wszędzie słychać plotki o ich romansie. Aktor rozpoznaje w Stasi pensjonarkę, której wręczył kiedyś różę. Prosi ją do tańca. Zdenerwowana dziewczyna mówi mu, że go nienawidzi, bo ma wiele romansów i krzywdzi wiele osób. Zaraz potem wraca do Warszawy.
Ojciec mówi jej, że zamierza ożenić się z Amelką, która będzie opiekować się nią jak matka. Zrozpaczona Stasia idzie do pensjonatu. Widząc mamę w objęciach Jerzego, wycofuje się. Szuka pomocy u ciotki, u której chce zamieszkać, ale ta uważa, że powinna wrócić do ojca. Nałęcz jest zaniepokojony zachowaniem córki.
Pod wpływem Amelki decyduje, że Stasia zamieszka w internacie. Ada odwiedza ją tam, ale dowiaduje się, że mąż zakazał jej kontaktów z córką.
Razem z Jerzym wyjeżdża do Juraty. Aktor ma wielkie powodzenie u kobiet, co wywołuje u Ady przygnębienie. Stasia spędza wakacje u Krysi w Rudosławicach. Docierają do niej kolejne plotki o romansach Jerzego. Zdesperowana wyjeżdża w tajemnicy do Juraty, by go spotkać. Żąda, by rozstał się z jej matką.
W zdenerwowaniu bierze leżący na stole rewolwer i strzela do siebie.
Ada rozpacza nad ranną córką. Zawiadamia męża, który po scysji zrywa z Amelką i przyjeżdża do Juraty.
Ada odchodzi od Jerzego. Rozmawia z mężem, oboje przyznają się do winy. Ku radości Stasi pogodzeni rodzice czuwają przy jej łóżku.
Jadwiga Migowa, występująca pod pseudonimem Kamil Norden, była w latach 30-tych dziennikarką i reporterką związaną m.in. z branżą kinematograficzną. Pisała też poczytne romanse i powieści obyczajowe. Jedna z nich, Moi rodzice rozwodzą się, drukowana w odcinkach w bulwarowym dzienniku Dobry Wieczór! Kurier Czerwony! została w roku 1939 opublikowana przez znane warszawskie wydawnictwo Ferdynanda Hoesicka.
Powieść, napisana w konwencji melodramatu, porusza temat zdrady małżeńskiej, stopniowego rozpadu rodziny i dramatu nastoletniej córki. Jak zauważył jeden z recenzentów, opisana historia powinna być przestrogą dla „ojców i matek rodzin, których nagle ogarnia szał spóźnionych zapałów (libido sexualis)”.
Jej popularność zainteresowała filmowców. W roku 1938 ekranizację przygotowywał Jan Nowina-Przybylski (we współpracy z Emilem Chaberskim), ale nagła śmierć reżysera zniweczyła te plany. Przejął je Marek Libkow, ambitny producent znanych filmów m.in. Młodego lasu (1934), Róży (1936) i Kościuszki pod Racławicami (1938). Reżyserię powierzył doświadczonemu Mieczysławowi Krawiczowi, a scenariusz we współpracy z Jadwigą Migową i Ludwikiem Starskim napisał specjalista od filmowych fabuł Anatol Stern.
Opinie recenzentów były zróżnicowane. Z jednej strony krytykowano ekranizację „literatury kuchennych schodów”, przeznaczonej dla czytelników bulwarowych pism. Z drugiej natomiast zgodnie podkreślano „dużą kulturę realizacyjną” – dobry scenariusz („bez niedorzeczności i niekonsekwencji”), sprawną reżyserię oraz udane zdjęcia utalentowanego operatora młodego pokolenia Jakuba Joniłowicza.
Mocną stroną filmu był zespół aktorski. Jadwiga Andrzejewska jako córka wiarołomnych rodziców zagrała jedną z ciekawszych ról w swojej karierze. Maria Gorczyńska wypadła wiarygodnie, umiejętnie tonując uczucia nieszczęśliwej matki i kobiety pragnącej miłości. Kazimierz Junosza-Stępowski pokazał jak zawsze dobrą formę, choć rola ojca nie dawała mu pola do popisu. Franciszek Brodniewicz ze swobodą wcielił się w aktora-kabotyna, a Loda Niemirzanka wyraziście nakreśliła typ kobiety cynicznej i bezwzględnej.
W rolach drugoplanowych zwracają uwagę Anna Jaraczówna, Wanda Bartówna i Renata Radojewska – nowe twarze w ówczesnym polskim kinie.
„Moi rodzice rozwodzą się, film nieodbiegający od przyjętego u nas standardu tematycznego, zajmuje jedną z naczelnych pozycji. W tym obrazie jest wszystko, co może zapewnić filmowi powodzenie kasowe: dramat ludzi z tzw. wyższych sfer, szczęście rodzinne zagrożone przez zdradę małżeńską, miłość do dziecka, tragedię kobiety walczącej o prawo do miłości wbrew obowiązkom rodzinnym – wszystko w świecie „błyszczących salonów”, na tle wytwornych limuzyn, modnej Juraty, majątków ziemskich itd.
Te szablonowe jednak elementy typowego dramatu polskiego zostały tu ubrane w nienaganną formę realizacyjną, wzorowo zestawione i związane w konsekwentnej i doskonale rozplanowanej akcji. Jest to zasługą i zręcznego scenariusza Anatola Sterna i sprawnej reżyserii Mieczysława Krawicza, realizatora inteligentnego i obdarowanego zmysłem filmowym, który ujął akcję w ramy czystej i prostej konstrukcji widowiska.
Na konto plusów reżyserii należy również zapisać szlachetny umiar w dozowaniu efektów dramatycznych, dalekich od tak nieznośnej i częstej w naszych obrazach szarży i ckliwego sentymentalizmu. Jest w tym filmie duża kultura realizacyjna, która przejawia się zarówno w postępowaniu typów bohaterów i w wykorzystaniu do maksimum sytuacji scenariusza, jak i w ogólnej budowie obrazu.
Zespół aktorski jest wyjątkowo bogaty w reprezentacyjne nazwiska. Na czoło wybija się bezsprzecznie Maria Gorczyńska w roli matki, Junosza-Stępowski w roli jej męża – jak zwykle doskonały. Jadwiga Andrzejewska dała świetną postać córki. Ciekawie również wypadła rola Brodniewicza. Z pozostałej obsady należy wyróżnić Lodę Niemirzankę, Annę Jaraczównę i Inę Benitę.
Osobne omówienie należałoby się pięknym zdjęciom Jakuba Joniłowicza, które zarówno pod względem ujęcia, jak i oświetlenia godne są porównania z najwyższą klasą operatorów europejskich. Dekoracje, montaż, muzyka – doskonałe”.
(Moi rodzice rozwodzą się, Film 1939 nr 2)
„Powieść popularnego Kamila Nordena prawie wprost ze szpalt dziennika powędrowała na taśmę celuloidową. Żywy i barwny scenariusz, nad którym czuwał zresztą sam autor powieści, opowiadający o ludziach żywych, z krwi i kości – stanowił doskonały materiał dla tak wnikliwego i inteligentnego reżysera, jakim jest Krawicz. Nareszcie mamy w filmie polskim do czynienia z postaciami z prawdziwego zdarzenia, a nie jak było dotąd z papierowymi kukłami. Akcja filmu nie jest dzięki temu, jak to miało zawsze miejsce, zawieszona w próżni. Tacy mężowie jak Józef Nałęcz i takie sekretarki jak Amelia Kurkówna, że wymienię tylko te dwie postacie, istnieją naprawdę, a nie są tworem fantazji mało pomysłowego scenarzysty.
Ten film jest jak obrazy amerykańskie, żywy, barwny, lekki i właśnie „płynny”, to jest taki, na który się patrzy cały czas, od początku do końca z niesłabnącym zainteresowaniem.
A wykonawcy? Niezawodny Junosza, świetna i prawdziwa w każdym calu Gorczyńska, bardzo naturalna Niemirzanka i wcale poprawny Brodniewicz oraz znakomita Andrzejewska, przekonywająca Bartówna, śliczna Radojewska i zabawny Korwin”.
(Moi rodzice rozwodzą się, Kino 1939 nr 2)
„Powieść K. Nordena jest na wskroś filmowa dla dwóch powodów: ponieważ przylega ściśle do życia i ponieważ pisana jest językiem raczej dziennikarskim niż literackim. To raczej reportaż aktualnych spraw, podpatrzonych i podsłuchanych, niż powieść. I raczej kino, niż literatura. Dlatego rzecz w przeróbce filmowej nic nie straciła, bo nic stracić nie mogła. Przeciwnie, oblekła się w najwłaściwszą dla siebie formę. /…/
Co do wykonania, to rzuca się w oczy przedewszystkiem dokładne wyrzeźbienie, a nawet zjadliwe cyzelowanie figur kobiecych (co to za ziółko np. ta Kurkówna! iście warszawski „aniołek biurowy!) w porównaniu z postaciami męskiemi, niedbale wyciosanemi w kształt bałwanów. Niedbale? Może raczej rozmyślnie. Pospolitym bałwanem jest w gruncie rzeczy ów dyrektor Nałęcz. I to bałwanem drewnianym. Wszystko jest w nim zdawkowe, bezduszne. Zdawkowy ból męża-rogacza (który sam nie jest bez winy), zdawkowa obłuda, zdawkowe poczucie obowiązków ojcowskich… Innego rodzaju bałwanem, oplatanym kobiecemi ramionami, jest piękny, choć starzejący się lowelas i gwiazdor Sławomir, z którym również płeć słabsza robi, co chce… A trzeci mężczyzna, Henryk (Kazimierz Korwin) jest już pospolitym młodym bałwanem, zapominającym języka w gębie wobec pensjonarki Stasi.
Bardzo wypukle występuje postać głównej bohaterki Ady w interpretacji Marji Gorczyńskiej. Patrząc na tę na wskroś zmysłową urodę kobiety w pełnym rozkwicie, można zrozumieć szał miłosny, który nagle opętał matkę Stasi. Gdyby jeszcze wydobyto w końcowych scenach ogrom walki wewnętrznej przy wezgłowiu chorego dziecka, gdyby pokazano, z jakim wysiłkiem kobieta-matka przemogła kobietę-kochankę – byłaby to naprawdę piękna kreacja. Ale tych akcentów poskąpiono, a szkoda…
Loda Niemirzanka pasuje jak ulał do roli „kanalijki” Amelki Kurkówny; ma nawet w głosie pewne inflexions canaille, skądinąd rażące, ale w danej sytuacji zgoła naturalne.
Palmę pierwszeństwa przyznajemy jednak Jadzi Andrzejewskiej, którą tak często krzywdzi produkcja krajowa, każąc jej grać role groteskowych brzydactw w błazeńskich epizodach, gdy tymczasem w ustach, w oczach, w całej postaci i w głosie ma ta niezapomniana Manuela bezmiar lirycznego tragizmu. Wszystko – jak ongi Liljanę Gish – predestynuje ją do ról „złamanych lilij”. Oby to zrozumiano nareszcie! I oby nasi operatorzy nauczyli się odpowiednio oświetlać i fotografować Jadzię Andrzejewską…
Franciszek Brodniewicz jest – zależnie od zdjęć – mniej lub więcej przystojnym ulubieńcem kobiet, a mistrz K. Junosza-Stępowski odegrał zupełnie machinalnie rolę, zresztą banalną i bezduszną, dyrektora Nałęcza.
Reżyserja (M. Krawicz) poprawna, ale bez inwencji. Zdjęcia (J. Joniłowicz) nierówne: niekiedy bardzo dobre (niektóre zbliżenia Gorczyńskiej i Brodniewicza albo plener morski w Juracie), niekiedy znacznie słabsze.
Film ma powodzenie. I zasługuje na nie ze względu na temat i tendencję”.
(B. Film w obronie rodziny. Moi rodzice rozwodzą się, Kurier Polski 1939 nr 8)
Przy realizacji filmu Moi rodzice rozwodzą się współpracowały następujące firmy:
- firma Maksymilian Apfelbaum ul. Marszałkowska 125 - futra
- firma Maison Nouvelle ul. Królewska 35 – kapelusze Marii Gorczyńskiej
- Zakłady Elektryczne Bracia Borkowscy ul. Grochowska 306-308 oraz firma A. Marciniak ul. Wronia 23 – lampy i sprzęt elektryczny
- restauracja Pod Bukietem ul. Marszałkowska 114 – urządzenie bufetu
- firma Antoni Chojnacki ul. Marszałkowska 109, Magasin Francais ul. Kredytowa 14 i The Gentleman ul. Nowy Świat 46 – stroje i kostiumy plażowe
- firma J. Sroczyński ul. Marszałkowska 150 i firma Abe Gutnajer ul. Mazowiecka 16 – meble i urządzenie wnętrz
- Polska Akcyjna Spółka Ericsson ul. Ujazdowska 47 - telefony
- Elektrownia Miejska – całkowite urządzenie kuchni
Część zdjęć nakręcono w nadmorskim kurorcie Jurata.
Sceny w Rudosławicach były kręcone w pałacu w Zaborowie (mazowieckie) należącym do bankiera i dyplomaty Leona Goldstanda. Po śmierci właściciela w roku 1926 pałac odziedziczyła jego córka Janina Górska. Mieszkała w nim wraz mężem do wybuchu II wojny światowej.