- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1939
- Premiera: 25 III 1939
Pierwowzór literacki
powieść Gabrieli Zapolskiej
Aparatura
Tobis Klangfilm
Kierownictwo administracyjne
Produkcja
Warszawskie Towarzystwo Filmowe
Atelier i laboratorium
Falanga
Dystrybucja (na Małopolsce)
Bezet-Film
Obsada aktorska:
Stanisława Angel-Engelówna (Frania Wontorek vel Irena dama do towarzystwa w kabarecie Orfeum),
Stanisława Wysocka (Romanowa, stróżka),
Ina Benita (Mańka, córka Romanowej vel Żu Żu dama do towarzystwa w kabarecie Orfeum),
Ewa Bonacka (Stefka, dama do towarzystwa w kabarecie Orfeum),
Mieczysław Cybulski (Krajewski, urzędnik bankowy),
Bogusław Samborski (Kornblum, właściciel kabaretu Orfeum),
Ludwik Sempoliński (Konic, dysponent w banku),
Wsiewołod Orłow (kupiec z Rosji),
Jerzy Woskowski (stary muzyk, sąsiad Krajewskiego),
Stanisław Sielański (Flecik),
Jadwiga Bukojemska (artystka w kabarecie Orfeum),
Mieczysław Myszkiewicz (naczelnik policji),
Stefania Betcherowa (kwiaciarka przed cmentarzem),
Wanda Jarszewska (właścicielka szwalni),
Stefania Górska (dziewczyna pracująca w pralni),
Wanda Meller (kwiaciarka przed cmentarzem),
Anna Odrobińska,
Zofia Wilczyńska (dziewczyna do towarzystwa),
Marian Rentgen,
Krystyna Wolińska (Frania, szwaczka),
Henryk Małkowski (artysta w kabarecie Orfeum),
Henryk Domański (artysta w kabarecie Orfeum),
Eustachy Odrobiński,
Juliusz Kalinowski (kasjer w banku),
Marian Mariański (artysta w kabarecie Orfeum),
Bronisław Romaniszyn (portier w kabarecie Orfeum),
Leopold Morozowicz (woźny w banku)
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
Warszawa, rok 1910. Krajewski, urzędnik w banku, prowadzi spokojne, samotne życie.
W jego kamienicy mieszka Mańka, córka stróżki, która prowadzi rozrywkowy tryb życia i spędza wieczory w nocnych lokalach. Pewnego wieczoru Krajewski poznaje w tramwaju młodą kobietę. Frania zwierza mu się, że wieczorami pracuje w szwalni.
Oboje są zauroczeni sobą, zaczynają się spotykać i wkrótce zakochują się w sobie. On nazywa ją Porankiem, miłością swojego życia, ona mówi do niego Tatuńciu.
Konic, dysponent w banku, znany uwodziciel, jest stałym bywalcem w kabarecie Orfeum. Spędza tam wieczory w towarzystwie znajomego kupca z Rosji i kobiet lekkich obyczajów, wśród których jest Mańka, zwana tutaj Żu Żu oraz ulubienica wszystkich Irena. Ich „opiekunem” jest Kornblum, właściciel Orfeum. Irena, w rzeczywistości Frania, przepełniona miłością do Krajewskiego, ma dość pracy w Orfeum. Kornblum zmusza ją jednak, by dalej usługiwała klientom. Krajewski, zaniepokojony pracą Frani do późnej nocy, chce, by z niej zrezygnowała.
Kiedy Irena nie pojawia się w Orfeum, Kornblum ustala z zaprzyjaźnionym naczelnikiem policji, by trafiła do aresztu. Frania zawiadamia Tatuńcia, że musiała wyjechać na kilka dni.
Mańka, która wcześniej widziała Krajewskiego z Ireną na wrotkowisku, daje mu do zrozumienia, kim jest jego ukochana. Mężczyzna dowiaduje się w szwalni, że Frania nigdy tam nie pracowała. Idzie do Orfeum. Widząc ukochaną, jest zdruzgotany. Nie może jej darować, że przez cały czas go okłamywała. Frania idzie do jego mieszkania, ale dowiaduje się, że Krajewski wyprowadził się. Pisze do niego list, wyjaśniając, że zawsze go kochała, ale nie powiedziała mu prawdy, by go nie stracić. Popełnia samobójstwo. Po latach Mańka przekazuje Krajewskiemu list Frani. Mężczyzna regularnie odwiedza jej grób.
Powieść Gabrieli Zapolskiej O czym się nie mówi, wydana w roku 1909, była w dwudziestoleciu międzywojennym ekranizowana dwukrotnie. Po raz pierwszy, jeszcze w epoce kina niemego, zrealizował ją w wytwórni Sfinks w roku 1924 Edward Puchalski. Główne role zagrali Jadwiga Smosarska i Kazimierz Justian. Ta wersja nie zachowała się do naszych czasów. W roku 1939 Mieczysław Krawicz, który przy pierwszej adaptacji pracował jako scenograf, został reżyserem drugiej. Film reklamowany jako „historia wielkiej miłości upadłego anioła do szlachetnego młodzieńca” przyjęty został przez krytykę powściągliwie. Choć sprawnie i rzetelnie zrealizowany, pozostał jedynie – jak pisano - przestarzałym melodramatem, którego społeczno-obyczajowe tło, istotne na początku XX wieku, stało się przeszło 30 lat później mocno nieaktualne.
Największym magnesem dla widzów byli popularni i lubiani aktorzy – Stanisława Angel-Engelówna, dla której w krótkim czasie była to już piąta główna rola w melodramacie i Mieczysław Cybulski, a w rolach drugoplanowych – Ina Benita, Stanisława Wysocka, Ludwik Sempoliński i Bogusław Samborski.
„Scenarjusz nosi wyraźne ślady inwencji, na ogół szczęśliwej, aż trzech „speców” pp. Starskiego, Fethkego i Sądka. A więc akcję przeniesiono ze Lwowa do Warszawy. Do Warszawy przedwojennej, gdzie zjawiły się właśnie pierwsze iluzjony, gdzie modna była jazda na wrotkach, gdzie kupcy rosyjscy szastali setkami rubli w towarzystwie „wesołych dam”, rekrutujących się przeważnie z dziewcząt ubogich i zmęczonych „łatwem” życiem.
W tej trochę przestylizowanej Warszawie przedwojennej zakwita miłosna idylla „Tatuńcia” z „Porankiem”. Każda prawdziwa miłość, wyrastająca niespodzianie na bagnie, jest zjawiskiem cudownem, budzącem niechybne wzuszenie. Nie można więc dziwić się producentom, że postawili raz jeszcze na takiego murowanego „pewniaka”, jakim jest opowieść Zapolskiej o „złamanej lilji” z półświatka lwowskiego przekształconego na półświatek warszawski.
Pod względem tendencji film jest naogół poprawny. Ostrzega on lekkomyślne dziewczęta przed „światłami wielkiego miasta”, gdzie spalają się jak ćmy. Ostrzega zarazem przed zbyt ryczałtowem i cynicznem segregowaniem kobiet na takie, które można kochać i takie, których kochać nie można. /…/
Co do wykonania, to reżyser Krawicz dowiódł raz jeszcze, że potrafi biegle film nakręcić, nie kusząc się o artystyczne pogłębienie zadania; operator inż. Gniazdowski wywiązuje się dobrze ze swej pracy technicznej, nie traktując jej jednak po malarsku; p. Wiehler (podkład muzyczny) zanadto szafuje motywem przewodnim: ten walczyk, zbyt często powtarzany traci swój początkowy nastrojowy urok, poprostu powszednieje.
Z wykonawców na pierwszym planie stawiamy L. Sempolińskiego i Inę Benitę. On jako „facet warszawski”, ona zaś jako warszawska ówczesna „lafirynda” są poprostu kapitalni. Cybulski, jakkolwiek za młody na „tatuńcia”, zdobywa się na b. ładne i szczere akcenty, czego nie można powiedzieć, niestety, o St. Engelównie, która zupełnie nie nadaje się do roli „Poranka”. To nie jest jej wina zresztą, tylko wina nieumiejętnej obsady. W innych rolach wyróżniają się: Wysocka, Bonacka, Samborski, Orłow, Jarszewska, Woskowski, Sielański”.
(B. O czem się nie mówi, Kurier Poranny 1939 nr 89)
„Koszmarna i naiwna w założeniu powieść Zapolskiej, zawierająca więcej naturalizmu niż naturalności, zupełnie niepotrzebnie została przerobiona na film. Zapolska jest pewnym przejściowym typem pisarki, zupełnie obcym naszym czasom i naszym pojęciom; w twórczości jej jest więcej aktorstwa aniżeli dążenia do rzeczywistości – zdaje się, że to właśnie pociąga „naszych” producentów, gwałtem nawracających ku Mniszkównie i Zapolskiej, aby tylko odwrócić uwagę ogółu od zagadnień dnia dzisiejszego. /…/
Naiwny urzędniczyna, Krajewski kocha się w dziewczynie z kabaretu, która nie chce go uświadomić o swoim zawodzie; młodzieniec dowiaduje się jednak, zrywa, dziewczę umiera, grób, kwiaty, nad grobem Cybulski z wąsami, już jako staruszek. Motywem konfliktu jest naiwność Krajewskiego i smutna rola życiowa upadłej dziewczyny, która pragnie zerwać ze swoim zawodem choćby przy pomocy kłamstwa; jest to jednak motyw naciągnięty, a sprawa współczucia dla upadłej kobiety pozostanie zawsze tylko – sprawą współczucia; autorka sama nie widzi innego wyjścia z sytuacji poza tragicznym zakończeniem tej miłości.
Z pośród obsady wyróżnia się Stanisława Wysocka w roli tragicznej matki i Ewa Bonacka, aktorka dobrej szkoły. Ina Benita, Samborski i Sempoliński starają się stworzyć pewne typy, zbliżone do typów Zapolskiej – a więc przesadne i wykrygowane. Jak zwykle najsłabsze są role główne: Engelówna brak dykcji pokrywa odsłanianiem zębów, a brak wyrazu – rozszerzaniem źrenic; Cybulski jest papierową postacią, ale jest to może głównie wina reżysera, który stara się wyzyskać jego warunki zewnętrzne, nie dbając o grę i wyraz.
Trzeba jednak przyznać, że film ma tempo i montaż lepsze niż w innych obrazach krajowych, oprawa zaś jest utrzymana w tonie owych czasów. To jednak nie usprawiedliwia faktu, że obraz ten nie tylko nic nowego nie daje, ale jest z gruntu niepotrzebny”.
(Tadeusz Sobolewski, O czym się nie mówi, Prosto z Mostu 1939 nr 16)
„Scenariusz według powieści Zapolskiej, występującej przeciwko tak wielkiemu złu społecznemu jak reglamentacja nierządu, która nie pozwala dziewczętom wrócić na dobrą drogę. W dziedzinie tej zaszło już dużo reform i film ten społecznego znaczenia już nie ma. Wyszperano tę przestarzałą powieść, gdyż posiadała dostateczną dozę elementów niższego rzędu. I kabaret z nocnymi ćmami, i hulający Polak z Rosji, i sceny pijatyki i rozpusty, i nawet – flaszeczka z trucizną. A potem – zimny grób, jęk makabryczny… „Bebechowe” i przeraźliwie banalne. Robota do najwyższego stopnia trywialna.
Dobry aktor Sielański napróżno daje się używać do gierek z czkawką. Wrotki, na których nie słychać, żeby kto jeździł, zdumiewają nas po prostu. Całe szczęście, że grała Angel-Engelówna, odznaczająca się mniejszą od innych artystek filmowych słodyczkową kociakowatością z dąsikami i nienaturalnymi intonacjami. Dobry bardzo był Cybulski, a wspaniały w roli nikczemnej – Samborski. Mógłby nic nie mówić: jego mimika, i potworna, i udatna w najwyższym stopniu, wystarczyłaby.
M. Krawicz sięgnął do chwytów z czasów filmu niemego, które tu dobrze się udały: zegar bijący zawsze godzinę dziesiątą, kiedy Frania odchodzi od Krajewskiego, postacie otaczające Krajewskiego i łączące podejrzenia w obraz pewności – doskonałe oddanie wewnętrznej pracy skojarzeń – wszystko to wnosiło nutkę artyzmu w tę przeraźliwie banalną atmosferę, którą film odtwarza”.
(Anna Zahorska, O czym się nie mówi, Kultura 1939 nr 19)
W czasie seansu w kinie główni bohaterowie oglądają film Arabella z roku 1917, wyprodukowany przez Aleksandra Hertza w wytwórni Sfinks, z Polą Negri w roli tytułowej. Trzy krótkie fragmenty, trwające niecałą minutę, są jedynym zachowanym materiałem filmu, który od czasów II wojny światowej uznawany jest za zaginiony.