- Kraj: Polska
- Rok produkcji: 1937
- Premiera: 30 IV 1937
Tytuł angielski
HAIL MARY, FULL OF GRACE
Wykonanie pieśni religijnych
Aparatura
Tobis-Klangfilm
Produkcja
Biuro Filmowe Stefan Nasfeter
Dystrybucja
Biuro Filmowe Stefan Nasfeter
Dystrybucja (na Małopolsce i Śląsku)
Bezet-Film
Obsada aktorska:
Mieczysław Cybulski (Ryszard Malewicz, narzeczony Marii),
Maria Bogda (Maria),
Lena Żelichowska (Irma, członkini szajki przestępców),
Tekla Trapszo (matka Ryszarda),
Kazimierz Junosza-Stępowski (baron, szef szajki przestępców),
Artur Socha ("inżynier", członek szajki przestępców),
Stanisław Sielański (Kwiatek, członek szajki przestępców),
Feliks Szczepański (Stefan, przyjaciel Ryszarda),
Nina Świerczewska (Julisia, pokojówka Malewiczów),
Jan Kurnakowicz (Józiuk),
Helena Buczyńska (Petronela, gospodyni Malewiczów),
Wanda Jarszewska (pasażerka w pociągu),
Aldona Jasińska (przekupka),
Wanda Bartówna (sąsiadka Malewiczów),
Irena Skwierczyńska (sąsiadka Malewiczów),
Józef Maliszewski (ksiądz),
Helena Zarembina (śpiewająca kobieta),
Stanisław Grolicki,
Jadwiga Bukojemska
- Treść
- O filmie
- Głosy prasy
- Ciekawostki
- Galeria
- Piosenki
|
Tekla Trapszo, Mieczysław Cybulski, Maria Bogda
|
Ryszard Malewicz wynalazł materiał wybuchowy o ogromnej sile. Wysłał projekt swego wynalazku do ministerstwa i od dawna oczekuje na odpowiedź. Razem z matką ledwo wiążą koniec z końcem. Wokół Ryszarda kręci się szajka przestępców zainteresowana wynalazkiem. Baron, jeden z jej członków, proponuje mu za recepturę ogromną sumę, Ryszard jednak odmawia. Twierdzi, że jedynie Państwo da mu gwarancję, że jego wynalazek nie zostanie wykorzystany w złych celach. W końcu otrzymuje od Ministerstwa zaproszenie do Warszawy.
W ślad za nim podążają przestępcy. Pociąg ulega wypadkowi. W zamieszaniu baron i jego wspólnicy uprowadzają Ryszarda, a jego dokumenty zostawiają przy ciele jednego z poległych. Matka Ryszarda i jego narzeczona Maria dowiadują się o jego śmierci, jednak Maria wierzy, że jej ukochany żyje. Irma, członkini szajki, udaje się do Wilna, aby sprowadzić matkę Ryszarda i wreszcie wyciągnąć od niego recepturę na materiał wybuchowy. Spotyka Marię modlącą się przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Po wpływem tego widoku w Irmie następuje przemiana duchowa. Targana wyrzutami sumienia, ułatwia Ryszardowi ucieczkę, sama jednak ginie w strzelaninie. Ryszard wraca do matki i narzeczonej.
Sensacyjny melodramat o sile, jaką daje wiara. Film w reżyserii Jana Nowiny – Przybylskiego, jednego z twórców Judeł gra na skrzypcach, najbardziej kasowego filmu jidysz dwudziestolecia międzywojennego. Opracowanie malarskie scenografii w wykonaniu Józefa Galewskiego, najlepszego „malarza dekoracji” i niekwestionowanego mistrza scenograficznej filmowej iluzji. Wiele partii śpiewanych wykonał chór Opery Warszawskiej oraz doskonały chór warszawskiej Gazowni Miejskiej.
Głównym bohaterem filmu jest młody wynalazca, którego przed intrygami niegodziwej firmy ratuje żarliwa modlitwa jego narzeczonej do Matki Boskiej Ostrobramskiej. Obraz koronowany w 1927 roku w obecności m.in. marszałka Józefa Piłsudskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego, był w dwudziestoleciu międzywojennym niezwykle w Polsce czczony. Wiara w jego cudowną moc znalazła odbicie w scenariuszu Tadeusza Kończyca. W rolach dwóch kobiet walczących o duszę bohatera piękne i utalentowane aktorki – Maria Bogda i Lena Żelichowska.
„Ty, co w Ostrej świecisz Bramie sprawia niespodziankę. Jest to bezwątpienia najlepszy film krajowy w tym sezonie. Film o dużych wartościach artystycznych i – moralnych, co naogół dość rzadko w krajowych filmach się spotyka. Nie znaczy to – by był nudny, jak niektóre zagraniczne filmy religijne. Przeciwnie. Scenariusz oryginalny i nadzwyczaj zajmujący trzyma uwagę widza w ciągłem napięciu, a przepojony promiennym blaskiem miłości i wiary zwycięsko przełamuje ponury szablon naszych filmów. Wartość artystyczną filmu podnoszą zdjęcia bardzo piękne cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, Ostrej Bramy i śliczne plenery, co jest zasługą operatora (A. Wywerka)".
(X Muza 1937 nr 9)
"Można śmiało rzec, iż żaden jeszcze film polski nie doprowadził aktorów do tego stopnia egzaltacji niemal, co właśnie ten obraz. Maria Bogda i Lena Żelichowska, dwie rywalki, walcząc w tym obrazie o Mieczysława Cybulskiego wywołują dreszcz swą przejmującą grą. A cóż dopiero mówić o największym tragiku naszej sceny Kazimierzu Junoszy-Stępowskim lub o odtwarzającej rolę matki – Tekli Trapszo".
(X Muza 1937 nr 6)
„Film bardzo średniej wartości. Miał to być obraz religijny, a jest sensacyjny. Scenariusz zrobiony jest bez talentu i czuje się, że był „ciągniony za włosy”. Element religijny jest z jednej strony bardzo nikło reprezentowany, z drugiej zaś – źle pokazany. Film nie ma nastroju i jeśli można mówić o jakiejkolwiek dynamice – to jest ona raczej natury kryminalnej. Sceny, które powinny były wywołać największy efekt, sceny przed Ostrą Bramą nakręcone są bez polotu, „płasko”, w atelier, tak że widz czuje papierowość dekoracji. Reżyser nie potrafił z tego nikłego tematu wydobyć odpowiedniego nastroju i daleko temu filmowi do obrazu Pod Twoją obronę, który w porównaniu z tym urasta do rozmiarów gigantycznych zarówno w sensie tematycznym, jak i realizacyjnym.
Reżyser nie potrafił również wydobyć odpowiedniego nastroju z aktorów. Maria Bogda – artystka z nikłym talentem wogóle – jest w tym filmie wyjątkowo bezbarwna, a jedyny jej walor: uroda – nie był dostatecznie wykorzystany. Bezduszność jej gry przekreśla możliwość wydobycia jakichkolwiek nastrojów wzruszenia. Również zimny jest Cybulski, choć ładny i miły. Aktorsko tylko poprawny. Natomiast wyjątkowo dobra jest Żelichowska jako członkini bandy przestępców".
(Prawda o Filmie 1937 nr 1)
„Można się było przez chwilę łudzić, że tendencja religijna wpłynie umoralniająco na naszych
wytwórców filmowych. Film jednak niezależnie od tytułu jest raczej kryminalny. Chodzi w nim o szajkę zbrodniarzy, którzy trzymają na uwięzi kogoś czy coś szlachetnego. W tę kryminalną pod każdym względem sprawę wpleciony jest obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, co robi wrażenie bluźnierstwa, tym razem nie zakazanego przez cenzurę wraz z jej odnogami”.
(Stefania Zahorska, Ty, co w Ostrej świecisz Bramie, Wiadomości Literackie 1937 nr 21)
„Film Płomienne serca reżyserii Gantkowskiego zainaugurował cykl wielkich filmów dydaktycznych, twórcy których objawiają wolę do wydobycia wartości moralnych i ideowych. Pionierska zasługa realizatorów Płomiennych serc polega przede wszystkim na rozerwaniu ciasnego i bezideowego kręgu, w którym produkcja polska dreptała, pozostając ciągle na miejscu.
Drugim filmem, który w zupełności spełnia swe ideowo-pionierskie zadanie jest właśnie obraz Ty, co w Ostrej świecisz Bramie. Szlachetny w tendencji, silny w założeniu – choć jak każde dzieło ludzkie nie wolny od wad – jest ten film religijny godny uwagi i żywego zainteresowania, jakie wzbudził. Świetnie skompletowana drużyna aktorska odegrała swe role znakomicie. Ależ – bo i asów filmowych w niej nie zabrakło. Więc – Kazimierz Junosza-Stępowski, Maria Bogda, Mieczysław Cybulski, Lena Żelichowska, Tekla Trapszo, Artur Socha, Stanisław Sielański, Jan Kurnakowicz. Szczególną radość sprawiało jednak widzowi oglądanie dwóch świetnych aktorek scenicznych, o których rzadziej słyszało się jako o aktorkach filmowych: Niny Świerczewskiej i Aldony Jasińskiej. Świerczewska – urocza i – jak rzadko – fotogeniczna, Jasińska – pełna ekspresji w znakomicie uchwyconym epizodzie.
Pomysłowy scenariusz – Kończyca, muzyka – Maklakiewicza i Krupińskiego, którego pieśni (w interpretacji Żelichowskiej) słuchało się z niekłamanym wzruszeniem”.
(Ty, co w Ostrej świecisz Bramie, Kino 1937 nr 21)
Meble i obrazy udostępnił Pałac Sztuki ul. Trębacka 2, futra zapewniła firma Karmazyn ul. Miodowa 21, natomiast platery – firma Henneberg ul. Trębacka 1.
Ryszarda, główną rolę męską, miał zagrać Adam Brodzisz. W czasie zdjęć w Wilnie nabawił się jednak ciężkiej grypy. Tak wspominał tę sytuację jego "następca" - Mieczysław Cybulski:
„Na zdjęcia plenerowe do Wilna wyjechała cała ekipa filmowców pod kierownictwem reżysera Jana Nowiny-Przybylskiego. Zdjęcia atelierowe były również w pełnym toku. Główną rolę męską grał Brodzisz. Trzeba trafu, że Adam zaziębił się w okrutny sposób i wpadł w objęcia Jejmościny Grypy. Producent był w katastrofalnej sytuacji. Film całkowicie prawie ukończony – premiera na zeroekranie stołecznym zapowiedziana, atelier zapłacone i zajęte już z góry na następny obraz rodzimej produkcji, a tu taki krach.
Brodzisz mając 39 stopni gorączki nie mógł marzyć nawet o szybkim powrocie do pracy. Decyzja zapadła szybko. Producent wytelefonował mnie z zapadłej prowincji, gdzie byłem na inspekcji samochodowej – i przeczytawszy w ciągu 5 godzin drehbuch stanąłem na planie. Najbardziej cieszył się z tego Brodzisz, którego stan pogarszała z dnia na dzień świadomość, iż producent z jego winy traci tyle pieniędzy. Zaczęło się tedy wszystko da capo i zagrałem rolę główną w tym filmie”.
(Kino TI 1937 nr 23)
Wspomnienia dzieciństwa
(muz. Wiktor Krupiński - sł. Tadeusz Kończyc)
wykonanie w filmie: Lena Żelichowska
Gdy jak dziś – posępnie wicher szepce
Budzi się w mej duszy wspomnień moc
Małe dziecię – cicho śni w kolebce
A nad domem: księżyc, gwiazdy… noc.
Czyjaś twarz pochyla się tak nisko
Czyjaś droga, słodka jasna twarz
To mateńka moja nad kołyską,
Nad kołyską córki trzyma straż.
Wszystko znikło… miotam się w udręce
A dni żywią się, jak pusty kłos
Tylko jeden ty, i nikt. Nikt więcej,
Lecz i ciebie mi zabierze los…
Przedwojenne nagrania płytowe piosenki:
- Orkiestra taneczna „Odeon" pod dyr. Jerzego Gerta, refren śpiewa Albert Harris, 1937
- Orkiestra Taneczna „Syrena-Record” pod dyr. Iwo Wesby’ego, refren śpiewa Adam Aston, 1937
***
(muz. Wiktor Krupiński - sł. Tadeusz Kończyc)
wykonanie w filmie: Lena Żelichowska
Przez wielkomiejskich ulic chór
Przez głuchy, twardy, miejski mur,
Me serce kroki twoje słyszy.
Przez dal i przez mrok.
Czy dziś czy za rok
Może odnajdę cię
Słyszysz – muszę.
Słyszysz – chcę.
Czy słyszysz - płyną łzy spod klawiszy
To sercu memu źle.
Są trzy słowa gorętsze od krwi
Szczęście, kochanie, pieszczota.
Wielka ich moc
Wielki jest żal mój co noc
I są trzy słowa smutniejsze niż łzy
Samotność, żal, tęsknota.
Muszę, mój miły, odnaleźć cię znów
Serce ma dosyć tych słów.
- Fotosy
- Materiały prasowe
- Plakaty